- Kamil, żeby wygrać, musi przegrać. Przegrał - z pomocą sędziów - na skoczni normalnej, teraz się pozbierał i zwyciężył - cieszył się na antenie TVN24 Wojciech Fortuna, jedyny - poza Kamilem Stochem - polski mistrz olimpijski w skokach narciarskich.
Stoch znów jest wielki. Znów jest na szczycie. W piątek sięgnął po trzecie już w karierze olimpijskie złoto. Na dużej skoczni w południowokoreańskim Pjongczangu pokonał Niemca Andreasa Wellingera i Norwega Roberta Johanssona.
Łatwiej wygrać w lotka
Polak prowadził już po pierwszej serii, a w finale postawił kropkę nad i. - Kamil pokonał presję dzięki wielkiemu doświadczeniu. Ja wierzyłem, że on wygra, postawiłem na niego - stwierdził Fortuna, mistrz sprzed 46 lat z japońskiego Sapproro.
- Dwa dni temu powiedziałem do ojca Kamila takie słowa: Bronek, Kamil, żeby wygrać, musi przegrać. Przegrał - z pomocą sędziów - na skoczni normalnej, teraz się pozbierał i zwyciężył - cieszył się były sportowiec.
Fortuna zwrócił też uwagę na piekielnie wysoki poziom sobotniego konkursu. - Ani przez chwile nie zwątpiłem w jego zwycięstwo. Dziś był tak mocny konkurs, że większe prawdopodobieństwo było wygrać milion w lotka niż to dzisiejsze złoto - dodał.
Konkurs na skoczni HS 142 m był umiarkowanie udany również dla pozostałych polskich zawodników. Pierwszą dziesiątkę zamknął Dawid Kubacki, a Stefan Hula i Maciej Kot uplasowali się odpowiednio na 15. i 19. miejscu.
Pjongczang wreszcie jest biało-czerwony.
Kolejna wielka szansa w poniedziałek - skoczkowie będą walczyć w drużynie.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl