Adrian Zieliński, który został zdyskwalifikowany po wykryciu w jego krwi nandrolonu, wrócił już z Rio de Janeiro do Polski. - Nie brałem żadnej substancji zakazanej, nie wiem, jak to się znalazło w moim organizmie - podtrzymuje mistrz olimpijski z Londynu.
- Nie brałem żadnej substancji zakazanej, nie wiem, jak to się znalazło w moim organizmie. Na pewno zostanie to wyjaśnione przed odpowiednimi organami dyscyplinarnymi - zapewnił Zieliński.
Kilka dni po wykryciu nandrolonu w krwi jego brata Tomasza, w piątek oficjalnie potwierdzono, że zakazaną substancję stosował też Adrian. - Musiało być coś zanieczyszczone, ja na pewno nie zażyłem takiej substancji. Może odżywki, które przysyła nam związek, ale które też kupujemy na własną rękę - zastanawia się Zieliński.
Cztery kontrole przed wyjazdem
- Przed samym wyjazdem przechodziłem cztery kontrole w ciągu miesiąca. Przeprowadzały je i Światowa Agencja Antydopingowa, i polska - twierdzi ciężarowiec.
Cztery lata temu w Londynie zdobył złoto w kategorii do 85 kg. Teraz wraz z bratem miał walczyć o medale w kategorii do 94 kg, w której jest wicemistrzem świata. - Tak to wygląda, jakby ktoś się uwziął na mnie i na mojego brata. Generalnie nikomu już nie wierzę - zakończył Polak.
Autor: iwan / Źródło: sport.tvn24.pl