O dużym szczęściu może mówić kierowca czarnego auta, które utknęło między szlabanami na przejeździe kolejowym w podpoznańskim Puszczykowie. Gdyby nadjeżdżający pociąg nie wyhamował, sytuacja mogłaby się zakończyć tragicznie. Na tym samym przejeździe półtora roku temu zginęły dwie osoby w karetce. Wtedy też kierowca próbował manewrów między zamkniętymi rogatkami.
Sytuacja miała miejsce na przejeździe kolejowym na ulicy Wczasowej w Puszczykowie (woj. wielkopolskie). Przejazd jest zautomatyzowany, nie ma tam dróżnika. Do zdarzenia doszło 12 października, jednak dopiero teraz do nagrania dotarł "Pociąg do Wielkopolski".
Jak widać na filmie, czarne auto wjechało na przejazd kolejowy w momencie, gdy rogatki się opuszczały. Kierowca, zamiast je wyłamać, zatrzymuje się przed nimi, próbując ustawić się tak, by ich nie zahaczyć, a jednocześnie zostawiając z tyłu miejsce na przejazd nadjeżdżającemu pociągowi. Po chwili do samochodu podchodzi inny kierowca, a pasażer wysiada i ocenia, czy pociąg może uderzyć w tył samochodu, czy nie. Następnie próbuje nieco unieść szlaban, by kierowca mógł podjechać do przodu. Gdy to nie przynosi pożądanych efektów, kierowca auta cofa i ustawia się w poprzek przejazdu kolejowego. Tuż przed nadjeżdżającym pociągiem, który jednak wyhamował przez przejazdem.
Jak się okazało, pociąg, który nadjeżdżał, to szynobus jadący od strony Leszna, zatrzymujący się na stacji Puszczykowo, znajdującej się zaraz za przejazdem. Gdyby nie ten fakt, kierowcy auta mogłoby zabraknąć czasu na uniknięcie zderzenia.
Utknąłeś na przejeździe? Wjedź w szlaban!
Za wyłamanie kolejowych szlabanów grozi 300 złotych mandatu i cztery punkty karne. Tyle samo grozi za omijanie zapór za lub przed przejazdem kolejowym. Jednak właśnie takie rozwiązanie w tego typu sytuacjach sugerują policja i PKP. - Należy staranować szlaban, który rzeczywiście jest skonstruowany tak, aby jego rogatka wyłamała się pod naporem. Posiada łatwo łamliwe łączenie, które pęka w kontrolowany sposób - wyjaśniał redakcji Konkret24 Karol Jakubowski z PKP.
Teraz sprawą kierowcy zajmują się policjanci z Puszczykowa. - Po otrzymaniu takiej informacji oraz monitoringu od Polskich Kolei Państwowych policjanci będą ustalali dane personalne kierowcy, który wjechał na przejazd kolejowy mimo opuszczających się rogatek. Będzie musiał liczyć się z konsekwencjami - powiedział Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji.
Półtora roku po tragedii
Miejsce, w którym doszło do zdarzenia to ten sam przejazd kolejowy, na którym 3 kwietnia 2019 r. doszło do tragicznego wypadku. W karetkę pogotowia, która stała na torach między opuszczonymi rogatkami, uderzył rozpędzony pociąg Intercity relacji Katowice-Gdynia. Zginęli 30-letni lekarz i 42-letni ratownik medyczny.
Proces kierowcy karetki ruszył półtora roku po tragicznym wypadku. Prokuratura oskarżyła go o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Oskarżony częściowo przyznał się do winy - poza okolicznością, że wjechał na przejazd przy zamkniętych rogatkach.
Źródło: TVN 24 Poznań, "Pociąg do Wielkopolski" TVP Poznań
Źródło zdjęcia głównego: "Pociąg do Wielkopolski" TVP Poznań