Premium

Muzyka cichnie, poglądy znikają pod burkami i turbanami. "Boję się o swoją rodzinę"

Zdjęcie: Shutterstock

Gdybym podał swoje prawdziwe dane i pokazał twarz w telewizji, bardzo łatwo mógłbym znaleźć się na ich celowniku. Talibowie nie pozwalają wykształconym ludziom na krytykę ich działań. Nie powinno się rozmawiać z mediami, krajowymi czy zagranicznymi, bez ich zgody – opowiada Azim, Afgańczyk mieszkający na wschodzie kraju, niedaleko granicy z Pakistanem. Wraz z żoną i kilkuletnią córką planują uciec ze swojej ojczyzny. 

Państwa całego świata z niepokojem patrzą w stronę Afganistanu. Działalność placówek dyplomatycznych w tym kraju została zawieszona, pośpiesznie ewakuowano cudzoziemców oraz tych Afgańczyków, którzy przez lata byli wsparciem dla ambasad i misji wojskowych. Jednak tysiące zwykłych ludzi zostały pozostawione same sobie. Nie mają za sobą siły zagranicznych mocarstw, a są w nie mniejszym niebezpieczeństwie. Dlatego sami, na własną rękę, próbują znaleźć sposób, by wyjechać. Wśród nich jest Azim. Gdy rozmawiamy pierwszy raz, przerywa na chwilę wypełnianie dokumentów imigracyjnych. Jak sam mówi, po prostu nie widzi innego wyjścia jak opuszczenie ojczyzny.

Azim: Nie mogę zostać w państwie, w którym nie ma wolności słowa, nie czuję się bezpiecznie, krytykując błędy osób będących u władzy. Oprócz tego nie ma tu mowy o pewności zatrudnienia, ani nawet o ochronie podstawowych praw człowieka. Najgorzej jest z prawami kobiet i edukacją dziewcząt. Dlatego jedyną opcją dla mnie i dla mojej rodziny jest wyjazd z kraju.

Katarzyna Turos: Poprzednie rządy talibów to nie jest dla was odległa przeszłość. Pamiętasz coś z tamtych czasów?

Tak, choć trochę jak przez mgłę. Miałem wtedy ledwie kilka lat. Ich reżim był w większości oparty na przymusie. Zmuszali mężczyzn do zapuszczania brody i noszenia turbanów, a kobiety do noszenia burek i siedzenia w domu. Wychodzić mogły tylko z męskimi opiekunami z rodziny. Muzyka, filmy, wydarzenia sportowe - to wszystko było zakazane. Na dodatek wprowadzono wiele kontrowersyjnych zmian w podstawie programowej w szkołach. Postępowe nauki wykreślono, ich miejsce zajęły przedmioty poszerzające wiedzę o naszym wyznaniu (islamie – red.).

Czy jakieś wspomnienie wyjątkowo zapadło ci w pamięć?

Noszenie turbanów było obowiązkowe także dla uczniów. Pamiętam, jak pewnego dnia go nie założyłem, bo nie zdążył jeszcze wyschnąć po praniu. Do szkoły przyszedł wtedy funkcjonariusz talibów, by sprawdzić przestrzeganie zasad. Zauważył mnie i spytał, czemu nie mam turbanu. Bardzo się przestraszyłem, bo wiedziałem, że mogę być za to wychłostany. Popłakałem się, tłumacząc, co się stało. Na szczęście wstawili się za mną koledzy z klasy, którzy potwierdzili, że to u mnie wyjątek. Dzięki temu udało mi się uniknąć kary.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam