Premium

Szedł przebrany za chłopa. Nie bał się o siebie, lecz o 10-letnią przewodniczkę

Zdjęcie: raf.mod.uk

Pilotem myśliwca RAF został przez przypadek - nie miał na siebie pomysłu po tym, jak skończył college. John Allman Hemingway, bo o nim mowa, 17 lipca kończy 105 lat. Jest "the last of the few", czyli "ostatnim z nielicznych" pilotów brytyjskiego lotnictwa myśliwskiego, który brał udział w bitwie o Wielką Brytanię, nazywaną też u nas bitwą o Anglię. Kilka razy cudem udało mu się ujść z życiem.

"Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few" "Nigdy w historii ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym" Winston Churchill

W 1938 roku zaciągnął się na 4-letnią służbę kontraktową. Odszedł z Królewskich Sił Powietrznych (Royal Air Force, RAF) na emeryturę po 31 latach, w stopniu pułkownika. Wojnę zaczynał w stopniu sierżanta, kończył w randze majora i na stanowisku dowódcy dywizjonu. Po wojnie był m.in. komendantem kilku baz lotniczych oraz inspektorem w lotnictwie wojskowym.

"Nie jestem wielkim człowiekiem, jestem po prostu szczęściarzem" - powiedział skromnie w rozmowie z BBC w listopadzie zeszłego roku.

Cztery zestrzelenia i szczęście

Nie jest Brytyjczykiem, lecz Irlandczykiem i wielokrotnie w wypowiedziach podkreślał, że irlandzkiemu szczęściu zawdzięcza to, iż cały i zdrów przeżył wojnę. Bo sytuacji, gdy mógł zginąć, było wiele. Podczas akcji bojowych został cztery razy zestrzelony.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam