Motocyklem z Australii prosto na Woodstock. Przebył tysiące kilometrów "dla ludzi i klimatu"

Dariusz Bukowski z Australii wyjechał w lutym
Na Woodstock przyjechał z Australii. 42 tys. km pokonał motocyklem
Źródło: TVN 24 Poznań

Przez ostatnie dwa lata mieszkał w Australii i to własnie stamtąd przyjechał do Kostrzyna nad Odrą. Całą trasę, łącznie 42 tysiące kilometrów, pokonał motocyklem. - W zeszłym roku, jak musiałem odpuścić Przystanek Woodstock, pomyślałem, że nie daruje go sobie - tłumaczy Darek Bukowski.

Podróż motocyklem przez świat to było jedno z marzeń Dariusza Bukowskiego. Jak przyznaje, gdy po raz pierwszy w jego głowie zaświtała taka myśl, nie miał ani motocykla, ani prawa jazdy.

Dwa lata temu postanowił je zrealizować. Najpierw wyjechał do Australii, by stamtąd 23 lutego tego roku wyruszyć w podróż do Polski. - Mieszkałem w Australii przez ostatnie dwa lata i w zeszłym roku, jak musiałem odpuścić Przystanek Woodstock, to pomyślałem, że w przyszłym nie daruje go sobie. Nie kolidowało to z moją wizją podróży - mówi Bukowski. Dodaje, że dla niego miała to być jednocześnie nieprzekraczalna data powrotu do kraju.

Podróż z przygodami

Pokonał w sumie 42 tysiące kilometrów, z czego większość - 18,5 tysiąca kilometrów - jeszcze w Australii. Z australijskiego kontynentu motocykl wysłał do Timoru Wschodniego, a stamtąd drogę kontynuował lądem. - Przez wyspy Indonezyjskie dotarłem do Malezji, a potem już - długo by wymieniać kraje, przez które przejechałem: Tajlandia, Myanmar, Indie, Nepal, Pakistan, Chiny, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan, Kazachstan, Azerbejdżan, Gruzja, Turcja, Bułgaria, Serbia, Węgry, Słowacja i Polska - wylicza. Do tego dochodzą jeszcze Niemcy, przez które przejechał, by ominąć korki w okolicy Kostrzyna nad Odrą.

Po drodze nie brakowało przygód i wyzwań. Już ósmego dnia podróży przebił oponę na środku pustyni w Australii, a do najbliższego warsztatu miał 100 km. - Nigdy wcześniej nie wymieniałem opony - przyznaje. Miał ze sobą jedynie mały zestaw naprawczy, do którego na szczęście załączona była instrukcja, co pozwoliło mu sprawnie załatać przebite koło. - Na tej oponie przejechałem jeszcze osiem tysięcy kilometrów - opowiada.

Jak dodaje, na Woodstock przyjeżdża dla ludzi i klimatu. - Warto było przejechać te 42 tysiące kilometrów, aby być tutaj - zapewnia podróżnik.

Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań

Czytaj także: