Premium

"Ktoś narzeka na garbaty nos, ktoś się odchudza. Ja nie mam nogi, gram w piłkę i jestem szczęśliwa"

Zdjęcie: ampfutbolPolska/Paula Duda

Urodziły się zdrowe, sprawne, z tragediami musiały zmierzyć się jako dziewczynki. To wtedy tonęły w czarnych myślach i kompleksach. Wyrwała je z tego piłka nożna. W ich przypadku, po utracie nogi, to zmagania o kulach. Teraz Justyna Bzdela i Daria Majkowska, zawodniczki wciąż powstającej amp futbolowej reprezentacji Polski, niecierpliwie czekają na pierwszy międzypaństwowy mecz.

W niedzielę 17 września o godz. 18.30 polska kadra kobieca w amp futbolu (pierwsza taka w Europie) rozegra pierwszy w historii mecz międzynarodowy z Amerykankami. Z tej okazji przypominamy tekst z 1 maja, w którym zawodniczki opowiadają, jak wielkie to dla nich marzenie i jak wyglądają na co dzień ich treningowe zmagania.

Zawołanie jest proste. Urocze. Wzruszające. "Piłka to nie lalka, walka, walka, walka!" - krzyczą przed każdym treningiem. Do swojej niepełnosprawności mają ogromny dystans. Uwaga, Daria mówi żart, a właściwie opowiada powtarzającą się co jakiś czas scenkę z życia.

- Spotykam znajomego lub znajomą w pracy, w restauracji, nieważne gdzie. Jestem nie w humorze, więc on lub ona pytają spontanicznie, bez zastanowienia, bez złych intencji, czy wstałam lewą nogą. Ja odpowiadam, że codziennie wstaję lewą, prawej przecież nie mam. Na początku zawsze jest konsternacja, bo ludzie od razu zaczynają się zastanawiać, jak zareagować. Co potem? Śmiech, zawsze śmiech, a pierwsza zaczynam śmiać się ja.

Panowie z amp futbolowej reprezentacji nie pozostają w tyle w kwestii żartów. Przykład? "No to cyk, na drugą nóżkę" - to przy wznoszeniu toastów. - Tak, tak, u nas jest dokładnie tak samo - zapewnia Daria. - Zanim trafiłam do kadry, bardzo brakowało mi osób, które do mojego wyglądu podchodziłyby naturalnie, bez skrępowania.

Humory w amp futbolowej reprezentacji dopisująampfutbolPolska/Paula Duda

Niewyobrażalny zaszczyt

Ta historyczna scena, dzisiaj widziana tylko oczami wyobraźni, wyglądać ma następująco - na murawie panie stoją obok siebie, bark w bark, z orzełkami na piersiach. Na trybunach, wśród setek, a może i tysięcy kibiców w biało-czerwonych barwach, powiewają narodowe flagi. Wszyscy, jak jeden mąż, zaczynają śpiewać hymn, zawodniczki ze łzami w oczach. Emocje sięgają zenitu.

Daria: - Ojej, to marzenie każdej z nas. Strasznie bym chciała, strasznie. Nigdy bym tego nie zapomniała.

Justyna: - Ja jestem optymistką, ale taką z dużą dozą realizmu. Poziom naszej gry rośnie i rośnie, więc niedługo to marzenie może stać się faktem. Gdybym stanęła tam z dziewczynami, byłby to niewyobrażalny zaszczyt.

Kiedy do tego pierwszego, historycznego meczu dojdzie? Na razie są pierwszą kobiecą kadrą amp futbolową w Europie, o rywala zatem trudno. Łukasz Matusik, koordynator reprezentacji, jest w tej sprawie tajemniczy: - W kuluarach pojawiają się jakieś informacje, ale to nic pewnego, sytuacja dużo razy może się zmienić. Bardzo pracujemy nad tym, żeby dziewczyny zagrały jeszcze w tym roku.

Na świecie, głównie w Ameryce Południowej i Afryce, choć ostatnio do tego grona dołączyły Indie, drużyn jest teraz 20. - Ja bym powiedział, że nie drużyn, na razie raczej projektów - prostuje Matusik. - A projektów na tyle zaawansowanych, by przystąpić do rywalizacji na arenie międzynarodowej, co najwyżej 10. My do tego poziomu wciąż aspirujemy. Na zgrupowania przyjeżdża około 20 zawodniczek, organizujemy zatem wewnętrzne sparingi, taką namiastkę meczów. I czekamy na kolejne dziewczyny, dla każdej drzwi reprezentacji są szeroko otwarte. Wystarczą chęci, resztą zajmiemy się już my - zapewnia Matusik.

Przykład na szczęście mają z kogo brać - panowie z założonej w roku 2011 amp futbolowej kadry już dwukrotnie sięgnęli po brąz mistrzostw Europy i powoli, całkiem zasłużenie, stają się gwiazdami. Co więcej - zjawiskowy gol strzelony przez Marcina Oleksego całkiem niedawno został wybrany tym najpiękniejszym w prestiżowym plebiscycie Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA).

Co trzeba wiedzieć o amp futbolutvn24.pl

Noga czy życie?

Rok 1997, końcówka października.

Justyna ma osiem lat. Tylko osiem. Wraca ze szkoły w Luborzycy do domu w Maciejowicach, obie wsie dzieli od Krakowa kilkanaście kilometrów. Idzie z grupą dzieci, ta sama droga pokonywana tam i z powrotem każdego dnia. Gwar, śmiechy, beztroska. Przechodzą przez ulicę, na skróty, jak wszyscy w tym miejscu nie po pasach. Ludzie krzątają się przed nadchodzącym Świętem Zmarłych, samochód sunie za samochodem.

Skąd wzięła się ta ciężarówka? Dlaczego nie zahamowała?

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam