Wycinka trwa od lat. Tylko w pierwszym półroczu 2022 roku w Puszczy Amazońskiej zniknęły drzewa z obszaru o powierzchni pięciokrotnie większej od Nowego Jorku. Drzewa się tnie albo podpala, by w ich miejscu paść bydło albo uprawiać soję. W niedzielę wybory w Brazylii. Ich wynik może przesądzić o dalszym losie największego lasu świata.
Wojownicy z ludu Xikrin ze strzelbami na ramionach wkraczają do wioski Rapko w brazylijskim stanie Para. Właśnie wrócili z ekspedycji, której celem było wygnanie nielegalnych grabieżców z terytorium rdzennych ludów Amazonii. Mężczyźni idą wyprostowani, z obnażonymi torsami, przystrojeni w tradycyjny sposób. Lalo De Almeida naciska spust migawki.
Za to i za inne zdjęcia z cyklu "Amazonian Dystopia" fotograf otrzymał prestiżową nagrodę World Press Photo. Brazylijczyk od lat dokumentuje proces wylesiania Puszczy Amazońskiej i niszczenia rdzennych kultur i społeczności. Oba te procesy są ze sobą sprzężone i wyraźnie nasiliły się po 2019 roku, gdy władzę w kraju objął były wojskowy, 67-letni Jair Bolsonaro. W najbliższą niedzielę, 2 października, skrajnie prawicowy polityk nazywany "brazylijskim Trumpem" powalczy o reelekcję.
Przemoc
Prezydent Brazylii od początku objęcia urzędu rozpoczął demontaż instytucji chroniących środowisko, zarówno instrumentami legislacyjnymi, jak i odpowiednimi zmianami kadrowymi. O jedną trzecią ograniczył finansowanie podległej rządowi organizacji IBAMA (Brazylijski Instytut Środowiska i Odnawialnych Zasobów Naturalnych), przez co skutecznie zmniejszył możliwości jej sprawnego działania. Pozbawił wielu kompetencji i jednocześnie obsadził swoimi ludźmi FUNAI (Narodową Fundację Rdzennych Mieszkańców Brazylii), której głównym zadaniem było przyznawanie prawa do ziemi rdzennym mieszkańcom. Od 2019 roku nie wydano ani jednej takiej decyzji. Sytuacja rdzennych ludów nigdy w Brazylii nie była łatwa, ale według Misyjnej Rady Indian (CIMI) nielegalne najazdy na terytoria i przemoc wobec nich podwoiły się tylko w ciągu pierwszych dwóch lat prezydentury Bolsonaro.
Niepokojące są także dane z raportu organizacji Global Witness. Czytamy w nim, że tylko w 2019 roku w Brazylii doszło do 24 morderstw na aktywistach i obrońcach klimatu. Prawie 90 procent z nich miało miejsce w Amazonii. W czerwcu bieżącego roku głośnym echem odbiła się sprawa zabójstwa brytyjskiego dziennikarza Doma Philipsa i brazylijskiego naukowca Bruna Pereiry. Obaj mężczyźni zaginęli 5 czerwca podczas podróży do doliny Javari w Amazonii. Widziano ich po raz ostatni, gdy towarzyszyli grupie rdzennych mieszkańców podczas patrolu na rzece. Dom Philips mieszkał w Brazylii od 15 lat, zajmował się opisywaniem dewastacji brazylijskiego środowiska dla zachodnich mediów. Bruno Pereira pracował w FUNAI jako ekspert od rdzennych plemion żyjących w izolacji od świata. Przed wyprawą miał dostawać groźby śmierci. Hiszpański dziennik "El Pais", powołując się na raport lokalnej policji, napisał, że obaj mężczyźni zginęli z broni myśliwskiej. Według brazylijskich służb kłusownik Amarildo da Costa de Oliveira wraz z innymi czterema osobami ścigał łódź, którą poruszali się Philips i Pereira. Napastnicy wtargnęli na łódź i najprawdopodobniej tam zabili obu mężczyzn.
W liczącej ponad 215 milionów ludzi Brazylii mieszka około 900 tysięcy przedstawicieli rdzennej ludności podzielonych na 305 grup etnicznych. Brazylijska konstytucja z 1988 roku definiuje rdzenną ludność jako "pierwszych i naturalnych właścicieli ziemi" i gwarantuje im prawo do jej posiadania. Wysiedlanie ich z rodzimych terenów jest więc nielegalne.
Tak jest w teorii. W praktyce proces zajmowania ziem tubylczych przez farmerów przyspieszył za prezydentury Jaira Bolsonaro. Dlatego organizacje zrzeszające rdzenną ludność wystosowały przynajmniej trzy pozwy do Międzynarodowego Trybunału Karnego przeciwko prezydentowi. W zeszłym roku swój pozew złożyli także aktywiści z austriackiej organizacji AllRise. Zdaniem założyciela AllRise, Johannesa Wesemanna, sytuacja w Brazylii wyczerpuje zdefiniowane przez MTK pojęcie zbrodni przeciwko ludzkości. We wniosku zawarto szacowaną liczbę śmierci, do których może dojść przez zmiany klimatyczne spowodowane wylesianiem Amazonii - to 180 tysięcy osób.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam