Premium

Uwaga, talent. W samochodzie rajdowym z 12-letnim kierowcą

Zdjęcie: archiwum prywatne

Młodziutki jest bardzo, rocznik 2011. Siada za kierownicą. Ja obok, w fotelu pasażera. Ciekawe to będzie doświadczenie, nie ma co. - Spokojnie, będzie dobrze - słyszę zapewnienie. Za chwilę wyjedziemy na tor jego starym, podrasowanym bmw, prezentem od taty. - Formuła 1 to moje marzenie, ale rajdy też. Uwielbiam te dwie dziedziny sportów motorowych - mówi 12-letni Piotrek Orcholski. I wciska pedał gazu.

Uwaga podstawowa, najważniejsza - jeżeli jeździć samochodem i szybko, i bezpiecznie, to właśnie tak, na przeznaczonych do tego torach, pod okiem dzielących się swoją wiedzą i wiedzących o samochodach wszystko fachowców. Tylko i wyłącznie tam.

Słomczyn, Autodrom, około 40 km do centrum Warszawy. Wakacje, można zatem trenować do woli. Piotrek zakłada kask, potem rękawice. Szeroki uśmiech. Tak według niego wygląda szczęście. - Cześć, nazywam się Piotr Orcholski, od września będę uczniem szóstej klasy, a moją pasją jest motosport - przedstawia się, patrząc wprost do kamery.

Dlaczego nie grasz w piłkę, jak większość twoich rówieśników?

Bo piłka jest nudna.

A dlaczego aż tak bardzo pasjonują cię samochody?

Prędkość, emocje... Nie wiem, od urodzenia tak mam, samochody zawsze najbardziej mnie cieszyły.

Kiedy pierwszy raz usiadłeś za kierownicą? Pewnie na kolanach taty?

Tak, w wieku czterech, może trzech lat, mniej więcej. A pierwszy raz już nie na taty kolanach siedziałem w jego Volvo, V60 dokładnie, oczywiście nie na drodze, a na specjalnie do tego wydzielonej części nieużywanego lotniska. Miałem 11 lat, jakoś tak.

Ile najszybciej pędziłeś w tej króciutkiej na razie karierze?

180 kilometrów na godzinę, na torze oczywiście. Ta beemka ma krótkie przełożenia, nie chodzi o prędkość maksymalną, tylko o przyspieszenie.

Rozmowa z 12-letnim Piotrem Orcholskim
Rozmowa z 12-letnim Piotrem OrcholskimTomasz Zieliński/tvn24.pl

Rozumiem, że sport motorowy to twoja przyszłość. Bardziej celujesz w wyścigi, czyli podążanie drogą Roberta Kubicy, czy w rajdy, w których startuje twój idol Kajetan Kajetanowicz?

- Formułę 1 uwielbiam, zawsze oglądam, najbardziej lubię Lewisa Hamiltona. Ale rajdy, a zwłaszcza te WRC (najwyższa kategoria rywalizacji w rajdach samochodowych - red.), też kocham, ta miłość rozkłada się po równo. Uwielbiam te dwie dziedziny motosportu.

A dlaczego Hamilton, nie Kubica?

To najmądrzejszy kierowca, najfajniejszy. I teoretycznie najlepszy, bo zdobył najwięcej tytułów mistrzowskich, to znaczy tyle samo, co Michael Schumacher - siedem. A zwycięstw wyścigowych ma 103, jeżeli dobrze pamiętam.

Twój tata powiedział, że widziałeś już groźne sytuacje na torze. Nie działa to na ciebie odstraszająco?

Nie, nie działa. Wierzę w siebie. Wierzę, że nie popełnię błędu.

Bardzo wcześnie na takie pytanie, ale myślisz czasami, gdzie chciałbyś być za 8-10 lat?

Tak, w WRC albo F1. To znaczy F4, F3, F2, a nawet F1 to marzenie. Ale WRC też.

W samochodzie czujesz się szczęśliwy?

Bardzo. Pełne skupienie, nie myślę o niczym innym, tylko o tym, co jest tu i teraz.

"Chodzi przede wszystkim o wolność, której nie będę mu odbierał"

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam