Piątek, 10 czerwca Szarpanina, krzyki, pobicie i omdlenia – tak zakończyło się wczorajsze walne zgromadzenie członków Spółdzielni Mieszkaniowej w Hajnówce. Mieszkańcom nie spodobały się zbyt wygórowane opłaty za centralne ogrzewanie. Tym bardziej, że jak twierdzą, po ociepleniu bloków i założeniu podzielników ciepła, opłaty miały być mniejsze.
Protest niemal 200 mieszkańców rozpoczął się wcześniej, pod urzędem miasta. Z transparentami "Stop niegospodarności zarządu i rady nadzorczej" chcieli zwrócić uwagę na swój problem. A ten ciągnie się od kilku miesięcy. Część mieszkańców otrzymała do zapłaty jednorazowe, gigantyczne dopłaty za ogrzewanie. Od ponad 1 tys. zł. do niemal 4 tys. zł.
Mirosław Mordań, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Hajnówce: - W ub. roku była zima stulecia i dlatego część mieszkańców miała tak duże dopłaty.
Jednak, co podkreślają płatnicy, paradoks sytuacji polega na tym, że w spółdzielni przeprowadzono termomodernizację – czyli bloki zostały ocieplone. - Przedtem płaciliśmy zaliczki standardowo, teraz płacimy podwójnie za okres grzewczy. To jakaś paranoja, bo jak ja sobie coś ocieplę, to liczę się z tym, że będę płacił za ciepło mniej, a nie więcej. Rozumiemy kredyty, ale prezes nam tego nie wyjaśnił, obraża się na nas – skarży się jeden z mieszkańców.
Skarga do prokuratury i NIK
Ci, którzy czuli się poszkodowani, złożyli zawiadomienie do prokuratury (śledczy nadal badają sprawę). Poszło też pismo do Najwyższej Izby Kontroli. Ta jednak odesłała je do burmistrza Hajnówki.
Potem protest przeniósł się do spółdzielni mieszkaniowej, gdzie odbywało się tzw. cząstkowe walne zgromadzenie. Temperatura w ciasnym pomieszczeniu podgrzewała emocje. Mieszkańcy skarżyli się, że szefowie spółdzielni ich lekceważą, bo wybrali na walne zgromadzenie tak małą salę po to, by - ich zdaniem – zniechęcić do udziału w spotkaniu.
Padł nawet wniosek o zmianę terminu i nieodbycie posiedzenia ze względu na "brak miejsc, zaduch i brak wentylacji".
Po kilku godzinach część mieszkańców nie wytrzymała i opuściła zebranie. Została garstka ludzi, w tym 8 uprawnionych do głosowania. Choć wynikiem mizernym, wygrali przeciwnicy obecnego prezesa i rady nadzorczej spółdzielni. Jednak protokolantka nie chciała pokazać protokołu z głosowania. Mieszkańcy chcieli go wyrwać i tak doszło do przepychanek.
Były krzyki, szarpanina, omdlenia. Trzeba było wezwać pogotowie. Kilka osób trafiło do szpitala, kolejne robią obdukcje.