Zaczął w roku 2008 w Pekinie, zakończył w 2016 w Rio de Janeiro. Po drodze był jeszcze Londyn. Jamajski sprinter Usain Bolt po zakończeniu kariery będzie mógł się szczycić zdobyciem dziewięciu złotych medali olimpijskich. - Kosztowało to dużo potu, łez i poświęceń - wyznał najszybszy człowiek świata.
W każdej z tych trzech imprez triumfował na dystansach 100 i 200 m oraz w sztafecie 4 x 100. - Cały ciężar wreszcie spadł mi z pleców - stwierdził Bolt po złocie numer 9.
Poprzeczka wysoko poniesiona
30-letni Jamajczyk - urodziny obchodzi 21 sierpnia - zapowiedział, że w następnych igrzyskach, w Tokio 2020, udziału nie weźmie. - Wiem, że ludzie chcieliby mnie tam zobaczyć, ale przykro mi, to dla mnie koniec olimpijskiej rywalizacji. Zadanie wykonałem - oświadczył.
Przed sztafetą, która miała dać mu to ostatnie złoto, zapowiedział kolegom, że jeśli zawiodą, to ich pobije. Stadion w Rio de Janeiro wypełniał się dla niego - a w dni, w które nie biegał, tak nie było. Za każdym razem, zanim opuścił bieżnię, długo bawił się z kibicami, robił z nimi selfie i rozdawał autografy. Ta droga do szatni zawsze była długa, bo mistrz rozumie swoje obowiązki. - Oczywiście jest smutek, że to już koniec olimpijskich startów, ale jest też ogromna ulga. To wszystko, co osiągnąłem, wiązało się z presją, której wreszcie się pozbyłem. Udowodniłem światu, że jestem największy i nic już nie muszę. Liczę na to, że poprzeczkę podniosłem na tyle wysoko, by nikt nie był w stanie mnie dogonić - wyznał Bolt. Jego rekord świata w stumetrówce wynosi 9,58 s. Na dystansie 200 m - 19,19. Obydwa ustanowił w sezonie 2009.
Karierę prawdopodobnie zakończy po mistrzostwach świata 2017, które odbędą się w Londynie. Prawdopodobnie, bo w Rio zapowiedział, że najpierw musi poszukać motywacji i znowu zmusić się do treningów. Jeżeli mu się nie uda, koniec nastąpi wcześniej.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl, dailymail.com, time.com