"W treści SMS-ów widnieje jasny przekaz, że już niedługo będzie za późno, aby to wszystko wyprostować i niedługo mnie wykończy" - powiedziała mrągowskim policjantom Barbara R. 23 sierpnia 2018 roku. Trzy tygodnie później już nie żyła.
Spokojne mrągowskie osiedle, kilka czteropiętrowych bloków. W pobliżu duży parking, plac zabaw dla dzieci. Latem jest tam sporo zieleni, a drzewa porośnięte liśćmi zasłaniają okna mieszkań na parterze. Barbara R. mieszkała sama, była po rozwodzie. Miała 50 lat. Szczupła, atrakcyjna kobieta.
Cezary F. był od niej o rok starszy. 170 cm wzrostu, otyły, siwiejący mężczyzna. Bezdzietny kawaler. Prowadził warsztat samochodowy. Mieszkał z matką, przyrodnią siostrą i jej mężem. W mieszkaniu zajmował oddzielny pokój, ale nikogo tam nie zapraszał. Jego rodzina podczas wywiadu środowiskowego 19 listopada 2018 roku mówiła o nim kuratorowi sądowemu: spokojny, zamknięty w sobie, nie okazywał agresji, nie nadużywał alkoholu.
Z Barbarą R. mieszkali w dwóch podobnych blokach, po sąsiedzku. Widywali się podczas spacerów z psami, rozmawiali. Ona miała yorka, on - owczarka niemieckiego. W 2015 roku zaczęli się spotykać. Spędzali ze sobą dużo czasu. Często wyjeżdżali kilka kilometrów poza Mrągowo, na małą działkę rekreacyjną.
Trzy lata później coś zaczęło się psuć. On stał się zaborczy i chorobliwie zazdrosny, ona chciała odejść.
"Czekammmmmmm"
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam