Premium

Peace, szalom i salaam. Abrahamowe przymierze, które przełamuje tabu

Mawia się, że granica między miłością i nienawiścią jest bardzo cienka. W dyplomacji to jedna z podstawowych prawd. W tym świecie związki zawiera się z rozsądku. Tak, jak uczyniły to Jerozolima i Abu Zabi. Zjednoczone Emiraty Arabskie to pierwsze państwo Zatoki Perskiej, które zdecydowało się na oficjalną normalizację stosunków z Izraelem. Dla Amerykanów wypracowane przez Waszyngton "Porozumienie Abrahama" to przełom i krok w stronę pokoju, dla Palestyńczyków – zdrada. Czy trójstronne przymierze odmieni oblicze Bliskiego Wschodu?

Tel Awiw, port lotniczy Ben Guriona. Na płycie lotniska stoi Boeing 737 linii lotniczych El Al. Za chwilę ma wykonać lot numer LY971, który otworzy nowy rozdział w dziejach Bliskiego Wschodu. Będzie to pierwszy w historii bezpośredni lot z Izraela do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ale historycznych elementów w tej podróży jest więcej.

Wydarzenie jest przesiąknięte symboliką. Płytę lotniska zdobią gwiaździste sztandary i biało-niebieskie gwiazdy Dawida. Nad oknem kokpitu, z którego powiewają flagi USA oraz ich dwóch najbliższych sojuszników w regionie, znajduje się niebieski napis "pokój" w języku angielskim (peace), hebrajskim (szalom) oraz arabskim (salaam). Na oparciu każdego siedzenia na pokładzie widnieje motto "Tworzymy historię". Przygotowano także specjalne menu, podkreślające akcenty kuchni bliskowschodniej. Z uwagi na trwającą pandemię zachowano wszelkie wymogi bezpieczeństwa. Pasażerowie oraz załoga mają na twarzach maski ochronne w barwach narodowych USA, Izraela oraz ZEA.

- To historyczny lot, ale mamy nadzieję, że da początek jeszcze bardziej historycznej podróży przez Bliski Wschód i poza jego granice - mówi przed wejściem na pokład główny doradca i zięć Donalda Trumpa Jared Kushner. - To czas pełen nadziei i wierzę, że równie dużo pokoju i dobrobytu można osiągnąć w regionie i na całym świecie – dodaje człowiek, który stoi za amerykańskim planem pokojowym dla Bliskiego Wschodu. Jego słowa nabiorą jeszcze większego znaczenia w trakcie lotu.

Izraelski pilot Tal Becker wita obecnych na pokładzie po arabsku. Niedługo później uruchamia silniki. Maszyna z amerykańskimi i izraelskimi dyplomatami wznosi się w powietrze. Samolot kieruje się na wschód w kierunku pustyni, a nie - jak zwykle podczas niemal wszystkich lotów z Izraela - na zachód, w stronę Morza Śródziemnego. Pilot z dumą ogłasza przez głośniki, że pierwszy raz w historii izraelski samolot wlatuje w saudyjską przestrzeń powietrzną. Do tej pory, by dotrzeć z Tel Awiwu do Abu Zabi, trzeba było okrążyć cały Półwysep Arabski, przez co podniebna podróż zajmowała ponad siedem godzin. Tym razem ma trwać jedynie trzy godziny i 20 minut. Ostatecznie izraelski boeing wyląduje w stolicy Emiratów z 43-minutowym opóźnieniem.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam