Dla zesłanego na piłkarską banicję Luisa Suareza może jeszcze wyjść słońce tego lata. O Urugwajczyka usilnie zabiega Barcelona. Informację - jak każdy transferowy donos w sezonie ogórkowym - należałoby potraktować z przymrużeniem oka, gdyby nie fakt, że o zaawansowanych rozmowach Katalończyków z Liverpoolem rozpisują się trzy różne media, które powołują się na własne źródła.
Negocjujące strony w środę spotkały się w Londynie. Oferta Barcelony ma brzmieć: 87,5 mln euro w gotówce albo 60 milionów plus Alexis Sanchez, dla którego mundial już się skończył, ale Chilijczyk może być z siebie zadowolony, bo zebrał wiele pochlebnych recenzji za swoją grę.
Kwestia czasu
"Liverpool chce sprzedać swoją gwiazdę za wysoką cenę. Klub nie chce mieć nic wspólnego z agresją, która wzburzyła cały świat" - pisze kataloński dziennik sportowy "El Mundo Deportivo" i powołując się na źródło w klubie z Camp Nou, twierdzi, że po pierwszej części rozmów "obie strony są do siebie nastawione pozytywnie". Porozumienia jeszcze nie osiągnięto, ale Hiszpanie, podobnie jak dziennikarze z serwisów BBC i "The Guardian" są przekonani, że to tylko kwestia czasu. Anglicy piszą o "owocnych rozmowach". "Oczekiwanie obu stron są rozsądne i wkrótce dojdzie do kolejnych rozmów" - mówi gazecie osoba z liverpoolskiego klubu.
Drakońska kara
Nawet jeśli Barcelonie uda się kupić Urugwajczyka, to w pierwszych kolejkach nowego sezonu będzie musiała obejść się bez niego. Suarez pokutuje za ugryzienie w ramię Włocha Giorgio Chielliniego podczas meczu fazy grupowej mundialu.
FIFA zdyskwalifikowała go na 9 meczów w reprezentacji i cztery miesiące w klubie. Piłkarz za wybryk swoją "ofiarę" przeprosił i ma nadzieję, że kara zostanie złagodzona.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl