To była zdecydowanie większa niespodzianka niż tylko srebrny medal Piotra Małachowskiego. Francuski mistrz olimpijski w skoku o tyczce Renaud Lavillenie na igrzyskach w Rio był drugi. "W szoku" - krzyczy w tytule "L'Equipe". Sam lekkoatleta skrytykował natomiast zachowanie brazylijskiej publiczności.
Nie tak dawno kibice Piotra Małachowskiego zastanawiali się, jak Polak mógł nie wygrać konkursu rzutu dyskiem w którym prowadził od samego początku. W ostatnim rzucie pokonał go jednak niespodziewanie Christoph Harting. - Nie przegrałem z Hartingiem, a ze sobą samym – mówił już po konkursie Piotr.
Podobny scenariusz miała finałowa sesja w skoku o tyczce panów. Tam skazywanym na złoto był Renaud Lavillenie - rekordzista świata (6,16) i mistrz olimpijski z Londynu.
Rekord życiowy i olimpijski
Lavillenie włączył się do rywalizacji od 5,75 m i radził sobie bezproblemowo, aż do poprzeczki zawieszonej na 5,98 m. Dwukrotnie nie poradził sobie natomiast z wysokością 6,03 m.
Tu zaczęły się problemy, bo nadspodziewanie dobry skok oddał reprezentant gospodarzy. Brazylijczyk Thiago Braz Da Silva co prawda miał małe kłopoty przy 5,75 m, a i raz strącił też poprzeczkę przy 5,93 m. Tak samo było przy 6,03 m. Za drugim razem nieoczekiwanie jednak zaliczył tę wysokość. Jak się okazało, jako jedyny. Nieoczekiwanie, bo tym skokiem poprawił rekord życiowy o 10 cm, ustanowił też rekord olimpijski.
Aby myśleć o złocie, Lavillenie musiał zaryzykować. I zrobił to, zawiesił poprzeczkę na 6,08 m. Publiczność gwizdała i buczała, Francuzowi się nie powiodło. Ten złapał się za głowę. A Da Silva rozpoczął świętowanie.
"Nic złego nie zrobiłem"
Lavillenie skrytykował potem brazylijską publiczność za zachowanie. - To nie było fair. Przecież to były zawody lekkoatletyczne, a nie mecz piłkarski. Myślę, że to nie jest korzystne dla obrazu igrzysk. Nic złego nie zrobiłem Brazylijczykom, żeby mnie tak traktowali - żalił się faworyt.
Przed kamerami porównał nawet zachowanie miejscowych fanów do tego z przedwojennych igrzysk. "Nic podobnego nie wydarzyło się od 1936, od czasów Jessiego Owensa w Berlinie (czarnoskóry lekkoatleta, zdobywca czterech złotych medali, nie dostał gratulacji od obecnego na stadionie Adolfa Hitlera - red.) – skomentował, za co potem przeprosił.
Yes, sorry for the bad comparaison I made. It was a hot reaction and I realize it was wrong. Sorry to everyone. https://t.co/rK5mmuMgqH
— Renaud LAVILLENIE (@airlavillenie) 16 sierpnia 2016
Rozżalona i zaskoczona wydarzeniami z Rio jest też prasa nad Sekwaną. "Le Monde" napisał: "Lavillenie spadł z wysoka", a "Le Parisien" komplementował złotego rywala: "Nie do pomyślenia, niesamowite, wielkie".
Brązowym medalistą został Amerykanin Sam Kendricks, uzyskał 5,85 m. Piotr Lisek zajął - ex aequo z Czechem Janem Kudlicką - czwarte miejsce.
Autor: ks/twis / Źródło: sport.tvn24.pl