Ruch przez większą część sezonu był rewelacją rozgrywek, Lechia z kolei miała duże szczęście, że utrzymała się w grupie mistrzowskiej. W niedzielę obie drużyny zmierzą się w ramach 31. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
Po 30 kolejkach w ekstraklasie zdecydowanie wyżej stoją akcje chorzowian, którzy po podziale z dorobkiem 25 punktów zajmują trzecie miejsce. Lechia jest ósma ze stratą pięciu "oczek" do swojego niedzielnego rywala. - Celem jest pozostanie przynajmniej na trzecim miejscu - stwierdził przed meczem trener Jan Kocian.
Futbol nie tylko dla bogaczy
Kiedy we wrześniu 2013 przejmował zespół po Jacku Zielińskim "Niebiescy" zajmowali 14. miejsce w tabeli i w klubie mówiło się głównie o utrzymaniu. Teraz ustalone zostały wysokości premii także za mistrzostwo.
- Nie chcę komentować doniesień medialnych (2 mln za tytuł, ale tylko 20 tys. za czwarte miejsce). Gradacja wynika z tego, że pierwsza trójka to coś ekstra - daje możliwość pokazania się w Europie - skomentował Łukasz Surma, w przeszłości gracz Lechii.
Chorzowianie odpoczywali przez pierwsze kilka dni po zakończeniu pierwszej fazy rozgrywek. Wynikało to z faktu, iż Ruch grał przez większość kolejek tym samym, wąskim składem.
- Nie trzeba zawodników motywować. Gramy przecież o europejskie puchary. Czytałem, że z taką infrastrukturą i kadrą nie mamy szans. Ale futbol nie jest tylko dla bogatych, a jakość gry już pokazaliśmy - dodał Kocian.
Poleje się krew?
Problemów z motywacją na to spotkanie nie mieli też gdańszczanie, którzy mają nadzieję, że w niedzielę uda im się znacznie zniwelować straty do Ruchu.
- W Chorzowie chcemy poczuć krew. Jeśli wygramy, będziemy mieli do Ruchu tylko dwa punkty straty. Liga jest taka, że każdy może wygrać z każdym. Z liderującą Legią w sezonie zasadniczym zdobyliśmy sześć punktów i strzeliliśmy trzy gole, nie tracąc żadnego, a z Podbeskidziem wywalczyliśmy tylko jeden punkt i straciliśmy aż pięć bramek - zauważył bramkarz Lechii Mateusz Bąk.
W sezonie zasadniczym drużyny te podzieliły się punktami. W lipcu w Chorzowie było 1:1, natomiast w Gdańsku pod koniec listopada 0:0.
Lechia na podziale punktów skorzystała. Niemniej Bąk, który przeszedł z biało-zielonymi cały szlak od klasy A do ekstraklasy, nie jest zwolennikiem tej reformy.
W spotkaniu z Ruchem może już zagrać rosyjski napastnik Zaur Sadajew, który ma już za sobą pauzę za czerwoną kartkę otrzymaną w meczu 28. kolejki z Piastem. Z powodu kontuzji w Gdańsku zostali natomiast obrońcy Deleu i Sebastian Madera.
Autor: lukl / Źródło: ekstraklasa.tv