Kto (albo co) winien kompromitacji na Narodowym? - zapytaliśmy was, naszych czytelników, w sondzie, chcąc się dowiedzieć, czy waszym zdaniem odwołania wtorkowego meczu Polska-Anglia należy szukać w czyjejś konkretnej decyzji lub jej braku, czy może obwinić "siłę wyższą"? 68 proc. z was uznało, że przełożony mecz to wina PZPN.
W sondzie w ciągu trzech dni zagłosowało ponad 25 tys. czytelników tvn24.pl. Aż 68 proc. z nich uznało, że to PZPN jest winny zamieszania, bo "można było zasunąć zadaszenie".
Trochę więcej niż co czwarty z oddających głosy uznał jednak, że wina leży po stronie Narodowego Centrum Sportu, czyli operatora Stadionu Narodowego. To w końcu NCS odpowiada za stan murawy i rozpisywane przetargi. Ten ostatni doprowadził do wyboru "dywanu" bez systemu drenażu.
Na koniec 5 proc. czytelników stwierdziło, że to zbyt obfite opady deszczu były wszystkiemu winne i trudno doszukiwać się problemów w gabinetach czy VIP-owskich lożach.
Spóźnili się
O tym, kto jest winny wiedzą też doskonale przedstawiciele obu tych instytucji. NCS mówi, że to PZPN, a PZPN - że NCS.
Szef NCS powiedział, że dopiero we wtorek o godz. 20 - godzinę przed pierwszym gwizdkiem meczu Polska-Anglia - zapytano czy dach można jednak zamknąć. Jak wyjaśnił, było to niemożliwe, gdyż zgodnie z instrukcją obsługi zadaszenia stadionu, w razie deszczu nie ma możliwości uruchomienia systemu napędowego sterującego dachem.
Wyjaśniono też, że dach stadionu wyposażony jest w cztery stacje pogodowe, które kontrolują stan pogody, a w szczególności trzy parametry - deszcz, siłę wiatru i temperaturę. Jak tłumaczono, urządzenie automatycznie nadzoruje możliwość otwierania bądź zamykania dachu. Operacja taka jest niemożliwa, gdy pada deszcz, jest zbyt niska temperatura albo zbyt duży wiatr.
Według NCS, wtorkowa sytuacja, do jakiej doszło na Stadionie Narodowym ma swoją przyczynę w tym, że dach nie został zamknięty w poniedziałek wieczorem. NCS podkreślił, że murawa stadionowa została wykonana "zgodnie z obowiązującymi przepisami i spełniała wymagane normy".
NCS winne, należy się kasa
Inaczej uważa PZPN. W opublikowanym w środę komunikacie związek podkreślił, że zgodnie z umową o organizację meczu pomiędzy PZPN a resortem sportu, przygotowanie płyty boiska stadionu (w tym drenaż) jest obowiązkiem Narodowego Centrum Sportu.
PZPN podkreślił też, że delegat FIFA Słoweniec Danijel Joswe godzinę przed zaplanowanym pierwszym gwizdkiem zdecydował o zamknięciu dachu, jednak przedstawiciele NCS poinformowali go, że jest to niemożliwe z uwagi na mocno padający deszcz.
Dlatego zarząd związku zażądał od ministerstwa sportu odszkodowania w związku z nieodpowiednim przygotowaniem murawy na stadionie.
Autor: adso / Źródło: tvn24.pl