Wśród ludzkich kości archeolodzy znaleźli zegarek. Nie wiadomo, jak dokładnie powstało widoczne gołym okiem uszkodzenie. Hipotez jest wiele, ale jedno jest pewne - zegarek należał do mężczyzny, a wskazówki stanęły prawdopodobnie w godzinie śmierci jego i może kilkuset innych osób zabitych przez Niemców w Dolinie Śmierci. Archeolodzy odkryli więcej rzeczy osobistych ofiar i ich oprawców. Każda z nich zdradza coś o tajemnicy zbrodni ze stycznia 1945 roku.
Wskazówki zegarka zatrzymały się po godzinie 5. Bok tarczy jest wyraźnie zniekształcony. Możliwe, że kiedy Niemcy zaczęli strzelać, mężczyzna zasłonił się rękoma i kula trafiła w zegarek. Inna wersja mówi o tym, że kiedy zastrzelony upadał, mógł uderzyć zegarkiem w twardą powierzchnię. To ustalają właśnie naukowcy. Pewne jest jednak, że zegarek należał to mężczyzny. Prawdopodobnie jest produkcji belgijskiej albo francuskiej.
Jeśli badacze potwierdzą, że wskazówki stanęły w momencie zniszczenia zegarka, możliwe, że ze znalezieniem niewielkiego artefaktu poznaliśmy godzinę, w której Niemcy strzelali do ofiar w Dolinie Śmierci w drugiej połowie stycznia 1945 roku. Bo o zbrodni tej nadal wiele nie wiemy.
Mimo tylu lat wciąż jest wiele niejasności
O Dolinie Śmierci słyszał prawie każdy mieszkaniec Chojnic (woj. pomorskie) i okolic. To teren na północnych obrzeżach miasta, nazywany przez historyków Polami Igielskimi. Doliną Śmierci nazwali to miejsce sami mieszkańcy, którzy widzieli albo słyszeli o egzekucjach przeprowadzanych tam przez Niemców. Jesienią 1939 i w drugiej połowie stycznia 1945 roku – według różnych źródeł - mogło zginąć tam kilkuset, a nawet ponad tysiąc obywateli polskich.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam