Premium

"Ziemia przemówiła". Wyrzuciła z siebie dowody hitlerowskich zbrodni. Odnajdujemy je w leśnej ściółce

Zdjęcie: fot. Tomasz Słomczyński

Wieś Sztutowo, nieopodal płot z drutu kolczastego. W wilgotnej od deszczu ściółce leżą fragmenty skórzanych butów. Spod ziemi wyzierają podeszwy, skrawki skóry, w jednym przypadku widać rzemień będący niegdyś sznurowadłem. Właścicielami tych butów prawdopodobnie byli więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych w całej Europie. "Ziemia znowu przemówiła" - mówią historycy. Bo to już nie pierwszy raz, kiedy dowody hitlerowskich zbrodni pojawiają się w lesie. Wychodzą spod ziemi, i to dosłownie.

"In Stutthof, no changes" - napisał na Facebooku Grzegorz Kwiatkowski. I zamieścił zdjęcia leżących w ściółce resztek butów. Niektóre fotografie pochodziły z 2014 roku, inne - sprzed paru dni.

"Destrukty" - w ten sposób takie przedmioty określają historycy i archeolodzy. Czyli przedmioty zniszczone. Ale absolutnie niepozbawione wartości. Jaka jest ich wartość, można przekonać się, stojąc w lesie, stąpając po miękkiej ściółce, biorąc do ręki skrawki skóry, uświadamiając sobie, że jest bardzo prawdopodobne, że trzymamy fragment obuwia, które przed osiemdziesięciu laty zostało odebrane komuś, kto chwilę potem trafił do komory gazowej.

Sztutowo to nadmorska wieś, która leży w województwie pomorskim, nieopodal Mierzei WiślanejOpracowanie własne na podst. Google Maps

Czy owe "destrukty" powinny tu leżeć, porzucone niczym śmieci pośród liści i gałęzi? Z pewnością nie. A jednak pojawiają się w lesie co jakiś czas. Nawet jeśli te tutaj, które teraz objawiły się za tak zwaną nową kuchnią obozową, zostaną wyzbierane – zapewne za jakiś czas znowu pojawią się inne w tym albo innym miejscu. Obóz koncentracyjny zajmował powierzchnię 120 hektarów a muzeum, które powstało w 1962 roku, więc siedemnaście lat po wojnie, zajmuje hektarów dwadzieścia. 

Ziemia "pracuje" – zarasta lasem, który jest eksploatowany gospodarczo, spulchnia się, jej wierzchnia warstwa jest wypłukiwana deszczem, topniejącym śniegiem i co jakiś czas "wyrzuca z siebie" płytko zakopane przedmioty – obozowe pamiątki. Dodajmy do tego nielegalnych poszukiwaczy skarbów, którzy penetrują las i niejednokrotnie wydobywają z ziemi "destrukty" – i jako bezwartościowe w ich mniemaniu wyrzucają je gdzie popadnie.

Dokładne przekopanie tego obszaru przez archeologów wiązałoby się z koniecznością wycięcia stu hektarów lasu. Trudno sobie wyobrazić realizację takiego przedsięwzięcia.

Potrzebne jest więc inne rozwiązanie. Tylko jakie?

Milion butów

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam