Treść tylko dla pełnoletnich

Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. By przejść dalej, wybierz odpowiedni przycisk.

Premium

Na nic, poza aborcją, nie mogły wtedy liczyć. Dziś "ocalone" znów są w Polsce, milczą

Zdjęcie: Getty Images

Noszą w sobie nie tylko traumę. Ich dzieci, pochodzące z gwałtów, będą rodzić się, a może i wychowywać w Polsce. Dzieci z Buczy, z Irpienia, Mariupola i wielu innych ukraińskich miejscowości, których biologicznymi ojcami są rosyjscy żołnierze. "Ocalałe", czyli te kobiety, które przeżyły, muszą znaleźć w sobie siłę, być móc żyć dalej. Mogą liczyć na kompleksową pomoc polskich organizacji pozarządowych, jednak w zdecydowanej większości nie korzystają ze wsparcia. Dlaczego w Polsce jest tak trudno powiedzieć: "zostałam zgwałcona"?

Rozmawiam o tym między innymi z Sabihą Husić, szefową organizacji, która od wojny w byłej Jugosławii pomaga kobietom zmagającym się do dziś z wojenną traumą i otacza opieką dzieci, które urodziły się w wyniku gwałtów podczas tej wojny. Husić mówi mi, że dostrzega wiele podobieństw między Polską a Bośnią i Hercegowiną. I opowiadając o tych analogiach, wylicza, co knebluje usta preživjele (w języku bośniackim dosłownie "te, które przeżyły").

O tym, że jest to milczenie na różnych poziomach: systemowym, państwowym, społecznym, również na poziomie społeczności lokalnych, sąsiedztw i wreszcie na poziomie prywatnym, mówi mi dr Jakub Gałęziowski, historyk i badacz. Osoby, z którym rozmawiał do swojej książki przyznawały mu, że to, że wszyscy dookoła wiedzieli, a im nikt nic przez większość życia nie mówił albo wręcz kłamał, jest dla nich trudniejsze niż fakt, że ich ojcem jest Niemiec czy Rosjanin.

Jak radziliśmy sobie w 1945 roku po przejściu Armii Czerwonej i czy historia w tym przypadku może być dla nas nauczycielką? Dość powiedzieć, że wtedy władze zareagowały szybko, ale ograniczyły się do jednej kwestii - aborcji. W relacjach wielu mieszkańców Pomorza pojawia się wątek "aborcyjnych autobusów", które jeździły po kaszubskich wsiach i statku-kliniki, który zawinął do portu w Gdyni.

Jak dziś pomagamy Ukrainkom zmagającymi się z wojenną traumą, doświadczeniem gwałtu? I czy to wystarczy?

***

Działo się to wiosną ubiegłego roku pod Kijowem. Wchodzili do domów w poszukiwaniu kobiet. Wyprowadzali je pod lufami karabinów. Oleg zabrał Nataszę na piętro opuszczonego domu. Daniel z Wiką został na parterze. Oleg gwałcił Nataszę przez półtorej godziny. Daniel wziął jakieś tabletki. Zachowywał się agresywnie, jakby był szalony. Zgwałcił Wikę kilka razy. Natasza po wszystkim doczołgała się do swojego domu. Tam znalazła ciało zastrzelonego przez Rosjan męża. Wika zdołała uciec, gdy było już po wszystkim.

Kilka tygodni później obydwie kobiety zrobiły coś, co zdarza się bardzo rzadko. Zdecydowały się publicznie opowiedzieć o zbrodni, której doświadczyły. Zwierzyły się reporterom stacji Sky News. Ich świadectwo - jak same twierdziły - miało zachęcić inne kobiety do przerwania milczenia.

Wiktoria została zgwałcona przez rosyjskiego żołnierzaGetty Images

A kobiet takich jak one - zgwałconych przez rosyjskich żołnierzy - są zapewne tysiące. Zresztą nie tylko kobiet - również mężczyzn i dzieci.

Strzępy

Z Ukrainy docierają do nas jedynie strzępy informacji, absolutnie niedające rzeczywistego obrazu skali popełnianych na tle seksualnym zbrodni.

6 kwietnia Ludmiła Denisowa, ukraińska rzeczniczka praw człowieka, relacjonowała w telewizji BBC, co działo się w Buczy. 24 kobiety i dziewczynki, w wieku od 14 do 24 lat, zostały uwięzione w piwnicy. Koszmar trwał wiele godzin. Dziewięć z nich zmarło. Denisowa pisała w mediach społecznościowych o tym, że w obwodzie chersońskim została zgwałcona 16-letnia dziewczyna w ciąży i jej 78-letnia babcia. Gwałcono 11-letniego chłopca na oczach przywiązanej do krzesła matki albo czyniono to kobietom na oczach ich dzieci. 20-latkę zgwałcono "na wszystkie możliwe sposoby naraz".

W maju 2022 roku Ludmiła Denisowa poinformowała, że tylko w ciągu jednej doby za pomocą ukraińskiej infolinii psychologicznej 56 osób zgłosiło akty przemocy seksualnej, których sprawcami byli rosyjscy żołnierze. Do większości z nich miało dojść w wyzwalanym przez armię ukraińską obwodzie charkowskim.

23 września 2022 roku Erik Mose, przewodniczący komisji śledczej ONZ ds. Ukrainy, ogłosił, że znaleziono dowody na gwałty rosyjskich żołnierzy na osobach w wieku od 4 do 82 lat. Komisja zebrała relacje od 150 świadków w ukraińskich miastach. Udokumentowano "przypadki, w których dzieci były gwałcone, torturowane i bezprawnie przetrzymywane" - napisano w oświadczeniu.

Berlin. Protest przeciwko gwałtom dokonywanym na UkrainkachGetty Images

W październiku ubiegłego roku specjalna przedstawicielka ONZ ds. przemocy seksualnej w konfliktach Pramila Patten ujawniła, że organizacja zweryfikowała ponad 100 zgłoszeń z Ukrainy, ale - jak stwierdziła - jest to "wierzchołek góry lodowej", a oszacowanie rzeczywistej skali stosowanej przez Rosjan przemocy seksualnej nie jest możliwe. Dodała, że pierwsze przypadki przestępstw były zgłaszane już po trzech dniach od rozpoczęcia inwazji. Patten nie ma wątpliwości, że żołnierze rosyjscy stosują gwałt jako broń wojenną - ich działania są zaplanowane i zamierzone.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam