Premium

Prosto ze szpitala pojechał na cmentarz. Chciał przeprosić syna, którego zabił

Zdjęcie: tvn24.pl

Nie kwestionował, że spowodował wypadek, w którym zabił swoje dziecko, że prowadził pijany i mimo sądowego zakazu. Chciał dobrowolnie poddać się karze, ale prokurator uznał, że siedem lat więzienia to za mało. W czwartek rozpoczął się proces Andrzeja P. Trudno wyobrazić sobie, jakie jeszcze przepisy mógłby tamtego dnia złamać.

Nie mógł wsiadać za kierownicę.

Tak zdecydował Sąd Rejonowy w Ostrołęce 14 lutego 2023 roku. Taka była część wyroku za jazdę pod wpływem alkoholu. Sądowy zakaz prowadzenia pojazdów miał obowiązywać Andrzeja P. przez trzy lata. Ale P. złamał go już po niespełna czterech miesiącach.

8 czerwca 2023 roku jechał swoim audi, znów pijany. Na łuku drogi wypadł z jezdni i uderzył w drzewo. Biegły ocenił potem, że mógł jechać z prędkością nawet 146 km/h.

Dopiero, gdy ratownicy wyciągnęli kierowcę z rozbitego auta, zobaczyli zakryte jego nogami i poduszką powietrzną dziecko.

Jak to możliwe?

"Nic nie pamiętam"

Gucin to niewielka wieś w gminie Czerwin pod Ostrołęką. Kilkadziesiąt budynków, które oddziela wąska droga, po jednym pasie w każdym kierunku. Wzdłuż niej rosną drzewa. Przed jednym z nich leży wywrócony znicz. Obok widzę niewielkie elementy rozbitego auta. To tam, niespełna rok temu, zginął czteroletni Miłosz.

Proces w sprawie jego śmierci rozpoczął w czwartek przed Sądem Rejonowym w Ostrołęce.

- To był upalny dzień, 8 czerwca 2023 roku, ładna pogoda, bez opadów - zeznał podczas pierwszej rozprawy Krzysztof, strażak ochotnik.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam