Zwycięstwo na pożegnanie z mundialem jest, ale padają po nim bardzo ostre słowa. - Ten fragment pokazał, że to nie był mecz o honor - oświadczył w programie "Wstajesz i wiesz" dziennikarz i producent Tomasz Ziółkowski, komentując końcowe minuty tego, co w czwartkowe popołudnie działo się w Wołgogradzie.
Polska pokonała Japonię 1:0, zgarnęła trzy punkty, w grupie H i tak zajęła ostatnie miejsce. Rywal awansował do fazy pucharowej, eliminując Senegal zasadą fair play - miał mniej żółtych kartek. Japończycy przez ostatni kwadrans tylko wymieniali podania. A Polacy im na to pozwalali. To nie koniec komedii. Gotowy do wejścia na murawę był Jakub Błaszczykowski, a Adam Nawałka polecił Kamilowi Grosickiemu symulowanie urazu, by wreszcie dokonać zmiany.
"Parodia mistrzostw"
- To było upokorzenie piłkarzy, kibiców, ale i Jakuba Błaszczykowskiego. Prawdopodobne selekcjoner chciał go uszanować, dając mu szansę na 101. występ w reprezentacji. Japończycy bawią się, a my im na to pozwalamy. Nie wyobrażam sobie podobnej sytuacji w reprezentacji z czasów Bońka, Smolarka, Dziuby i Majewskiego - mówił Ziółkowski. - Żaden przepis nie został naruszony, ale zostało naruszone fair play i nie wiemy, czy FIFA się tym nie zajmie. To było niegodne mistrzostw świata. To była parodia mistrzostw - stwierdził dziennikarz sportowy Stefan Szczepłek. Jak podsumował te wydarzenia Nawałka? - Zawsze, jeśli jest zrealizowany cel, jesteśmy zadowoleni. Dla nas liczą się trzy punkty. Owszem, ten wynik satysfakcjonował Japończyków, natomiast my cały czas mieliśmy w planie niski pressing, przyjmowanie przeciwnika na swojej połowie i wyprowadzanie kontr. Jeżeli prowadzimy 1:0, to strategia się nie zmienia. Drużyna Japonii jest bardzo dobra, dlatego powiedzieliśmy sobie w szatni, żeby gra była konsekwentna - oznajmił na konferencji prasowej.
Autor: rk, pqv / Źródło: sport.tvn24.pl