Prawie 25 tys. dzieci z Afganistanu otrzymało czapki, szaliki i rękawiczki przygotowane przez "włóczkersów"z całej Polski. Akcję zainicjowała przed trzema laty fundacja Redemptoris Missio z Poznania. W sobotę podsumowała swoją inicjatywę.
Pierwszy klub tzw. włóczkersów powstał w poznańskiej fundacji Redemptoris Missio przy okazji organizowania pomocy humanitarnej dla marznących w Afganistanie dzieci. Kolejne nieformalne kluby zawiązywały się w całej Polsce. W sobotę w Poznaniu odbyło się jedno ze spotkań "włóczkersów".
Pomagały aresztantki
- Nie mam pojęcia, ile jest klubów, ale cały czas spływają do nas paczki z całego kraju. Czasem czapki przysyła jedna osoba, czasem paczki przychodzą od grup, szkół. Regularnie przyjeżdża do nas transport z Aresztu Śledczego dla kobiet w Lesznie. Ludzie przekazują też włóczkę - powiedziała PAP wiceprezes Fundacji Justyna Janiec-Palczewska.
Wśród "włóczkersów" są kobiety i mężczyźni, osoby aktywne zawodowo, ale również będące na emeryturze. Najstarsza z pań ma 98 lat i dzierga bez okularów. Czapeczki są kolorowe i w różne wzory, dla dziewczynek i chłopców.
Nie tylko czapki
- Mówimy głównie o czapeczkach, ale robimy też szaliki, rękawiczki, skarpetki - co kto umie. Spotykamy się i każda pokazuje jak dzierga, uczymy się od siebie, robimy różne wzorki, rozmawiamy i żartujemy - to tak jak kiedyś kobiety spotykały się na darciu pierza, ale teraz nawet chłopcy przychodzą - opowiadała Dorota Wojtkowiak, członkini "włóczkersów" z ponad dwuletnim stażem.
Od początku, w transporcie rzeczy pomagali polscy żołnierze stacjonujący w Afganistanie. Jak przekazała Janiec-Palczewska, kiedy okazało się, że polskie wojsko wycofuje się z Afganistanu, włóczkersi nie zaprzestali swojej działalności. Początkowo czapki miały trafić do Kosowa. W grudniu 2014 r. Dowództwo Operacyjne poinformowało Fundację, że z Krakowa startuje samolot do Afganistanu - zabrał na pokład ponad 6 tys. czapek, które trafiły już do dzieci.
Fundacja liczy, że obecnie dziergane rzeczy uda się przekazać do Afganistanu jeszcze zimą.
"Ubranie jest jak ciepło, które spadło z nieba"
Wolontariuszem Redemptoris Missio, który uczestniczył w jednym z przekazań darów był mieszkający w Polsce Afgańczyk Dawid Mir. Jak powiedział PAP, potrzeby są ogromne. - Jest zimno, a dzieci nie mają czapek, butów. Ubranie jest jak ciepło, które spadło z nieba, dzieci bardzo się cieszą z tych darów - dodał Mir.
Wykonane przez "włóczkersów" rzeczy przekazywano do szkół, sierocińców, rozdawano po wioskach, a także wręczano bezdomnym dzieciom.
Zaczęła siostra Cecylia
Akcja "włóczkersi" rozpoczęła się od poznańskiej urszulanki siostry Cecylii Śmiech. Jednej zimy wydziergała 150 czapek, do tej pory przygotowała ich ponad tysiąc. Jak podaje Fundacja, kiedy o jej pracy dowiadywały się kolejne osoby, ludzie przypomnieli sobie, że kiedyś też robili na drutach i włączyli się w akcję. Najpierw przekazywali włóczkę, której było tak dużo, że siostra zaczęła uczyć innych robić na drutach.
Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio działa w Poznaniu od 1992 roku, powstała z inicjatywy środowiska naukowego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Jest m.in. organizatorem akcji "Ołówek dla Afryki", podczas której zbierane są ołówki i długopisy dla afrykańskich dzieci. Fundacja wysłała także tony odzieży i przyborów szkolnych dla dzieci z Afganistanu. Prowadzi akcję "Opatrunek na ratunek" - zbiórkę opatrunków dla misyjnych szpitali i przychodni. Fundacja organizuje wyjazdy lekarzy, pielęgniarek i studentów medycyny do szpitali i przychodni w krajach misyjnych.
Autor: mm/b / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Redemptoris Missio