Premium

Kto kierował, gdy pijani jechali po alkohol? "Chcę wreszcie wiedzieć, przez którego z nich straciłam syna"

Zdjęcie: Rekonstrukcja wypadku z 9 lutego 2020 roku przygotowana przez dr Krzemienia

Czy Mateusz mógł wysyłać SMS-a do swojej dziewczyny i jednocześnie kompletnie pijany kierować autem? Sąd uznał, że to mało prawdopodobne. Czy ślad DNA Mateusza na poduszce powietrznej pasażera, świadczy o tym, że kierował Szymon? Sąd twierdzi, że to kluczowy dowód. Ale obrońca Szymona jest przekonany, że w tej sprawie skazano niewinnego człowieka.

- Od kiedy umarł, schody skrzypiały co wieczór. Tak jak wtedy, kiedy Karol jeszcze żył i wieczorami szedł do swojego pokoju na górę - opowiada Barbara. Matka 26-latka, który 9 lutego 2020 roku zginął przygnieciony dachem srebrnego bmw.

Barbara pokazuje stojące na komodzie zdjęcie młodego, szczupłego mężczyzny. Fotografia owinięta jest czarną żałobną wstążką. Kobieta nie zgadza się, żeby pokazać wizerunek syna w reportażu.

- Za wcześnie. Może, kiedy wreszcie ten koszmar się skończy. Kiedy już wszystko będzie wiadomo. Może tego doczekam - mówi.

Jej syn, jak opowiada, od zawsze przyjaźnił się z mieszkającymi w sąsiednich wsiach Mateuszem i Szymonem. Razem się bawili, razem chodzili na rower. 

- Potem były wspólne wyjścia na imprezy. Tamci dwaj byli z Karolem też w jego ostatnich chwilach przed śmiercią. Chcę wreszcie wiedzieć, przez którego z nich straciłam syna - mówi kobieta. 

W styczniu tego roku wyrok w sprawie śmierci Karola wydał Sąd Rejonowy w Suwałkach. Na cztery lata więzienia skazany został wtedy Szymon Niedźwiedzki. Sąd uznał go za winnego spowodowania po pijanemu śmiertelnego wypadku. O dwa lata mniej w celi ma spędzić Mateusz, który został skazany za udostępnienie samochodu pijanemu kierowcy oraz za to, że wcześniej prowadził auto pod wpływem alkoholu.

Sąd w uzasadnieniu wyroku odtworzył ostatnie godziny przed tragedią: przyjaciele razem pili alkohol przez całą noc z soboty na niedzielę. Rano, 9 lutego 2020 roku, kiedy skończył się im alkohol, pojechali do sklepu. Za kierownicą siedział wtedy Mateusz, właściciel auta. Cała trójka potem kontynuowała imprezę, aż do momentu, kiedy alkoholu znowu zabrakło. Przed godziną 14 srebrne bmw znowu wyjechało na drogę w znajdującej się o kilka kilometrów od Suwałk miejscowości Płociczno-Tartak.

Około 13:55 samochód wyjechał za ostatnie zabudowania, potem wpadł w poślizg i wypadł z drogi na wysokości przystanku autobusowego. Auto odbiło się od drzewa i dachowało. W czasie wypadku siedzący na tylnej kanapie Karol (nie był zapięty pasami) został wyrzucony na zewnątrz pojazdu. Auto po chwili przygniotło go dachem. 

Momentu zderzenia nikt nie widział. Świadkowie pojawili się na miejscu tragedii dopiero po kilku minutach. Zauważyli, że z wnętrza rozbitego auta - przez okno kierowcy - wyczołgał się najpierw Mateusz, a potem Szymon. 

Prokurator badający sprawę przekazuje, że chwilę po zdarzeniu - kiedy tylko Mateusz i Szymon zdali sobie sprawę, że Karol nie żyje - próbowali na niego zrzucić winę za spowodowanie wypadku. Ale zrobili to, zanim jeszcze zostali formalnie przesłuchani.

Zdaniem Sądu Rejonowego w Suwałkach kierowcą był Szymon. 

- Winnego wskazano na podstawie obiektywnych dowodów. Chodzi o ślady DNA, które zostały odnalezione na poduszce powietrznej kierowcy i pasażera - mówi sędzia Marcin Walczuk, rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach.

Na poduszce powietrznej kierowcy znaleziono DNA Szymona i Mateusza. Na poduszce powietrznej pasażera były ślady tylko Mateusza. Sąd zatem - jak podano w pisemnym uzasadnieniu - stwierdził, że w momencie wypadku Szymon siedział za kierownicą, a Mateusz - na fotelu obok. Ślady Mateusza na poduszce kierowcy miały - zdaniem sądu - zostać naniesione, kiedy ten musiał wyczołgać się z rozbitego auta przez okno w drzwiach kierowcy. 

Sprawa rozwiązana? Do pewnego momentu wydawało się, że tak. 

- Nic nie jest jasne. Statystycznie obrońca raz w życiu ma okazję bronić osoby, która jest faktycznie niewinna. Musi chronić ją przed niesłusznym skazaniem. Wierzę, że dla mnie taką sprawą jest sprawa Szymona - mówi adwokat Paweł Zouner. 

Rozbite bmw po wypadku leżało na dachuAkta sprawy

Skąd to przekonanie? Z treści dwóch prywatnych ekspertyz, które zostały wykonane już po pierwszym wyroku. Ich wyniki każą zadać pytanie, czy Szymon został słusznie skazany.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam