Czwartek, 6 maja Przepychanki z ochroną, tłum rozemocjonowanych klientów, wielogodzinne kolejki, nerwy, sprzeczne informacje - to od kilku dni codzienność biura obsługi klientów firmy Enion w Częstochowie. Wszystko dlatego, że dostawca energii postanowił zmienić system naliczania przedpłaty za zużycie prądu.
W częstochowskim biurze Enionu wrze. "Gdzie jest kierownik? Czemu ja mam za to płacić? Kto nad tym panuje?! Skąd mam wziąć pieniądze? Kto to tak rządzi w Polsce? Widział pan kiedyś taki rachunek?!" - krzyczą poddenerwowani klienci.
Emocje są duże, bo chodzi o duże pieniądze. Klientom Enionu nie podoba się nagły wzrost ich rachunków za energię. Mówią: my tyle prądu nie wykorzystujemy, więc płacić też nie będziemy!
Niewygodna zmiana
Gdy sprawie się przyjrzeć z bliska, okazuje się, że Enion wcale nie żąda od swoich klientów dodatkowych pieniędzy za prąd. Owszem, rachunki są wyższa, ale to dlatego, że spółka zmieniła system naliczania przedpłaty za planowane zużycie energii elektrycznej.
Kiedyś naliczana była ona za dwa miesiące w przód - teraz za pół roku. - Każdy klient otrzymał jako załącznik do faktury informację o tej zmianie. System jest korzystny dla klientów - zaoszczędzą w skali roku 22 zł brutto dzięki niższej opłacie abonamentowej - mówi Aneta Sejler rzecznik Enion Energia.
1000 zł od ręki
Ale klientów 22 zł brutto rocznie nie cieszą. Martwi ich natomiast fakt, że po zmianie muszą zapłacić niemal z dnia na dzień nawet kilkaset złotych więcej niż dotychczas. A to przerasta możliwości wielu z nich. - Muszę zapłacić 1000 zł. Jak mam to zrobić, jak zarabiam 1200 zł i mam dwójkę dzieci - skarży się jedna z klientek.
Ale i na to jest rada - mówią przedstawiciele Enionu. - Nie oczekujemy, żeby klient płacił teraz 100 proc. prognozy. Oczekujemy tylko, żeby poinformował nas o tym, żebyśmy mogli skorygować wielkość naliczonych opłat - tłumaczy Sejler.
Tyle, że aby skorygować opłatę, klienci muszą złożyć wniosek. Czyli stanąć w kolejce, która do krótkich nie należy. I stąd te wszystkie nerwy.