Premium

"Nie było sensu oszukiwać obywateli, że aborcji nie ma, bo ona była"

Zdjęcie: Getty Images

Dla mnie to nie jest wybór pomiędzy byciem "za życiem" lub "za wyborem". Można być i za tym, i za tym. Możesz być katolikiem i nie wyobrażać sobie dokonania aborcji, ale może twoja siostra, ciocia, siostrzenica, kuzynka – owszem. Wtedy nie powinno się im stać na drodze - mówi Josepha Madigan, dziś Minister Stanu ds. Edukacji Specjalnej i Włączenia Społecznego, trzy lata temu koordynatorka kampanii na rzecz liberalizacji prawa aborcyjnego w Irlandii.

Przez wiele dekad w Irlandii panował niemal całkowity zakaz aborcji. Ciążę można było usunąć tylko w przypadku, gdy życie kobiety było zagrożone. W 2018 roku przepisy znacząco zliberalizowano - teraz można przerwać ciążę również w nagłym przypadku medycznym, gdy płód jest śmiertelnie chory, gdy ciąża zagraża zdrowiu lub życiu matki oraz do 12. tygodnia od poczęcia bez wskazywania konkretnego powodu.

ZOBACZ MATERIAŁ "Aborcja po irlandzku" W TVN24 GO >>>

Dawid Rydzek: Wydawałoby się, że jeśli jeden z najbardziej katolickich krajów na świecie zmienia prawo aborcyjne, to prawo zostanie zaostrzone. Poszliście w odwrotnym kierunku.

Josepha Madigan: Wydaje mi się, że obecne prawo aborcyjne, które niedawno przyjęliśmy, jest umiarkowane w porównaniu do innych rozwiązań na świecie. To prawda, że dominuje u nas katolicka kultura i Irlandia pod tym względem przebyła długą drogę. Od 1861 roku aborcja była całkowicie zakazana, a w 1983 została wprowadzona poprawka, która nakazywała państwu chronić nienarodzonych w takim samym stopniu jak ich matki. Ta tzw. ósma poprawka była powodem wielu sporów przez lata.

Poza tym mieliśmy problem z głosem kobiet, który nie był słyszany od wieków. Istniała instytucja domów matki i dziecka [placówka najczęściej prowadzona przez katolickie zakonnice, do której wysyłano - często wbrew ich woli - niezamężne kobiety, by tam rodziły dzieci - przyp. red.], obowiązywał zakaz pracy dla kobiet po tym, jak wyjdą za mąż, był problem z równością zarobków. To wszystko się nawarstwiało przez lata.

Ale też przez lata w takim stanie prawnym trwaliście.

W 1991 Sąd Najwyższy orzekł, że można dokonać aborcji, gdy życie matki jest zagrożone, także jeśli chodzi o jej zdrowie psychiczne, a w 2002 r. w referendum Irlandczycy niewielką liczbą głosów podtrzymali tę decyzję sądu. W 2015 mieliśmy referendum w sprawie małżeństw jednopłciowych, które było punktem zwrotnym. Wtedy zobaczyliśmy społeczeństwo, które jest bardziej wyrozumiałe, współczujące, opiekuńcze. To posłużyło do zmiany prawa aborcyjnego w 2018. Przyczynkiem była też śmierć Savity Halappanavar w wyniku sepsy - kobieta w 2012 roku prosiła o aborcję, ale jej odmówiono. Lekarze mieli związane ręce ówczesnym prawem.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam