Ponad 20 lip rosnących wzdłuż ulicy Młodzieżowej w Suchym Lesie koło Poznania ma zostać wyciętych. Drzew bronią mieszkańcy. Gdy piły poszły w ruch, aktywiści przypięli się drzew.
Wzdłuż ulicy Młodzieżowej w podpoznańskiej miejscowości Suchy Las rosną dwa szpalery drzew. Lipy sadzili około 65 lat temu uczniowie miejscowej szkoły. Teraz przynajmniej część z nich ma zostać wycięta. Powód? Poszerzenie ulicy. Zgodnie z projektem, którego na stronach gminy próżno jednak szukać, ulica Młodzieżowa przy skrzyżowaniu z ulicą Obornicką ma być szersza o dodatkowy pas.
Konsultacji nie było
Projektu, co przyznawał w rozmowie z protestującymi mieszkańcami sam wójt, nikt nie konsultował z mieszkańcami. Gdy ci dowiedzieli się o planach gminy, zaczęli protesty. Nie pomogły pisma ani petycja podpisana przez około 1000 mieszkańców.
"Odpowiadając na pismo z dnia 30 kwietnia 2020 roku w sprawie natychmiastowego zaniechania wszystkich czynności prowadzących do wycinki drzew przy ulicy Młodzieżowej w Suchym Lesie, informuję że dokładnie zapoznałem się z wnioskiem, jego uzasadnieniem oraz załączoną petycją mieszkańców. Nie znalazłem podstaw do wstrzymania realizowanej inwestycji pod nazwą: >Przebudowa skrzyżowania ul. Obornickiej z ul. Młodzieżową w Suchym Lesie<" – napisał Grzegorz Wojtera, wójt gminy Suchy Las.
Mieszkańcy jednak się nie poddali. 4 maja protestowali przed budynkiem urzędu gminy. Gdy wyszedł do nich wójt gminy Grzegorz Wojtera, powtórzył im, że wycinki nie powstrzyma. Tłumaczył, że podpisał już umowę z wykonawcą i nie chce stracić dotacji, nie zamierza też ponosić kar.
Dodał też, że projekt przebudowy zaakceptował starosta poznański.
Ostatnia deska ratunku
Wycinka ruszyła we wtorek. W środę dalsze prace wstrzymali społecznicy z "Zielonej Fali". – Wszystkie inne metody się skończyły. W imię wyższej konieczności zdecydowaliśmy się na ten krok, by powstrzymać wycinkę – tłumaczy jedna z aktywistek.
O godzinie 6 rano dwójka obrońców lip weszła na nie. - Mamy zamiar zostać tak długo, by dziś prace nie mogły ruszyć – zapewniał jeden z uczestników akcji.
Dwie inne aktywistki na dole przykuły się do lipy.
Blokada na razie jest skuteczna. Koparka i pracownicy nie przystąpili do pracy. Na miejscu interweniowała policja. Uczestnicy akcji zostali wylegitymowani i pouczeni.
Aktywistów wspierają mieszkańcy, którzy przynoszą im posiłki i herbatę.
- Ta aleja drzew, 65 lip prowadzi do szkoły. Nauczyciele razem z uczniami tej szkoły nasadzali drzewa. Dla mieszkańców mają wartość historyczną i sentymentalną – podkreśla jedna z aktywistek.
A jej kolega zwraca uwagę, że przebudowa – zgodnie z projektem - ma na celu uspokojenie ruchu w okolicy szkoły. – Każdy wie, że dołożenie kolejnego pasa nie uspokoi ruchu koło szkoły, a go zwiększy. Nie chodzi tu o dobro mieszkańców a o dobro biznesu – uważa jeden z protestujących., który wskazuje, że obok powstaje kolejne centrum handlowe. - Cały czas mówi się o tym, że w Polsce mamy suszę, o efektach globalnego ocieplenia, ale tutaj ważniejsze jest to, żeby wesprzeć biznes – przekonuje.
Starosta nie przyjechał, wójt jest na urlopie
Protestujący domagali się pojawienia się na miejscu starosty. – On jest urzędnikiem nadrzędnym nad wójtem i może zatrzymać wycinkę – podkreślał jeden z aktywistów.
Po kilku godzinach wicestarosta Tomasz Łubiński - jak informują protestujący - przekazał im telefonicznie informację, że nikt ze starostwa na miejscu się nie pojawi, a wszystkie decyzje w sprawie drzew podejmuje wójt gminy Suchy Las.
W tej sytuacji część protestujących ponownie udała się pod urząd gminy. - Chcemy zadać oficjalnie pytanie, ile jeszcze drzew do wycięcia obejmuje ta inwestycja, ponieważ żaden z nas - ani mieszkaniec, ani radny tu obecny - mimo wielu próśb udostępnienia tych dokumentów (ich nie dostaliśmy - dop. red.), nie wiemy, na czym stoimy. Jakąś sytuacją cały przetarg i dokumenty przetargowe zniknęły też z BIP-u - mówi jedna z protestujących.
Jak poinformował jeden z urzędników, wójt gminy w środę przebywa na urlopie. Protestującym przekazał, że w ramach inwestycji wycinane są 24 drzewa od ulicy Obornickiej do ulicy Szkolnej.
Jak dodał, projektu faktycznie na stronie urzędu nie ma. - Przed samym przetargiem informacja, łącznie z projektem i założeniami przetargu, jest zamieszczana na stronie do informacji publicznej. To jest z reguły około miesiąca. Po jakimś czasie, po rozstrzygnięciu przetargu, te informacje na stronie wiszą, potem automatycznie spadają - wyjaśniał protestującym urzędnik.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Zielona Fala