Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie pobicia kierowcy autobusu MPK w Poznaniu. Oskarżonych jest dwóch mężczyzn. Jeden z nich, odpowiadający w warunkach recydywy, 42-letni Mikołaj M. chce dobrowolnie poddać się karze półtora roku więzienia. Drugi, 40-letni Mikołaj S., odpowiadać będzie normalnie przed sądem za pobicie chuligańskie i naruszenie nietykalności cielesnej innego pasażera. Grożą mu trzy lata więzienia.
Prokuratura Rejonowa Poznań-Stare Miasto zakończyła postępowanie w sprawie dwóch mężczyzn, którzy zaatakowali kierowcę autobusu miejskiego. Akt oskarżenia wysłano już do sądu. Chodzi o zdarzenie, do którego doszło 27 października w autobusie linii 169 w alei Praw Kobiet na Naramowicach w Poznaniu. Wówczas dwóch mężczyzn będących pod wpływem alkoholu wszczęło awanturę.
- Zachowywali się w sposób skandaliczny: pili alkohol, byli głośni i wulgarni - relacjonował TVN24 Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Gdy interweniował kierowca autobusu, został przez agresorów pobity. Po tym mężczyźni uciekli. Mikołaja S. zatrzymano następnego dnia, Mikołaja M. kilka dni później.
Jeden chce się dobrowolnie poddać karze
Prokuratura chce, by Mikołaj S. odpowiedział za pobicie kierowcy oraz naruszenie nietykalności osobistej jednego z pasażerów autobusu, poprzez uderzenie w twarz.. Jego zachowanie zostało zakwalifikowane jako występek o charakterze chuligańskim, za co grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności. Z kolei 42-letni Mikołaj M., który również miał odpowiedzieć za pobicie, chce dobrowolnie poddać się karze półtora roku więzienia oraz wypłacić zadośćuczynienie kierowcy w wysokości 5 tysięcy złotych.
"Za swoją szlachetną postawę zapłacił wysoką cenę"
Tuż po pobiciu kierowca MPK trafił do szpitala. Miał złamany nos i pękniętą kość oczodołów. W rozmowie z reporterem TVN24, pan Tadeusz mówił, że nie pamięta, ile ciosów mógł przyjąć. Mogło ich być kilka lub kilkanaście. Po chwili obaj agresorzy uciekli. A pasażerowie ruszyli z pomocą kierowcy, który był cały we krwi. - Krew lała się dość soczyście z nosa i oczu, bo jestem chory na zakrzepicę i biorę środki rozcieńczające krew - tłumaczył pan Tadeusz.
Postawę kierowcy chwalili jego przełożeni. - Kierowca zapłacił za swoją szlachetną i właściwą postawę bardzo wysoką cenę - mówi Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, dodając, że ma nadzieję, że sprawcy zostaną surowo osądzeni. - Absolutnie nie ma zgody na przemoc w Poznaniu. Absolutnie nie ma zgody na to, by jakieś pijane cymbały awanturowały się w komunikacji publicznej - podkreśla.
W listopadzie nagrodzono policjantów, którzy doprowadzili do szybkiego zatrzymania napastników.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań / TVN24