Z jednej strony jest firma o zerowym doświadczeniu w branży medycznej. Ma na koncie dwa postępowania upadłościowe prowadzone przed Sądem Rejonowym w Lublinie, zatrudnia trzech pracowników. Z drugiej strony są największe światowe koncerny medyczne, zatrudniające tysiące ludzi, od dziesiątek lat produkujące sprzęt medyczny, zobowiązujące się do dostaw respiratorów w ciągu kilku miesięcy w ramach przetargu gwarantowanego przez Komisję Europejską.
Przed takimi opcjami stanęło na początku kwietnia polskie Ministerstwo Zdrowia, próbujące kupić respiratory dla polskich szpitali. Wybrało opcję numer jeden, czyli firmę E&K z Lublina. Z zamówionych 1200 urządzeń na razie udało się odebrać 50. A przedsiębiorca, mimo że nie wywiązuje się z zamówienia, nadal dysponuje milionami z polskiego budżetu. Iloma? Trudno powiedzieć. Oto nasze kolejne ustalenia w sprawie respiratorów.