Gdy w wieku 34 lat została premierem Finlandii, stając na czele młodego i sfeminizowanego rządu, jedni witali to z entuzjazmem, inni - złośliwościami o "rządach szminek", "sprzedawczyni, która została premierem" i "polityku epoki Instagrama". W trzecim roku kadencji o Sannie Marin eksperci mówią: młoda, kompetentna, ambitna i twarda. Ma szansę przejść do historii nie tylko jako najmłodsza szefowa rządu na świecie, ale przede wszystkim jako premier, która wprowadziła Finlandię do NATO, znacząco zmieniając europejską geopolitykę.
Rzadko się zdarza, by zdjęcie nowego rządu w kraju tej rangi co Finlandia trafiało na pierwsze strony gazet na całym świecie. Jeszcze rzadziej, by podobną informacją ekscytowali się muzycy rockowi. A tak się właśnie stało, gdy w grudniu 2019 roku Sanna Marin została premierem. Gitarzysta Tom Morello z Rage Against the Machine umieścił zdjęcie liderek koalicyjnego rządu na swoim Instagramie z komentarzem: "All women, 4 out of 5 under 35. Top priority: address impending climate disaster". (Same kobiety, cztery z pięciu poniżej 35 lat. Główny priorytet: przeciwdziałać nadchodzącej katastrofie klimatycznej). A przy okazji Morello pochwalił się, że Marin jest fanką jego zespołu. W odpowiedzi dostał od nowej premier lajka.
Zdjęcia jej gabinetu koalicyjnego krążyły w mediach społecznościowych jak viral. Nie mogło być inaczej, skoro na świecie mniej niż jedna czwarta parlamentarzystów to kobiety, a tu powstaje rząd tak sfeminizowany (12 z 19 stanowisk ministerialnych objęły panie) i tak młody. Fińska polityka, często pomijana w międzynarodowych mediach, nagle wydała się wyjątkowa i fascynująca. Nagłówki w prasie i internecie same się pisały: "Feminizm osiąga pełnoletność w Finlandii", "Parlament Finlandii: pionier równości płci", "Kobiety rządzą: na to czekaliśmy". Nieprzychylni nowemu rozdaniu politycznemu mówili zaś o "rządzie dziewcząt" lub "rządzie szminek". W internecie krążyły seksistowskie memy na przykład przedstawiające panie minister podejmujące decyzje podczas wspólnego pobytu w saunie.
Patrząc z fińskiej perspektywy, akurat w tym obrazie nie ma nic szczególnie obraźliwego. Sauna to ważna część lokalnej kultury, miejsce spotkań i często ważnych rozmów. Dziennikarka Kristiina Tolkki przekonując, że awans Sanny Marin na szczyt był nieunikniony, wspominała rozmowę z przyszłą premier właśnie w kąpieli parowej: - Spotkałam ją kilka lat temu podczas damskiej nocy saunowej i zagadnęłam, czy będzie liderką. W odpowiedzi po prostu na mnie spojrzała, jakby się dziwiła, że w ogóle ją o to pytam.
"W mojej rodzinie jest pełno smutnych historii"
Przyszła premier pojawiła się na świecie w 1985 roku w Helsinkach. Zgodnie z fińskim zwyczajem przez pierwsze tygodnie życia nie ma imienia. To czas, kiedy rodzice przyglądają się dziecku, poznają je i decydują o tym, jak będzie się nazywać. Wybierają imię Sanna, pochodzące od szwedzkiego słowa "sanning", czyli "prawda".
Prawd, z którymi jako dziecko przyszła polityk musi się zmierzyć, jest sporo. Na swoim osobistym blogu w 2016 roku napisze: "Podobnie jak w przypadku wielu Finów, w mojej rodzinie jest pełno smutnych historii". To historia matki, która wychowywała się w sierocińcu. Historia ojca alkoholika. Historia ich nieudanego małżeństwa, biedy, życia z zasiłku i rozwodu. Jej rodzice rozstają się, gdy Sanna ma kilka lat. Potem ojca spotka już tylko raz. "Jeśli zapytasz mnie, czy czuję się, jakbym miała ojca, to nie. Nie dorastałam z nim i powiedziałabym, że go nie mam" - przyzna w rozmowie z brytyjską edycją magazynu "Vogue".
Matka najpierw wychowuje ją samotnie, potem znajduje miłość u boku innej kobiety. W latach 90. związki osób tej samej płci są w Finlandii tematem tabu, nie mówiąc już o uznaniu ich za równe z mocy prawa. - Milczało się na ten temat - powie po latach Sanna. - I ja czułam to milczenie. A nie jest dobrze, gdy dorastasz otoczona milczeniem.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam