Na madryckim Plaza de Cibeles wracających z Niemiec mistrzów Europy witały tłumy, a radosnej atmosfery można było pozazdrościć. Fiesta już się jednak skończyła, a wraz z osiągnięciami piłkarskiej reprezentacji powróciły znane od dawna nacjonalizmy i uprzedzenia. Czy Hiszpanie potrafią się cieszyć swoim sukcesem?
"Syn Ghańczyka, który dostał się tu przez płot, Katalończyk z ojcem Marokańczykiem i matką z Gwinei Równikowej, dwóch urodzonych we Francji, Galisyjczyk urodzony w Niemczech, pięciu Katalończyków, dziewięciu Basków i Andaluzyjczyków, madrytczyk, walencjanin, Kanaryjczyk. Oto zwycięska Hiszpania: różnorodna, migracyjna, otwarta".
Tymi słowami hiszpański dziennikarz i pisarz Javier Gallego podsumował występ reprezentacji Hiszpanii na piłkarskim Euro. Zwracając uwagę na pochodzenie piłkarzy, chciał zapewne uzmysłowić, że spolaryzowany kraj, z wołającymi o niepodległość regionami i rozpaloną dyskusją o polityce migracyjnej, ma nie tylko sportowe powody, by zjednoczyć się wokół reprezentacji.
Wpis wywołał jednak burzę. Dziennikarzowi zarzucono niepotrzebne i niegodne grzebanie w metrykach zawodników, upolitycznianie sukcesu reprezentacji, a nawet próby promowania polityki otwartych drzwi, krytykowanej przez część społeczeństwa i polityków.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam