Czwartek, 05 maja Cztery złote za godzinę parkowania na placu przy szpitalu, 3 zł w miejskiej strefie do parkowania - tyle muszą płacić rodzice dzieci, które przebywają w Szpitalu Dziecięcym w Poznaniu przy ulicy Krysiewicza. Ani władze szpitala, ani Zarząd Dróg Miejskich nie potrafią rozwiązać problemu.
Rodzice przyznają, że gdy ich dziecko leży w szpitalu, im zależy tylko na tym, żeby gdzieś zaparkować. - W takich momentach człowiek nie ma głowy, żeby szukać parkometru. Czynny, czy nieczynny, ile zapłacić, ile to potrwa… A nie daj Boże później latać i dopłacać – mówi jeden z rodziców i proponuje, by szpital przy współpracy z urzędem miasta wygospodarował pas do parkowania tylko dla rodziców odwiedzających dzieci.
Dyrektor Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu, Jacek Profaska, zapewnia, że wielokrotnie w miejskich instytucjach starał się o wyłączenie z płatnej strefy kilku miejsc dla pacjentów. Zawsze jednak odpowiedź była negatywna.
- Od momentu, gdy powstała płatna strefa, rozmowy na ten temat są toczone o ewentualnym wyznaczeniu miejsc, które mogłyby być wykorzystywane przez pacjentów – zapewnia Syski.
Rodzice nie, lekarze tak
Dyrektorowi nie udało się spowodować, by odwiedzający jego szpital nie musieli wydawać mnóstwa pieniędzy na parkingi, ale udaje mu się wydawać zaświadczenia swoim pracownikom, które zwalniają ich z opłat. Gdy reporter "Prosto z Polski" próbował go o nie zapytać, dyrektor odesłał dziennikarza do Zarządu Dróg Miejskich. Tam reporter zaproponował, by każdy rodzic mógł otrzymać w recepcji szpitala otrzymać kartkę, którą włoży za szybę i dzięki której nie będą musieli martwić się o koszty odwiedzin u dziecka.
- Wiem, że jest to problem. Na pewno jest to tragedia dla rodziców, którzy muszą przyjeżdżać do szpitala, gdzie leżą ich małe dzieci. Jest jednak pytanie, czy jak rodzic dostanie tę kartkę, to będzie ją potem zwracał do sekretariatu, czy będzie nią dysponował przez cały czas? – zastanawia się Jacek Szukała, dyrektor Zarządu Dróg miejskich w Poznaniu.