|

"Siadaj i zamknij się". Jak księcia Karola wychowywano na króla

Książę Karol rozpoczyna naukę w Gordonstoun.
Książę Karol rozpoczyna naukę w Gordonstoun.
Źródło: Getty Images

Miał trzy lata, gdy jego matka została królową i spadła na nią lawina obowiązków. Wychowaniem Karola zajęły się nianie, surowy, porywczy ojciec oraz szkoły, w których panowały dyscyplina i przemoc. Wrażliwy, nieśmiały, nieporadny chłopiec miał stać się dzięki nim "prawdziwym mężczyzną".

Artykuł dostępny w subskrypcji

Narodziny księcia, syna "przypuszczalnej następczyni tronu" - jak pisał "Times" - potwierdził 14 listopada 1948 roku huk salw i dźwięk dzwonów. Winston Churchill w Izbie Gmin wstał z fotela i złożył gratulacje, kończąc słowami: "Nasze myśli podążają do matki i ojca, a także, szczególnie dzisiaj, do małego księcia, który przyszedł na ten świat pełen walki i burz". Premier Clement Attlee w swoim przemówieniu deklarował: "Z żywym zainteresowaniem będziemy obserwować proces jego dorastania, wiedząc, że we własnym domu otrzyma wychowanie oparte bardziej na przykładach niż na czczych przykazaniach".

Przykład, jak powinien zachowywać się mężczyzna, książę Filip dał już w dniu narodzin syna. Kiedy księżniczka rodziła w bólach, jej mąż grał w squasha na pałacowym dziedzińcu. "Niespokojny, ale opanowany" - relacjonował dziennikarz Dermot Morrah.

Pierwsze słowo Karola: niania

Gdy Karol przyszedł na świat, jego matka była jeszcze księżniczką, ale już wtedy w wielu obowiązkach i podróżach po Wspólnocie Brytyjskiej wyręczała chorego na nowotwór ojca, Jerzego VI. Nie spędzała z synem dużo czasu. Po śmierci króla w lutym 1952 roku na młodą królową spadła lawina zadań, czasu dla Karola i półtorarocznej Anny miała więc jeszcze mniej. Szło to w parze z uczuciową wstrzemięźliwością. Jak pisze Philip Eade, autor książki "Prince Philip: The Turbulent Early Life of the Man Who Married Queen Elizabeth II", królowa była "zdystansowaną rodzicielką, nie okazującą matczynego uczucia, podobnie jak jej własna matka". Odpowiedzialność za wychowanie dzieci i decyzje dotyczące ich edukacji przekazała mężowi, księciu Filipowi. Codzienną opiekę nad Karolem sprawowały nianie. Zwłaszcza z jedną z nich, Mabel Anderson, mały książę nawiązał tak silną więź, że pierwszym słowem, jakie wypowiedział, było "niania". 

Po śmierci Jerzego VI jego czteroletni wnuk automatycznie przyjął tytuł księcia Kornwalii. Zamieszkał wraz z rodziną w Pałacu Buckingham, gdzie apartament dziecinny zajmował sześć komnat. Pod naciskiem królowej zrezygnowano ze zwyczaju, że jej dzieci muszą składać ukłony, gdy znajdują się w obecności monarchy. Tę decyzję na dworze zinterpretowano jako zapowiedź nowej ery. Zarazem - jak zauważa Philip Eade - powściągliwe podejście Elżbiety II do dzieci "wydawało się bardziej w stylu lat trzydziestych XX wieku".

Książę Karol z matką
Książę Karol z matką
Źródło: Getty Images

Kilkuletnia księżniczka Anna świetnie odnalazła się w roli córki królowej. Szybko zauważyła na przykład, że gdy przechodzi przed wartownikami, prezentują broń, więc celowo spacerowała w tę i z powrotem. Karol w porównaniu z siostrą był nieśmiały, wycofany i jakby zakłopotany. Po latach będzie mówił o sobie:

Jestem po prostu zwykłą osobą na niezwykłym stanowisku.

Jako dziecko wydawał się wiecznie przestraszony. Pierwsza guwernantka, której powierzono jego nauczanie, gdy miał pięć lat (dwie godziny każdego ranka), szybko zauważyła, że ten grzeczny, poważny, nad wiek odpowiedzialny chłopiec jest zarazem bardzo wrażliwy i niepewny siebie. - Jeśli ktoś podniósł na niego głos, chował się w skorupie i przez długi czas nic do niego nie docierało - wspominała po latach. Postępował tak, jakby chciał wszystkich wokół siebie zadowolić. W pierwszej kolejności ojca.

Książę Karol z rodzicami i księżniczką Anną, lato 1951 roku
Książę Karol z rodzicami i księżniczką Anną, lato 1951 roku
Źródło: Getty Images

"Siadaj i zamknij się"

Często słyszano, jak książę Filip mawiał o synu: "Chcę, żeby był prawdziwym mężczyzną". Już na pierwsze urodziny kupił Karolowi kij do krykieta, donosił korespondent "News Chronicle". Zwolnił nianię, która za bardzo pobłażała delikatności chłopca, powierzając opiekę nad synem Mabel Anderson. Ta - choć z natury miła i łagodna - potrafiła być stanowcza, a nawet bezwzględna, nie stroniąc w razie potrzeby od klapsów. Karol tak bardzo się do niej przywiązał, że stała się dla niego "zastępczą matką". 

Gdy książę Filip karcił syna, z łatwością wywoływał u niego łzy. Nawet w Balmoral, gdzie Karol czuł się najszczęśliwszy, a rodzina dużo czasu spędzała na polowaniach, wędrówkach po okolicy i zabawach - bywał cichy i przygaszony. Ojca to irytowało. Faworyzował energiczną, pełną temperamentu Annę, syna karcił i wyśmiewał za najmniejsze uchybienia, często przy rodzinie i przyjaciołach. 

W relacjach ludzi, którzy byli tego świadkami, pojawiają się słowa "poniżanie", "niewytłumaczalnie ostre zachowanie", "tyranizowanie syna". Anonimowy dworzanin mówił, że "książę Filip zdzierał sobie gardło, krzyczał, a Karol drżał przed nim". Kuzynka, lady Mountbatten, po latach próbowała to usprawiedliwiać. Mówiła, że książę "widział, że Karol był strasznie wrażliwym chłopcem", ale przecież "miał napotkać wiele problemów". Dlatego Filip "pomyślał, że powinien pomóc mu nie brać sobie do serca wielu rzeczy, które dzieci biorą sobie do serca. (…) Jestem pewna, że chciał tylko pomóc mu stać się bardziej twardym. Z perspektywy czasu myślę jednak, że czasami przesadzał i być może był trochę nietaktowny". Dla świadków tych sytuacji uderzające było też to, że królowa nie stawała w obronie syna.

Sam Karol nie zaprzeczał, że ojciec był wobec niego surowy. W pierwszym wywiadzie dla BBC w 1969 roku został zapytany, czy książę Filip mówił do niego "siadaj i zamknij się". Odpowiedział: "O tak, bez przerwy". A po chwili milczenia dodał: "Myślę, że miał na mnie bardzo duży wpływ, szczególnie gdy byłem młodszy…". Pamiętał też jednak wiele dobrych chwil. Wspominał, że ojciec czytał mu romantyczny poemat "Pieśń o Hajawacie" i zabierał w odwiedziny do sławnych osobistości, jak aktor James Robertson Justice czy żeglarz Uffa Fox, co robiło na chłopcu wielkie wrażenie. Lubił wspólne polowania i wyprawy na ryby. 

Następca tronu i "normalna" szkoła 

Miał osiem lat, gdy - jak podano w komunikacie dla mediów - "Jej Królewska Mość i książę Edynburga" uznali, że Karol powinien zacząć uczestniczyć w zajęciach szkolnych razem z innymi dziećmi. Nalegała na to królowa, pragnąca, by jej syn doświadczył życia tak "normalnego" jak to możliwe. Wybrano szkołę przygotowawczą Hill House w Londynie. Władze placówki zobowiązano, by wszyscy traktowali księcia jak zwykłe dziecko, ale już ta pierwsza szkoła pokazała, że nikt nigdy syna królowej tak traktował nie będzie. Gdy pierwszego dnia książę namalował obrazek, pisały o tym gazety w całej Wielkiej Brytanii, a "Daily Mail" zaoferował ogromną kwotę za możliwość publikacji. Wyjście na basen? Nie dopuszczano myśli, by następca tronu korzystał z publicznej pływalni, więc co tydzień dwie czarne taksówki woziły księcia i jego kolegów na basen do Pałacu Buckingham. 

Ledwie zakosztował przejawów zwyczajnego życia - jeździł z grupą autobusem na boisko szkolne, uczył się rozróżniać pieniądze, a w ramach szkolnych obowiązków musiał zmywać i zamiatać podłogę w sali. 

Oceny miał przeciętne. Choć mottem szkoły było: "Głowa chłopca nie jest naczyniem do wypełnienia, ale ogniskiem do rozpalenia", kadrze pedagogicznej nie udało się rozpalić książęcego intelektu. W opisowej ocenie ojca szczególnie zirytowały sformułowania:

Arytmetyka - poniżej średniej. Dokładny, ale powolny - bez specjalnej gorliwości.

Wysokiej noty za zajęcia plastyczne nie poważał. Irytował go też fakt, że młody książę nie był silny ani sprawny fizycznie, często zapadał na przeziębienia i nawracające zapalenie migdałków. Wyszydzał zachowania syna, które uważał za dziwne. Jak choćby to, że gdy Karolowi wycięto migdałki i zakonserwowano je w szklanym słoju, przez kilka miesięcy uparcie zabierał je wszędzie ze sobą. Kiedyś zganił syna za czytanie w łóżku: "Jeśli chce spać, dlaczego on nie śpi?! Jeśli chce czytać, dlaczego nie siada na krześle i nie czyta?!".

Sam książę Filip miał traumatyczne dzieciństwo. Jak pisał w tygodniku "Time" Philip Eade, autor jego biografii, "determinacja księcia Filipa, by jego nieśmiały syn nauczył się stać na własnych nogach, wynikała z burzliwych okoliczności jego własnego dzieciństwa. Był zmuszony radzić sobie sam od ósmego roku życia po tym, jak jego matka została zabrana do zakładu dla obłąkanych, a ojciec opuścił dom rodzinny, aby zamieszkać z kochanką na południu Francji". W bardzo młodym wieku chłopiec urodzony jako "książę Filip z Grecji i Danii", potomek duńskiego rodu królewskiego Schleswig-Holstein-Sonderburg-Glücksburg, poznał gorycz porzucenia, samotności, biedy i poniżenia. Dla niego ratunkiem okazała się szkoła, potem służba w marynarce. Tam stwardniał, zmężniał, poczuł się doceniony i szanowany. Tego samego miał pragnąć dla swojego syna. 

Uzasadniając wybór szkoły Cheam dla następcy tronu, stwierdził:

Dzieciom można pobłażać w domu, ale od szkoły oczekuje się spartańskiego wychowania i dyscypliny w procesie kształtowania opanowanych, rozważnych i niezależnych dorosłych. Ten system może mieć swoje dziwactwa, ale bez wątpienia nie przeważają one nad korzyściami.

Szkoła ze swej strony zapewniła, że "zgodnie z życzeniem królowej i księcia Filipa (…) książę Karol i tu będzie traktowany dokładnie w ten sam sposób, co inni chłopcy".

W internacie, do którego trafił w wieku dziewięciu lat, Karol doświadczył przede wszystkim opuszczenia i samotności. Pierwsze noce na żelaznym łóżku w zbiorowej sypialni przepłakał. Gdy inni chłopcy zawierali przyjaźnie, łączyli się w paczki, on nie potrafił z nikim się zaznajomić. Jeden z nauczycieli, matematyk Dawid Muniur, opowiadał po latach, że widział księcia samotnego i nieszczęśliwego, gdy inni chłopcy bawili się w najlepsze, nie zwracając na niego uwagi. Sam książę z kolei przyznawał: "Nie jest łatwo zdobyć wielu przyjaciół. Ja nie jestem osobą towarzyską, więc zawsze miałem odrazę do gangów". Jeden z kolegów zapamiętał go jako "zwykłego małego chłopca, który był przede wszystkim straszliwie zakłopotany". Gdy pod koniec letniego semestru 1958 roku dyrektor zarządził zbiorowe oglądanie przemówienia królowej i z ekranu padły słowa "postanowiłam nadać dzisiaj mojemu synowi Karolowi tytuł księcia Walii", dziewięciolatek omal z zakłopotania nie zapadł się pod ziemię.

Szkoła Cheam. Książę Karol (w środku) i inni uczniowie w drodze z kościoła, lipiec 1958 roku
Szkoła Cheam. Książę Karol (w środku) i inni uczniowie w drodze z kościoła, lipiec 1958 roku
Źródło: Getty Images

Ale przynajmniej potrafił się bronić przed fizycznymi atakami. Książę Filip zadbał o to, by syn poznał podstawy boksu i zapasów. Przyszły król nie uciekał przed zaczepkami, stawał do walki. Raz za udział w bójce musiał karnie wyrywać perz na boisku. Dwukrotnie dostał baty. Wspominał: "Należę do tych, na których rzeczywiście działa kara cielesna… Mieliśmy dwóch dyrektorów i to było zbyt dużo… Zmieniali się przy biciu… Nigdy więcej tego nie zrobię".

Znamienne, że gdy po pięciu latach pobytu w szkole miał napisać wypracowanie na temat "zalet internatów", notował: "Przygotowują do pobytu w zewnętrznym świecie. Tak długi czas spędzony z dala od domu…". Autor biografii księcia Karola, Jonathan Dimbleby stwierdza, że matka "wiedziała, że pierwsze lata w Cheam były dla niego cierpieniem". Ta szkoła okazała się jednak dopiero uwerturą do prawdziwego horroru, jakiego Karol doświadczył w kolejnej.

Gordonstoun, "absolutne piekło"

Wahano się, czy wysłać księcia do Eton, gdzie byłby wśród uczniów wywodzących się z klas wyższych lub co najmniej "wyższej strefy klasy średniej". Ale tu znów zdecydował książę Filip, wskazując dla syna "bezklasową" - choć jeszcze droższą niż Eton - szkołę Gordonstoun, której sam był wychowankiem. Czuł się tu przed laty spełniony, odnosił sukcesy, a teraz uchodził za jej najznamienitszego absolwenta. Jak odnotował Dermot Morah, dziennikarz specjalizujący się w tematyce brytyjskiego dworu, książę wierzył, że jego syn, "z usposobienia nieśmiały i małomówny", tu wreszcie się "rozrusza i rozwinie trochę więcej pewności siebie".

Szkołę Gordonstoun założył Kurt Hahn, Żyd, który w 1933 roku wyjechał z nazistowskich Niemiec. Przyświecało jej motto: "Plus est en vous" ("Więcej jest w was") - skrót od francuskiego powiedzenia: jest w tobie więcej, niż sobie wyobrażasz. Wzajemny szacunek, odporność i zaufanie miały stanowić podwaliny koncepcji Hahna, jak kształcić dziecko. W praktyce oznaczało to spartańskie warunki, surową dyscyplinę i kary fizyczne. Nieoficjalnie placówka była rekomendowana jako miejsce dla dwóch kategorii dzieci: bardzo bogatych lub bardzo zepsutych. Wierzono, że jedni i drudzy potrzebują "hartowania".

Książę Karol rozpoczyna naukę w Gordonstoun. Na zdjęciu z księciem Filipem i dyrektorem szkoły Robertem Chew, maj 1962
Książę Karol rozpoczyna naukę w Gordonstoun. Na zdjęciu z księciem Filipem i dyrektorem szkoły Robertem Chew, maj 1962
Źródło: Getty Images

Powieściopisarz William Boyd, który wstąpił w jej mury w wieku dziewięciu lat, opisał swoje dziewięć i pół roku w gimnazjum i szkole średniej w Gordonstoun jako "rodzaj kolonii karnej". W jego relacjach mniejsze dzieci były zdane na łaskę i niełaskę starszych, a przemoc, kradzieże i wymuszenia były na porządku dziennym. Dziennikarz Ross Benson wspominał czternastoosobową sypialnię z łóżkami z surowego drewna i okna otwarte przez całą noc bez względu na porę roku, co skutkowało tym, że niektórzy mieli rano koce wilgotne od deszczu lub śnieg na pościeli. W budynku nie było centralnego ogrzewania. Bez względu na aurę uczniowie zawsze nosili krótkie spodnie, a przed śniadaniem obowiązkowo biegali. Dwa razy dziennie musieli brać najpierw gorący, potem zimny prysznic. 

Nowych starsi wychowankowie witali rytualnie: przemocą wpychano nagiego dzieciaka do wiklinowego kosza na brudną bieliznę i pozostawiano pod zimnym prysznicem. To była jedna ze szkolnych "tradycji" i Karola też miała nie ominąć, gdy w 1962 roku wstąpił w mury tej renomowanej placówki. Obyczaj nakazywał też - wspomina Benson - witać nowych, "chwytając za rękę parą szczypiec i kręcąc, aż pęknie skóra". 

Ale to wszystko było niczym w porównaniu z czekającymi księcia psychicznymi torturami. W listach do domu często powtarza się słowo "piekło". Otaczał go demonstracyjny ostracyzm. Na posiłki od początku chodził samotnie. Odezwanie się do następcy tronu uchodziło za godne pogardy podlizywanie się, co komentowano słowem lizus i chóralnym mlaśnięciem. Jeden z rówieśników, cytowany w książce "Karol, książę Walii", tłumaczył:

Czy można traktować kogoś jak normalnego faceta, jeśli portret jego matki jest na monetach, które wydajesz w szkolnym sklepiku, i na znaczkach, które przyklejasz na listy do domu?

Gra w rugby stwarzała z kolei doskonały pretekst, by księciu bezkarnie przyłożyć. William Boyd podsłuchał kiedyś rozmowę: "Siedzieliśmy na nim. Po prostu wlaliśmy przyszłemu królowi Anglii". 

Nocami Karol prawie nie spał. Pisał do domu: "Nie mogę zmrużyć oka, bo chrapię i ciągle mnie szturchają w głowę. To absolutne piekło". Innym razem:

Co wieczór idąc do łóżka, po prostu drżę ze strachu, że przez całą noc będą mnie szturchać… Nie mogę wytrzymać tego walenia poduszką po głowie.

Jego cierpienia były tym większe, że nie miał przyjaciela ani nawet kolegi. Zbliżył się tylko do nauczyciela garncarstwa Roberta Waddela. Zajęcia plastyczne zawsze go pociągały. W pracowni znikał na długie godziny, znajdując tam chwile wytchnienia. Gdy nauczyciel zauważył, że książę czuje się samotny i nieszczęśliwy, informacje o tym dotarły do ojca. Filip napisał do syna, by "zachowywał się dzielnie i jakoś sobie radził". Sam Karol już jako ojciec swoich synów ani do Cheam, ani do Gordonstoun nie pośle.

"Wyjechałem z chłopcem, wróciłem z mężczyzną"

W tych latach "absolutnego piekła" coraz częściej zdarzały się też jednak jaśniejsze przebłyski - i trwały coraz dłużej. Wyjazd na dwa semestry do Australii do szkoły Timbertop okazał się błogosławioną ucieczką od koszmaru Gordonstoun. Karol zamieszkał z niezwykle wobec niego serdeczną rodziną, miał życzliwych nauczycieli, koledzy okazali się "naprawdę mili" i po raz pierwszy blisko zakolegował się z rówieśnikiem, którego dyrektor szkoły starannie dobrał mu na towarzysza. 

Odpowiadał mu też program pobytu, w którym szkolną naukę urozmaicały survivalowe wędrówki w góry, wyprawa łodzią wzdłuż wybrzeży Nowej Gwinei, łowienie ryb, jazda konno i "przeganianie dzikich stad". Z listów, które pisał do wuja, lorda Louisa Mountbattena, wynika, że tu w końcu nabierał pewności siebie, którą ojciec z taką determinacją usiłował mu zaszczepić. Powrócił stamtąd wzmocniony, bardziej otwarty, pełen energii - jakby gdzieś zgubił dawną niezdarność i nieporadność. Towarzyszący mu w tej podróży koniuszy księcia Filipa David Checkttest podsumował: "Wyjechałem z chłopcem, wróciłem z mężczyzną". 

Tymczasem księcia czekało nowe wyzwanie - miał pójść na studia. Doraźny komitet - na czele którego stanął książę Filip, a w jego skład weszli m.in. premier Harold Wilson, arcybiskup Canterbury, minister obrony i wuj Karola, lord Mountbatten - dziewięć miesięcy radził o wyborze uczelni. Ostatecznie wybrano Uniwersytet w Cambridge, a w jego ramach Trinity College. Potem dziewięć miesięcy dyskutowano, na jakie zajęcia następca tronu powinien uczęszczać. Gdy wreszcie Karola poinformowano o decyzjach, ten wprawił komitet w konsternację, dając do zrozumienia, że sam najlepiej wie, co go interesuje. Na pierwszym miejscu postawił archeologię i antropologię. Zanim przybył na uczelnię, królowa podjęła niezwykłą decyzję, by osobiście obejrzeć mieszkanie syna. Po jej wizycie zmieniono dekorację ścian w salonie, w łazience zainstalowano brodzik, pałac dostarczył też dywan, zasłony i puchową kołdrę. 

Książę Karol jako student w Cambridge, 1968 rok
Książę Karol jako student w Cambridge, 1968 rok
Źródło: Hulton Royals Collection

Karol na Cambridge odnalazł się dużo lepiej niż w poprzednich szkołach. Choć wszędzie towarzyszył mu ochroniarz, stworzono też listę organizacji, do których nie powinien wstępować (m.in. Towarzystwo Marksistów, Anglo-Chińskie Towarzystwo Porozumienia), zajęcia uznał za ciekawe, a wokół niego utworzyła się grupa przyjaciół. Ci nie zawsze podobali się dziekanowi Trinity College, lordowi Butlerowi. Chcący przedstawiać się w mediach jako mentor księcia i osoba, której przyszły monarcha wiele zawdzięcza po latach opowiadał o okresie studiów Karola. Uznał m.in. za "pożałowania godne, że serdeczni przyjaciele księcia stanowili gromadę polujących i strzelających pospolitych typów ze szkół publicznych". Książę dał wyraz irytacji, gdy tego typu stwierdzenia rektora ujrzały światło dzienne. Uznał, że to "niedorzeczności" i "przejaw jakiegoś zadziwiającego marzenia, by (…) uchodzić za mojego mistrza, bez którego nadal byłbym półkretynem".

Książę się zmieniał, a wielu ludzi z jego otoczenia wydawało się zakłopotanych, widząc, jak nabiera pewności siebie i stawia na swoim. Z drugiej strony dla studentów ery swingującego Londynu nadal pozostawał "niewiarygodnie pruderyjny". Jak jeden z nich relacjonował, Karol "nosił zawsze sztruksy, dobrze wypastowane buty i ciężkie marynarki. Był pełen rezerwy i nigdy nie zdradzał swego ochroniarza". Mimo to chętnie przebywali w towarzystwie następcy tronu i korzystali z jego zaproszeń na weekendowe polowania w Sandringham. 

Ukończenie przez księcia studiów z dobrymi ocenami odnotowała prasa w całym kraju. A ten pisał do przyjaciela:

Pokazałem im, przynajmniej w tym skromnym wycinku, że nie jestem kompletnym głupcem i ignorantem. Teraz karty się pewnie odwrócą i uznają mnie za księcia kujona.
Król Karol
Dowiedz się więcej:

Król Karol

Dumny z siebie i szczęśliwy

Z dniem ukończenia 18 lat następca tronu stał się doradcą stanu i jednym z czterech członków rodziny królewskiej, którzy byli upoważnieni do zastępowania monarchini, gdy przebywała za granicą. W przypadku śmierci matki dziedziczyłby koronę, a gdyby z powodu choroby nie mogła wykonywać obowiązków, Karol zostałby regentem. Ale już teraz miał coraz więcej zadań: uczestniczył w uroczystym otwarciu parlamentu, odbywał podróże w zastępstwie królowej, poznawał przywódców światowych mocarstw i wydawał oficjalne przyjęcia. 

Wielkim wydarzeniem była jego inwestytura na księcia Walii w 1969 roku. Nastroje wobec monarchii brytyjskiej były tam tak wrogie, że po serii zamachów, dokonanych przez ekstremistów, obawiano się o życie następcy tronu. Pojawiły się anonimowe groźby, że stanie się celem napaści. Dwudziestojednoletni Karol przed inwestyturą miał spędzić semestr na uniwersytecie w Aberystwyth. Sam zdecydował, że nauczy się walijskiego, pozna tamtejszą kulturę i historię walijskiego nacjonalizmu. By chronić wyjątkowego studenta, na uczelnię odkomenderowano stu policjantów.

Początkowo przyjęty został z jawną wrogością. Towarzystwo Celtyckie wystosowało protest przeciw jego obecności na uniwersytecie, a czterech studentów podjęło strajk głodowy. Gdy jednak po kilku miesiącach pobytu Karol wygłosił przemowę "bezbłędnym walijskim" i stwierdził, że "coraz większe zainteresowanie językiem i ideami walijskiej kultury ogarnia coraz szersze rzesze ludzi", nastawienie Walijczyków wobec niego bardzo się zmieniło.

Karol, książę Walii, i Elżbieta II podczas inwestytury na zamku Caernarvon, lipiec 1969 roku
Karol, książę Walii, i Elżbieta II podczas inwestytury na zamku Caernarvon, lipiec 1969 roku
Źródło: Mirrorpix via Getty Images

Objazd po Walii okazał się jego wielkim sukcesem. Prasa odnotowała, że w kolejnych miastach spotkał się z "niewiarygodnym przyjęciem". Wiwatujące tłumy, udekorowane ulice, dzieci biegnące za samochodem, witające go oficjalne delegacje. Wrócił do Windsoru dumny z siebie i szczęśliwy. Gdy jednak chciał podzielić się tym z rodziną, okazało się, że ojciec już spał, a królowa wyjechała do Pałacu Buckingham leczyć przeziębienie. Tylko bardzo go wspierający lord Mountbatten napisał do niego list z gratulacjami, kończąc słowami: "Twój kochający i pełen podziwu wuj".

Najlepiej przygotowany monarcha

Karol, książę Walii, przeszedł do historii jako następca tronu najdłużej, bo aż siedem dekad oczekujący na koronę. I zarazem jako człowiek, który zasiadł na tronie w najbardziej zaawansowanym wieku 74 lat. Im był starszy, tym bardziej zbliżał się do obojga rodziców. Jego organizacja charytatywna Prince's Trust stała się jednym z kilku przykładów wspólnych zainteresowań z ojcem. W czasie 60. urodzin Karola w 2008 roku królowa wyraziła "ogromną dumę" z pracy syna w Trust, opisując ją jako "niezwykłą organizację". Jak zauważa BBC, organizacja Karola pomogła prawie 900 tysiącom młodych ludzi - często w trudnej sytuacji życiowej - rozwijać swoje umiejętności i pewność siebie, aby znaleźć pracę czy założyć firmę i zyskać szansę na lepszą przyszłość.

Książę Karol w 2008 roku
Książę Karol w 2008 roku
Źródło: Hugo Burnand/Getty Images

Kiedy Elżbieta II i książę Karol zostali sfotografowani razem podczas uroczystości z okazji 90. urodzin królowej, media komentowały: "Nie ma wątpliwości, że łączą ich ciepłe uczucia". Po śmierci Elżbiety II nowy król powiedział, że czuje się "bardzo szczęśliwy", że była jego matką. Ogłoszony nowym władcą Wielkiej Brytanii, podziękował "ukochanej mamie" za jej "miłość i oddanie dla naszej rodziny i rodziny narodów, którym tak pilnie służyła przez te wszystkie lata". 

Brytyjska rodzina królewska
Brytyjska rodzina królewska
Źródło: Chris Jackson/Getty Images

Jakim królem będzie? Jak podkreśla BBC, jego "terminowanie na następcę tronu, trwające 70 lat, uczyniło go najlepiej przygotowanym monarchą, jaki kiedykolwiek objął tron". Ekspert konstytucyjny, profesor Vernon Bogdanor uważa, że nowy król będzie stawiał akcent na wielokulturowość i wielowyznaniowość Wielkiej Brytanii. Będzie się też angażował w takie kwestie, jak zmiany klimatu i rolnictwo ekologiczne. I "odchudzi monarchię".

Ci, którzy znają Karola III od dziecka, widzą, że po matce przejął poczucie obowiązku, odpowiedzialność i pracowitość. Ale mówią też - co podkreśla BBC - że w głębi duszy pozostał raczej nieśmiałą, powściągliwą osobą. "Wrażliwa dusza", tak nadal o nim myślą. Ale gdy cały świat ogląda wideo, na którym Karol III irytuje się z powodu przeciekającego pióra, co tłumaczone jest jego "porywczością" - może wtedy odzywa się w nim ojciec? 

Karol III zirytowany przeciekającym piórem
Źródło: Archiwum Reuters
Czytaj także: