Nie będzie dziś wyroku w sprawie śmierci Ewy Tylman. Sąd zaskoczył wszystkie strony i wznowił przewód. Rozprawa została odroczona do 29 stycznia. Wcześniej prokuratura po dziewięciu latach trzymania się wersji o zabójstwie zmieniła zarzut wobec Adama Z. i uznała, że powinien odpowiedzieć jedynie za nieudzielenie pomocy. - Stał i patrzył jak Ewa odpływa z nurtem rzeki. Po chwili oddalił się, a właściwie uciekł - opisała w swojej mowie końcowej prokurator Magdalena Jarecka.
Trzeci proces rozpoczął się dwa tygodnie temu, w środę, 30 października, przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Początkowo wskazywano, że wyrok najpewniej zapadnie po wygłoszeniu mów końcowych 12 listopada. Tak się jednak nie stało. Podczas wtorkowej rozprawy sąd zdecydował, że ze względu na zawiłość sprawy, wyrok miał zostać ogłoszony w piątek 15 listopada o godzinie 8.30.
Jednak sąd zdecydował w piątek wznowić przewód sądowy.
"Sąd nas trochę zaskoczył"
- Sąd nas trochę zaskoczył. My uważamy, że materiał jest kompletny i wystarczający do podjęcia wyroku i na to dzisiaj liczyliśmy. Dzisiaj sąd trochę nas zaskoczył, chociaż zawsze z taką możliwością się liczymy - powiedział Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Wawrzyniak podejrzewa, że sąd nie zdecydował się dziś na publikację wyroku, "bo ma pewne wątpliwości co do mów końcowych obrońców". - Myślę, że chodzi o kwestię związaną z prawidłowością przeprowadzenia eksperymentu. Podczas mów końcowych obrońcy Adam Z. kładli duży nacisk na tę kwestię. Prawdopodobnie sąd chce określić, czy eksperyment został wykonany prawidłowo i czy prawidłowo został powiadomiony obrońca o tym eksperymencie - tłumaczył rzecznik prokuratury.
Dziennikarz TVN24 zapytał prokuratora o to, jak takie sprawdzenie mogłoby wyglądać. – To jest pytanie do sądu, ale podejrzewam, ale myślę, że najłatwiej zweryfikować to w aktach. Naszym zdaniem eksperyment został przeprowadzony prawidłowo, a mecenas był prawidłowo zawiadomiony – dodał Wawrzyniak.
Do decyzji sądu odniósł się również jeden z obrońców Adama Z. - Sąd ma wątpliwości i mamy nadzieję, że te wątpliwości, a to już też ważny element tego postepowania, zostaną ostatecznie rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego. W naszych mowach końcowych mówiliśmy, że nie ma wyjątku od domniemania niewinności. Albo ta zasada obowiązuje i znajdzie zastosowanie w tym postępowaniu albo nie ma jej wcale - mówił Piotr Jóźwiak.
"Te dwa miesiące jeszcze się wytrzyma"
W sądzie pojawił się również ojciec Ewy Tylman. - Nie został ten wyrok jednak ogłoszony. Musimy czekać, co więcej można powiedzieć – mówił dziennikarzom Andrzej Tylman. Jednocześnie wyraził nadzieję, że sąd wnikliwie przyjrzy się sprawie. – Czekamy. Niezbadane są wyroki – dodał. Rodzina, podobnie jak prokuratura domaga się skazania Adama Z. za nieudzielenie pomocy. – Myślę, że to odroczenie może wskazywać, że to idzie w tym kierunku. Najgorsze jest to czekanie. To już jest 9 lat niepewności. Te dwa miesiące jeszcze się wytrzyma – dodał.
Kolejny termin wyznaczono na 29 stycznia.
Przypomnieli zeznania z śledztwa, odtworzyli nagrania
30 października oskarżony Adam Z. pojawił się na sali sądowej. Odmówił składania zeznań, dlatego odczytano mu te ze śledztwa. Przypomnijmy, że wówczas mówił o tym, iż widział, jak Ewa Tylman wpada do wody, a on sam był w szoku i nie udzielił jej pomocy, tylko uciekł. W sądzie, podobnie jak i w pierwszej instancji, nie podtrzymał treści tych zeznań.
Podczas pierwszej rozprawy odtworzony został też m.in. eksperyment procesowy przeprowadzony 2 grudnia 2015 r. Oskarżony przebył wtedy tę samą drogę, jaką miał przejść w nocy 23 listopada 2015 r. wraz z Tylman. Przeprowadzono go, gdy jeszcze Adam Z. był podejrzewany o uprowadzenie kobiety. Po tym eksperymencie zdecydowano o postawieniu mu zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym.
Adam Z. nie podtrzymał tego, co mówił podczas eksperymentu.
Sąd już chciał kończyć proces, adwokat poprosił o czas
Po przesłuchaniu oskarżonego strony nie wniosły o ponowne przeprowadzenie dowodów, które są już w aktach sprawy i które były przedmiotem postępowania dowodowego w toku dwóch pierwszych rozpoznań tej sprawy. Sąd zamknął więc przewód i zamierzał przejść do mów końcowych.
Jeden z obrońców oskarżonego zwrócił się wtedy do sądu o możliwość wyznaczenia dodatkowego terminu na przygotowanie się do wygłoszenia mowy końcowej. Wniosek swój uzasadniał swoim stanem zdrowia.
Sąd przychylił się do tego wniosku i wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 12 listopada. I to właśnie tego dnia wygłoszone zostały mowy końcowe.
Już w czasie pierwszego procesu wątek nieudzielenia pomocy był rozpatrywany przez sąd, ale ostatecznie Adam Z. został wtedy uniewinniony.
"Wyjaśnienia były spontaniczne, oskarżony płakał"
W trakcie wtorkowej rozprawy strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Magdalena Jarecka szczegółowo przypomniała cały materiał dowodowy zebrany w sprawie i ustalony przez śledczych przebieg zdarzeń z tragicznej nocy, gdy zginęła Ewa Tylman.
- Ewa Tylman potknęła się i wpadła do wody. Adam Z. stał w odległości 2-3 metrów od tego miejsca. W żaden sposób nie próbował jej pomóc. Nie podał ręki, nie wzywał pomocy. Miał telefon, ale nie zadzwonił na policję czy straż pożarną. Stał i patrzył, jak Ewa odpływa z nurtem rzeki. Po chwili się oddalił, a w zasadzie uciekł - opisała.
Jarecka przypomniała także wyjaśnienia oskarżonego składane przed prokuratorem, w którym opisał on przebieg wydarzeń. Podkreśliła, że wyjaśnienia te były spontaniczne, bardzo szczegółowe, a przy ich składaniu oskarżony płakał, był roztrzęsiony. Wskazała, że gdyby oskarżony nie mówił wówczas prawdy, to "musiałby być dobrym aktorem, a aktorem oskarżony nie jest" – zaznaczyła Jarecka.
Prokuratura w mowie końcowej wniosła o zmianę kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego oskarżonemu - na art. 162 par. 1 kk, czyli nieudzielnie pomocy – i uznanie Adama Z. winnym tego przestępstwa oraz wymierzenie mu kary trzech lat pozbawienia wolności. Ponadto wniosła o zasądzenie nawiązki w wysokości 50 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i obciążenie go kosztami procesu oraz wymierzenie opłaty sądowej.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego adw. Michał Konieczyński w mowie końcowej poparł wnioski prokuratury, w szczególności dotyczące zmiany kwalifikacji prawnej czynu i wymierzenie oskarżonemu surowej kary. Oskarżyciel posiłkowy, ojciec Ewy Tylman, Andrzej – przychylił się w całości do stanowiska swojego pełnomocnika.
Prokuratura "od początku nie miała 100-procentowej pewności ani żadnych dowodów"
Obrońca oskarżonego adw. Ireneusz Adamczak podkreślił natomiast, że poznańska prokuratura poniosła w tej sprawie "druzgocącą klęskę". Przypomniał, że Adam Z. był już dwukrotnie uniewinniany przez sąd okręgowy od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym, bo – jak wskazał – prokuratura "od początku miała wątpliwości i nie miała 100-procentowej pewności ani żadnych dowodów".
Dodał, że śledczy dysponowali w tej sprawie tylko poszlakami. Drugi z obrońców adw. Piotr Jóźwiak także wskazywał na liczne błędy prokuratury i podkreślał, że nie ma żadnych dowodów wskazujących na jakiekolwiek przyczynienie się oskarżonego do śmierci Ewy Tylman. Obrona wniosła o uniewinnienie Adama Z. zarówno od zarzucanego mu w akcie oskarżenia zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym, jak również – w przypadku zmiany kwalifikacji prawnej czynu – o uniewinnienie od zarzutu nieudzielenia pomocy.
Dwa uniewinnienia, dwie apelacje
Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 r.; po kilku miesiącach z Warty wyłowiono jej ciało. Ze względu na znaczny rozkład zwłok biegli nie byli w stanie jednoznacznie określić przyczyny śmierci. Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z. zepchnął Ewę Tylman ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Zarzucane mu przez prokuraturę zabójstwo z zamiarem ewentualnym jest zagrożone karą do 25 lat więzienia lub dożywociem.
Czytaj też: 421 DNI OD TRAGEDII DO PIERWSZEGO PROCESU
Proces Adama Z. ruszył w styczniu 2017 roku. Sprawą zajmował się Sąd Okręgowy w Poznaniu. W kwietniu 2019 r. sąd ten uznał, że Adam Z. nie zabił Ewy Tylman i uniewinnił go od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym. W styczniu 2020 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Ponowny proces Adama Z. ruszył w marcu 2021 roku. Prokuratura w mowie końcowej wnosiła o uznanie Adama Z. za winnego zarzucanego mu czynu i wymierzenie mu kary 15 lat pozbawienia wolności. Obrona z kolei wniosła o uniewinnienie, pełnomocnicy oskarżyciela posiłkowego natomiast o uznanie winy oskarżonego.
Sędzia podkreślił jednak, że "w ocenie sądu te materiały dowodowe nie pozwalały również na przypisanie winy w zakresie nieudzielenia pomocy".
- W konkluzji wskazać należy, że mamy tutaj do czynienia z pewnym rodzajem, zakresem poszlak, które w ocenie sądu - ten łańcuch tych poszlak - był zbyt słaby, ażeby przypisać oskarżonemu sprawstwo tego czynu. Tym bardziej że de facto nie ma żadnego bezpośredniego dowodu wskazującego na to, że oskarżony Adam Z. krytycznej nocy znalazł się bezpośrednio w korycie rzeki, w pobliżu jej wody - mówił.
- Natomiast z punktu widzenia kwestii ewentualnego przypisania czynu z art. 162 par. 1 kk należy wskazać na to, iż możemy tylko w takim momencie mówić o dopuszczeniu się takiego czynu, jeżeli sprawca nie udziela pomocy osobie, która znajdowała się w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Oznacza to tyle, że aby przypisać Adamowi Z. czyn polegający na nieudzieleniu pomocy (..) należy udowodnić, że miał on świadomość, że znalazła się ona w takiej sytuacji, że to widział - dodał.
Sędzia wskazał w uzasadnieniu, że "oczywiście sąd zdaje sobie sprawę z całej sytuacji, z tego, że było to zdarzenia bardzo tragiczne". - Sąd zdaje sobie sprawę, że skutki są nieodwracalne i można tutaj się zastanawiać nad tym, czy zachowanie oskarżonego w tym momencie, tak po ludzku, było zachowaniem właściwym, czy z punktu widzenia jakiegoś moralnego, czy można tutaj, w tym momencie mieć jakieś pretensje ewentualnie o to, że oskarżony jako przyjaciel pozostawił pokrzywdzoną; samą, w nocy, na terenie parku - zaznaczył.
- Natomiast faktem jest, że na ten moment dowody przeprowadzone w sprawie pozwalają nam jedynie na stwierdzenie tego, że faktycznie oboje znaleźli się w parku, i mamy dowody jedynie na to, iż pokrzywdzona na terenie tego parku pozostała, a oskarżony ten park opuścił - podkreślił.
W grudniu 2023 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu ponownie uchylił wyrok uniewinniający Adama Z. - oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman - i skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji. Jak podawały lokalne media, sąd apelacyjny stwierdził, że w pierwszej instancji popełniono wiele błędów. Wskazano również, że pierwsze zeznania Adama Z. były wystarczające, by skazać go za nieudzielenie pomocy.
Adam Z. spędził w areszcie 15 miesięcy. Wyszedł na wolność jeszcze podczas trwania pierwszego procesu.
Ewa Tylman i Adam Z. na nagraniach z monitoringu
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24