Zablokował ruch, bo czekał na pasażerkę. "Choroba naszych dróg"

Kierowca zablokował ruch
Do zdarzenia doszło we Wrześni
Źródło: Stop Cham
Do sieci trafiło nagranie z Wrześni (Wielkopolska), na którym widać kierowcę blokującego ruch w centrum miasta. Zatrzymał się na jezdni i włączył światła awaryjne. Okazało się, że czekał na pasażerkę. - Takie zachowanie należy piętnować - komentuje ekspert do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Nagranie zostało opublikowane na profilu społecznościowym "Stop Cham", gdzie trafiają filmy pokazujące niebezpieczne, nieodpowiedzialne i zwyczajnie niegrzeczne zachowania kierowców. Kierowca czerwonego hyundaia jedzie przez centrum Wrześni i najpierw wyraźnie zwalnia przed skrzyżowaniem ulic Chopina i 3 Maja, na którym trzeba ustąpić pierwszeństwa. Nie jest to jednak związane z tym, że ktoś jedzie drogą nadrzędną. Na filmie widać, że auto zatrzymuje się na środku skrzyżowania, a kierowca włącza światła awaryjne.

- Na tym etapie można by było pomyśleć, że auto po prostu się popsuło. W pechowym miejscu, bo pojazd uniemożliwił jazdę kierowcom na dwóch ulicach w centrum miasta, ale czasami tak bywa - komentuje Arkadiusz Kuzio z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, któremu pokazaliśmy film.

To nie była awaria

Po kilku sekundach okazuje się jednak, że auto nie odmówiło posłuszeństwa. Do stojącego na skrzyżowaniu pojazdu szybkim krokiem podchodzi kobieta trzymająca w rękach pakunek i szybko wsiada do środka. Kierowca wyłącza wtedy światła awaryjne i odjeżdża.

- Mówimy o tamowaniu ruchu na drodze publicznej, za co grozi do 500 złotych mandatu. Abstrahując od kary, takie zachowanie jest po prostu bardzo niegrzeczne. Widoczny na filmie kierowca mógł zatrzymać się na znajdujących się obok miejscach parkingowych. Mógł wzdłuż zaparkowanych aut tak, żeby nie utrudniać jazdy innym. Wybrał jednak najprostszą opcję, za którą powinien zostać ukarany - zaznacza Kuzio.

Ekspert: wyjątkowo irytująca choroba naszych dróg

Rozmówca tvn24.pl podkreśla, że nie po raz pierwszy spotyka się z tym, że kierowcy po włączeniu świateł awaryjnych są przekonani, że mogą bezkarnie zatrzymać się na drodze.

- To wyjątkowo irytująca choroba naszych dróg. Byłem świadkiem zdarzenia w Szczecinie, kiedy do blokującego auta na "awaryjnych" podjechali policjanci i zapytali, czy kierowca potrzebuje pomocy z uszkodzonym autem. Siedzący za kierownicą mężczyzna odparł, że czeka na kolegę. Niedługo potem dostał mandat - opowiada Kuzio.

Problem z blokowaniem ruchu ekspert dostrzega w wielu sytuacjach - najczęściej dotyczy on kierowców taksówek czekających na klientów i samochodów dostawczych rozładowujących towar.

- Musimy pamiętać, że do zatrzymania ruchu na drodze może dochodzić tylko w wyjątkowych, losowych sytuacjach. Mam nadzieję, że świadomość tego w naszym społeczeństwie będzie rosła - zaznacza.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: