29 stycznia ma się odbyć ostatnia rozprawa w procesie Adama Z., oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Wówczas ma zostać przesłuchany ostatni świadek i strony wygłoszą mowy końcowe. Zdaniem ojca Ewy Tylman przez dwa lata procesu "ani trochę nie przybliżyliśmy się do ustalenia tego, co się naprawdę stało".
Za nami 17 rozprawa, ponad 70 przesłuchanych świadków. I brak jednoznacznych dowodów na winę Adama Z.
- Wysoki Sądzie jeździmy już tutaj dwa lata, nie widzimy żadnego postępu - irytował się na sali sądowej ojciec Ewy Tylman.
A już wiadomo, że wyroku w tym roku Tylmanowie się nie doczekają. Bo trzeba przesłuchać jeszcze świadków, którzy nie dotarli na dzisiejszą rozprawę i być może kolejnych biegłych.
A najbliższą rozprawę zaplanowano na koniec stycznia.
Nurka zabrakło
W czwartek najciekawiej zapowiadało się przesłuchanie Macieja Rokusa, szefa Grupy Specjalnej Płetwonurków RP, która przez osiem miesięcy poszukiwała ciała Ewy Tylman. "Jego dogłębna wiedza może mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia tej sprawy" - przekonywał sąd Andrzej Tylman, wnioskując o dopisanie go do listy świadków.
Ale do Poznania nie dotarł. O swojej nieobecności poinformował wcześniej sąd. W czwartek na sali zabrakło też dwóch innych świadków: mężczyzny, który odnalazł jej ciało i mieszkającej poza Polską koleżanki Ewy Tylman. Z ich przesłuchania sąd zrezygnował.
Biegli nie zajmowali się komunikacją niewerbalną
Jako pierwsi zeznawali biegli antropolodzy, którzy analizowali nagrania z kamer monitoringu. Ich zadaniem było udowodnienie, że na nagraniach faktycznie są Adam i Ewa. Tłumaczyli w zawiły sposób, jakimi metodami należało to zrobić i co wykazały ich porównania.
Jako pierwsza zeznawała Dorota Lorkiewicz-Muszyńska, antropolog sądowy z ponad 20-letnim stażem, zajmująca się identyfikacją człowieka, zarówno zwłok, jak i żywych.
Podkreślała, że na podstawie nagrań, którymi dysponują, nie da się ocenić stanu upojenia alkoholowego, ani tego czy postaci się kłócą.
- Żeby stwierdzić, czy osoby widoczne na filmie kłócą się, konieczny byłby również zapis dźwiękowy. A to były materiały rejestrowane z pewnej odległości - wyjaśniała. I dodawała, że biegli nie skupiali się na relacjach osób, a jedynie na ich identyfikacji.
Trudno też wyrokować, czy Ewa Tylman słania się na nogach, bo jest pod wpływem alkoholu czy też Adam Z. przymusza ją by gdzieś szła, a ona próbuje mu stawiać opór.
- Nie przypominam sobie zachowań wymuszania, ale musiałabym analizować materiał klatka po klatce. Jeśli chodzi o zachowania postaci z zapisów, to wymagałoby zatrudnienia innych specjalistów. Ja bym się tego nie podjęła - tłumaczyła biegła.
I o wezwanie takich specjalistów być może wniosą pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman.
Kłótnia kluczowym dowodem?
- Rozważamy złożenie wniosku o przeprowadzenie przez sąd opinii z zakresu komunikacji pozawerbalnej - powiedział po rozprawie Wojciech Wiza.
Mieliby oni ustalić czy Adam Z. rzeczywiście pod wpływem alkoholu, a jeśli tak to w jakim zakresie, czy Adam Z. pomagał iść Ewie Tylman czy raczej gdzieś ją prowadził oraz - co najważniejsze - na ile ich zachowanie może sugerować kłótnię.
- To są te rzeczy, które nie są dotychczas wyjaśnione - mówił Wiza. I dodawał, że chętnie posłuchaliby fachowca od mowy ciała, który byłby w stanie odpowiedzieć na te pytania. - To będzie niezwykle pomocne dla oceny całego materiału dowodowego, a w szczególności wiarygodności tych różnych wersji, które przedstawiał Adam Z. - podkreślał Wiza.
I dodał: - Gdybyśmy mieli zapis dźwięku, to oczywiście byłoby to niezwykle proste. (...) Odtworzylibyśmy to na rozprawie i byśmy wiedzieli co pomiędzy Adamem a Ewą się działo.
Adam biegł. Czyli nie był pijany?
Drugi ze świadków, biegły z zakresu inżynierii wirtualnej Michał Rychlik, nauczyciel akademicki z Politechniki Poznańskiej. analizował między innymi jak szybko poruszał się Adam Z. Widać bowiem było, że przy hotelu Ibis szedł wolniej, z prędkością 4,3 km/godz., po czym przyspieszył do ponad 8 km.godz..
- Zmierzone wartości prędkości męskiej sylwetki na końcowym etapie zapisów monitoringu są wyraźnie większe niż dla poprzednich lokalizacji - wyjaśniał.
Zdaniem Wojciecha Wizy to mogą być dane kluczowe dla całej sprawy. - Możemy wyciągnąć jeden istotny wniosek: że jest to całkowicie sprzeczne z linią obrony i wszystkimi wersjami przedstawianymi przez Adama Z. - twierdzi.
Skąd taki wniosek? - Z. twierdzi, że był w takim stanie upojenia, że nie był w stanie zorientować się gdzie jest, dlatego dzwonił do swojego partnera i siostry, próbując ustalić gdzie jest. Natomiast sposób przemieszczania się z prędkością dwukrotnie wyższą aniżeli wcześniej to robił, wskazuje na to, że raczej nie był to taki poziom upojenia, jakim się zasłania - uważa Wiza.
Prawdopodobnie żyła jak wpadła do wody
Po biegłych-antropologach na sali sądowej zeznawali biegli przeprowadzający sekcję zwłok Ewy Tylman. Skupili się oni na dodatkowym badaniu, które wykonali - stwierdzenia obecności okrzemek w miąższu nerek.
- Badanie na obecność okrzemek ma swoje istotne ograniczenia i wady. Zostało ono przeprowadzone tylko i wyłącznie po to, żeby wykorzystać wszystkie badania, które mogłyby nas przybliżyć do konkretnego wniosku. Nie jest to badanie wykonywane rutynowo w naszym zakładzie medycyny sądowej. Jego wartość dowodowa jest niska - mówił Janusz Kołowski, który obecny był w trakcie sekcji zwłok Ewy Tylman.
Drugi z nich - Czesław Żaba - osobiście przeprowadzał to badanie i podsumowywał na sali sądowej jego wyniki. - W chwili wpadnięcia do wody były zachowane czynności życiowe. Gdybyśmy nie wykazali obecności okrzemek w nerce, to byłby dowód na to, że układ krążenia już nie pracował w momencie wpadnięcia do wody - tłumaczył.
Ostatnim przesłuchanym świadkiem był kolega Ewy Tylman. Pytano go o to czy w jego towarzystwie piła alkohol i jak się wtedy zachowywała. - Piła tyle ile wszyscy. Było to głównie piwo - mówił, dodając, że nigdy nie widział swojej koleżanki w stanie takiego upojenia jak widoczne to jest na nagraniach z kamer monitoringu. Dziwił się tez, że Ewa szła na przystanek tramwajowy. - Zawsze wracała taksówką - mówił.
Kolejną rozprawę zaplanowano 29 stycznia przyszłego roku.
Rozprawa po rozprawie
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył w styczniu 2017 r.
Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym Adamowi Z. grozi do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Sąd uprzedził już strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu dla oskarżonego Adama Z. z zabójstwa o zamiarze ewentualnym na nieudzielenie pomocy. Jeśli dojdzie do takiej zmiany kwalifikacji czynu, groziłyby mu maksymalnie trzy lata więzienia.
Co działo się na wcześniejszych rozprawach:
1) Adam Z. odmówił składania wyjaśnień, w związku z czym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
2) Zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki.
3) Zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego. Zeznania Dominika M., partnera Adama, zostały utajnione. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
4) Przesłuchano szwagra Adama Z. i jego trzy siostry, a także brata Ewy Tylman. Siostrom mówił, że nie pamięta drogi do domu i tego, co wydarzyło się nad rzeką, oraz skarżył się na policjantów, którzy mieli wymuszać na nim zeznania i szydzić z jego orientacji seksualnej.
5) Sąd przesłuchał uczestników imprezy, którzy opowiadali o "ostrym piciu" podczas tamtej nocy. W trakcie rozprawy sędzia musiała uspokajać Andrzeja Tylmana, ojca Ewy. Jego zdaniem mężczyzna oskarżony o zabicie jego córki, śmiał się na sali.
6) Zeznania składali "koledzy spod celi" Adama Z. Homoseksualista, skazany za zabójstwo swojego byłego partnera, twierdził, że Adam Z. przyznał mu się w celi do zabójstwa Ewy Tylman. Oskarżony temu zaprzeczył i przekonywał, że Kacper Ch. kłamie, bo "dał mu kosza". Drugi z osadzonych przesłuchany był za zamkniętymi drzwiami. Sąd przesłuchał także ojca dziewczyny oraz jej brata.
7) Przesłuchiwany był m.in. Krzysztof Rutkowski. Były detektyw włączył się w akcję poszukiwania Ewy Tylman trzy dni po jej zaginięciu. W pewnym momencie podejrzewał nawet brata Ewy Tylman o udział w sprawie. - Jego (Rutkowskiego) zatrudnienie to był nasz największy błąd - podsumował po rozprawie Piotr Tylman, brat Ewy.
8) Przesłuchano pięciu świadków. Najważniejsza informacja to podważenie zeznań Pawła P., który twierdził, że Adam Z. przyznał mu się na spacerze w areszcie do zabójstwa.
9) Zeznawał m.in. świadek, który w maju napisał do prokuratury, że widział nad Wartą dwie kłócące się osoby. Przyjechał do sądu konwojem, prosto z aresztu śledczego w Śremie. Jak mówił, trafił tam za przywłaszczenie. Przed sądem zasłaniał się niepamięcią i mieszał wersje zdarzeń. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jego zeznania trudno uznać za wiarygodne.
10) Sąd przesłuchał siedmiu świadków. Wśród nich współpracownika Krzysztofa Rutkowskiego, mężczyznę, który szedł za Adamem Z. i Ewą Tylman, oraz właścicieli i pracowników lokali, w których Ewa Tylman bawiła sie z Adamem Z. Po rozprawie ojciec Ewy Tylman tłumaczył, że w aktach sprawy nie ma monitoringu, na którym mieli być widoczni Adam i Ewa. Według niego, znajdowali się oni w innym miejscu, niż wynika to z ustaleń śledczych. Zarzut ten oddala prokuratura.
11) Przesłuchano m.in. pracownice stacji paliw, na której był Adam Z., i mężczyznę, którego feralnej nocy w pobliżu mostu św. Rocha nagrały kamery monitoringu, jak zawraca dostawczakiem przy moście św. Rocha. Zeznawał też mężczyzna, który widział upadających Adama i Ewę na ulicy Wrocławskiej i pytał, czy może im pomóc. - Żona powiedziała mi 11 grudnia, że szuka mnie cała Polska. Rozpoznałem się na nagraniach monitoringu - zeznawał.
12) Zeznawało siedmiu świadków, ale żaden nie powiedział niczego przełomowego. Najciekawsze były zeznania mężczyzny, do którego przypadkowo zadzwonił feralnej nocy Adam Z. Telefon odebrał około godziny 3. Adam Z. był przekonany, że dzwoni do chłopaka Ewy. Numer dostał od dziewczyny po tym, gdy jej komórka się rozładowała. Pomyliła jednak cyfry. Mężczyzna twierdził, że Adam Z. nie brzmiał jak osoba pijana. - Wydaje mi się, że ta osoba mówiła wyraźnie, to nie był żaden bełkot - mówił.
13) Lekarz pracujący w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu, który sporządził opinię po specjalistycznych badaniach ciała Ewy Tylman, wyjaśnił, że można dopuścić taką możliwość, że dziewczyna żyła, kiedy znalazła się w wodzie. - Ale jest to czyste hipotetyzowanie. Nie pokuszę się o ocenę takiego prawdopodobieństwa - podkreślał.
14) Odtworzono półtorej godziny kompilacji nagrań z kamer monitoringu, pokazujących nocną drogę Ewy Tylman i Adama Z. Widzimy na nich, jak robili sobie selfie, przybijali piątki, ściskali się. Zeznania złożyła koleżanka Adama Z., uczestniczka imprezy z feralnej nocy z 22 na 23 listopada 2015 r.
15) Przesłuchano między innymi koleżanki i byłego partnera Ewy Tylman oraz dwóch policjantów - pierwszy przeglądał wszystkie nagrania z kamer monitoringu, drugi przesłuchiwał jako pierwszy Adama Z. Jego zdaniem zachowanie oskarżonego świadczy o tym, że "wie coś więcej, wie, co się wydarzyło".
16) Zeznania złożyło tylko trzech z sześciu świadków: mężczyzna, któremu Adam Z. odmówił przebadanie wariografem, kolega Ewy Tylman i siostra jej chłopaka. Dwoje ostatni powtarzali, że Ewa zawsze wracała z imprez do domu taksówkami. - Nie wracała sama tramwajami, czy autobusami - tłumaczył przed sądem mężczyzna.
Autor: FC, ww / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań