29-letniemu mężczyźnie, który nie zatrzymał się do kontroli i poważnie zranił policjanta, śledczy postawili łącznie sześć zarzutów. Dotyczą między innymi ucieczki, jazdy po pijanemu, znieważenia policjanta i amputacji fragmentu jego palca. Decyzją sądu podejrzany trafił do aresztu.
Chociaż zatrzymanie agresywnego kierowcy miało miejsce w sobotę w Poznaniu tuż przed ósmą rano, czynności policyjne można było przeprowadzić dopiero w niedzielę po południu. Zatrzymany długo bowiem dochodził do siebie w szpitalu. - Szalał, krzyczał, pluł. Z uwagi na bardzo silne pobudzenie wymagał podania dużej ilości leków uspokajających i nasennych - mówi Eryk Matuszkiewicz, rzecznik szpitala im. Franciszka Raszei w Poznaniu. To tam, na oddziale toksykologii, przebywał kierowca.
- Mężczyzna został wypisany ze szpitala w niedzielę po południu. Dopiero wtedy policjanci mogli go przesłuchać. Następnie został doprowadzony do prokuratora, a ten postawił mu zarzuty - mówi Iwona Liszczyńska z biura prasowego wielkopolskiej policji.
"Obawa matactwa i grożąca surowa kara"
29-latek usłyszał w sumie aż sześć zarzutów. - Dotyczą jazdy w stanie nietrzeźwości, naruszenia czynności narządu ciała funkcjonariusza i amputacji fragmentu jego palca, znieważenia funkcjonariusza, niezatrzymania się do kontroli, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu - jechał z nadmierną prędkością i pod prąd - wylicza Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Dodał, że śledczy wystąpili z wnioskiem o areszt dla 29-latka.
W poniedziałek sąd aresztował Marcina S. na trzy miesiące. - Mężczyznę aresztowano z uwagi na obawę matactwa i grożącą surową karę. Zastosowano te dwie przesłanki kodeksowe. Zebrany materiał nie budził wątpliwości co do winy podejrzanego - poinformował Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.
To, czy kierowca był pod wpływem substancji innych niż alkohol, będzie wiadomo dopiero za kilka dni. Śledczy czekają na wyniki badań krwi zatrzymanego. W sobotę nie znaleziono przy nim żadnych środków odurzających.
140 km/h przez centrum Poznania
W sobotę, tuż przed godziną 8, funkcjonariusze próbowali skontrolować kierowcę opla. Nie zatrzymał się. - Udali się w pościg za szaleńcem. Z prędkością przekraczającą niekiedy 140 kilometrów na godzinę uciekał przed policjantami przez centrum Poznania - mówiła w sobotę Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego wielkopolskiej policji. Po minięciu skrzyżowania ulicy Roosevelta z ulicą Bukowską w pobliżu Międzynarodowych Targów Poznańskich policjanci, uderzając w tył opla, zakończyli ucieczkę mężczyzny.
- Okazało się, że mężczyzna jest nietrzeźwy. Badanie wykazało ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu - mówiła Liszczyńska. Od samego początku policjanci przeczuwali, że może być też pod wpływem innych substancji. "Zatrzymany zachowywał się irracjonalnie, był niezwykle agresywny" - podawała policja. Doszło nawet do tego, że mężczyzna odgryzł funkcjonariuszowi fragment małego palca prawej dłoni.
29-letni mieszkaniec Gdańska jest znany policji, był notowany na terenie całego kraju za różnego rodzaju przestępstwa, w tym włamania i kradzieże. Nie miał prawa jazdy. Poszkodowany policjant czuje się dobrze. Jeszcze w sobotę został wypisany ze szpitala i przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań