Poniedziałek, 21 listopada Około 30 mieszkańców jednego z osiedli w Zielonej Górze padło ofiarą oszustwa. Przedstawiciele prywatnej firmy chodzili od drzwi do drzwi i informowali, że "spółdzielnia nakazuje wymianę kuchenek gazowych na nowe ze względów bezpieczeństwa". Ludzie wierzyli, bo rok temu na tym osiedlu w kilku mieszkaniach doszło do wybuchów kuchenek gazowych. Przestraszeni mieszkańcy kupowali więc nowe. Każdy otrzymał kuchenkę o wartości około 700 zł. za którą musi teraz naciągaczom zapłacić nawet cztery razy więcej.
Jedna z oszukanych - osiemdziesięcioletnia kobieta musi zapłacić za kuchenkę 1600 zł, choć taki model kosztuje około 670 zł. Ale do ceny kuchenki trzeba doliczyć jeszcze koszt obsługi kredytu, bo zakup został rozłożony na raty. Kobieta powinna zapłacić więc prawie 2,5 tys. zł. I nie tylko ona. Pan Jerzy też kupił taki model choć wymiany kuchni wcale nie planował. - Oglądali kuchnię, powiedzieli: ”Musi pan wymienić, bo ta grozi niebezpieczeństwem, bo tam jest azbest”. Ja zapytałem ile to będzie kosztować, a oni powiedzieli, że można zakup rozłożyć na raty - opowiada.
”Po prostu się bały”
To tylko dwa z około trzydziestu podobnych przypadków w Zielonej Górze. Wszystkich do zakupu sprzedający namawiali w ten sam sposób - mówili, że jeśli kuchenka nie zostanie wymieniona, to można dostać karę finansową. - Wiadomo, starsze panie były przestraszone, spanikowane. Ulegały tym mężczyznom, wszystkie mówiły, że po prostu się bały - tłumaczy Przemysław Piotrowski z ”Gazety Lubuskiej”, który zajmował się tą sprawą.
”Osoby te dawały się namówić”
Wszyscy oszukani podpisali ze sprzedawcami kuchenek umowy, ale kopii dokumentu ani namiarów na firmę nie dostali. Dopiero po kilkunastu dniach do kupujących przyszły faktury. Wtedy, jak mówią, pierwszy raz dowiedzieli się ile muszą zapłacić za nowy zakup - niejednokrotnie gorszy od ich poprzedniej kuchni gazowej. Dopiero wtedy dowiedzieli się, że oprócz umowy kupna sprzedaży podpisali umowę kredytową i zgodę na recykling starej kuchni gazowej.
- Osoby te dawały się namówić na to by, zamontować sobie taką kuchenkę gazową, która w sklepie ma o wiele mniejsza wartość - mówi mł. asp Lidia Kowalska, z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
”Przestępstwem może być wprowadzanie w błąd”
Sprawę bada prokuratura, do której zgłosiło się prawie 30 osób. - Przestępstwem może być wprowadzenie ludzi w błąd. Zbadamy, czy osoba, która oferowała kuchenki wprowadziła w błąd odnośnie tego jaki podmiot reprezentuje - mówi Grzegorz Szklarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. I dodaje, że niektórzy z oszustów podawali się za pracowników gazowni. Prokurator podkreśla jednak, że udowodnienie komukolwiek oszustwa może być trudne.
Dlatego policja i rzecznik praw konsumenta organizują specjalne spotkania, by na podobne przypadki uczulić zwłaszcza najstarszych. Klientom pomaga też urząd miasta. Na razie w części przypadków udało się wynegocjować odstąpienie przez banki od umowy kredytowej.
ant/fac