- Od siedmiu lat w moim życiu jest jakaś niewiadoma. Mam wrażenie, że nie obudziłem się ze snu, który zaczął się w momencie, kiedy przewróciłem się z synem. To trwa od 2017 roku - mówił podczas ostatniej rozprawy w sądzie Piotr P. Prokuratura twierdzi, że śmierć jego pięciomiesięcznego syna wcale nie była nieszczęśliwym wypadkiem. I że rok wcześniej zabił też swoją trzymiesięczną córkę. Oskarżony zaprzecza.
Wieczór.
Piotr jest w mieszkaniu z żoną, teściową i pięciomiesięcznym synem. Babcia trzyma wykąpanego przed chwilą Mieszka na rękach. Siedzi na piłce do ćwiczeń i buja chłopca.
Nagle podchodzi do niej Piotr. - Daj mi go, zaniosę go do salonu - mówi. Po chwili rozlega się jego krzyk: "Upuściłem go! Wypadł mi!". Niespełna trzy godziny później chłopiec umiera w szpitalu.
Piotr podczas przesłuchania powie później, że "to był nieszczęśliwy wypadek", że "potknął się o dywan".
Lekarz, który bada Mieszka, ma wątpliwości, bo obrażenia głowy nie są adekwatne do opisu zdarzenia podanego przez ojca. Nie tak wygląda głowa niemowlęcia, która po upadku uderza o podłogę.
Lekarz zawiadamia policję.
"Niewiadoma"
Piotr P. do dziś podtrzymuje, że jest niewinny. Prokuratura siedem lat po jego pierwszym zatrzymaniu wciąż jest pewna, że zabił dwójkę swoich dzieci. Dwójkę, bo Mieszko, który miał nieszczęśliwie upaść na podłogę, urodził się niemal rok po śmierci swojej siostry Liliany.
- Starałem się z całych sił: jako mąż Magdaleny, ojciec Liliany, później Mieszka - przekonywał przed sądem pod koniec procesu Piotr P.
Poznali się jesienią 2014 roku, pół roku później Magda zaszła w pierwszą ciążę.
Studiowali ten sam kierunek. Dopiero co zaczęli, szykowali się do pierwszej sesji. Znajomi powiedzieli o nich w śledztwie: "byli zakochani". Sam oskarżony podczas rozprawy wielokrotnie zapewniał, że bardzo kochał żonę. Opisał romantyczne zaręczyny i ślub.
Ale według prokuratury Piotr nie cieszył się ani z pierwszej, ani z drugiej ciąży. "Był sfrustrowany ojcostwem niechcianego dziecka. Uznał je za przyczynę dyskomfortu psychicznego i przeszkodę w codziennym funkcjonowaniu, traktował dziecko jako zbędny balast destabilizujący dotychczasowe życie i ograniczający możliwości zaspokajania własnych potrzeb życiowych" - to cytat z aktu oskarżenia.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam