Stewart McMillin był amerykańskim konsulem w II Rzeczypospolitej. Gdy przyjechał do Polski, na swoim koncie miał już pobyty na placówkach dyplomatycznych takich krajach, jak Kostaryka, Boliwia i Jugosławia. Miał też za sobą osobistą tragedię. W 1924 roku zmarła jego żona. Dwa lata później konsul wziął kolejny ślub. A niedługo potem przyjechał do Polski. I to właśnie tu był o włos od przeżycia kolejnego nieszczęścia.