Nie udało się pobić rekordu świata na 100 m, być może Usain Bolt dopnie swego na dystansie dwukrotnie dłuższym. Wieczorny finał zapowiada się emocjonująco, bo sprinterowi z Jamajki złoto chce ukraść rodak Yohan Blake, który był najszybszy w półfinałach i który swój środowy bieg nazwał "spacerem po parku". Początek wielkich emocji o godz. 21.55.
Blake pierwszy półfinał przebiegł fenomenalnie, w czasie 20,02 s. Po swoim biegu tryskał optymizmem.
- Napracowałem się sporo. Wszystko co chciałem zrobić, zrobiłem. To był niezły kopniak, ale i tak spacer po parku - cieszył się Jamajczyk. Podwójny mistrz świata z Daegu półfinały wygrał, ale eksperci złoto na 200 m wieszają na szyi Bolta.
Rezerwy Bolta
Rekordzista świata na 100 i 200 m w drugim półfinale pognał w 20,18 s. Od początku rozdawał karty i tradycyjnie zwolnił przed samą metą, zapewne oszczędzając siły na następny dzień.
I właśnie w rezerwach Bolta czterokrotny mistrz świata olimpijski legendarny Michael Johnson upatruje szans Jamajczyka na złoto, a nawet pobicia rekordu świata (19,19 s), nomen omen należącego do Bolta.
- Myślę, że Usain jeszcze nie pokazał wszystkiego. Nie widziałem, żeby jakoś specjalnie wysilał się na łuku czy na ostatniej prostej. Miał doskonały start i był wyjątkowo zrelaksowany, bardziej niż w biegu na 100 m - ocenia Johnson.
Niecierpliwy
Co na to sam Bolt? Tradycyjnie odparł z rozbrajającą szczerością. - Zrobiłem to najłatwiej, jak było tylko możliwe. Teraz finał. Czekam na niego z niecierpliwością. Wiem, co jestem w stanie zrobić, nigdy w siebie nie wątpiłem - stwierdził po zwycięstwie w półfinale, w którym biegł również Polak Kamil Kryński.
Zawodnik Podlasia Białystok zajął szóste miejsce (20,83 s) i nie znalazł się w finałowej ósemce.
Autor: twis/k / Źródło: tvn24.pl