Łowcy organów mają śledzić młodych ludzi, usypiać i pobierać im krew (dowodem kropka na ciele po igle), by później te zdrowe jednostki porywać celem pobrania od nich organów. - To nie jest kryptoreklama kabaretu Łowcy.B, tylko autentyczna interpelacja radnego - ironizuje Tomasz Lipiński z PO. Autor zapytania do prezydenta Poznania przekonuje, że nie ma się z czego śmiać, a on dba o mieszkańców Wielkopolski.
"Panie Prezydencie, lud Poznania domaga się zmian" - apeluje na wstępie interpelacji Michał Boruczkowski radny z PiS z Poznania, po czym przedstawia "stan faktyczny" sprawy.
Według niego, w Poznaniu młode osoby są wypatrywane przez łowców organów, które "znajdując się na dworze, w odosobnieniu, są chwilowo usypiane i jest pobierana ich krew, celem badania, czy dana osoba jest zdrowa".
Dalej robi się coraz bardziej dramatycznie:
"Po wybudzeniu, te osoby znajdują na swoim ciele kropkę od igły" - pisze radny. "Po pozytywnym zweryfikowaniu przez łowców organów braku chorób danej osoby, taka osoba po pewnym czasie jest porywana i są wycinane jej niektóre organy wewnętrzne na sprzedaż".
Później Boruczkowski zadaje jeszcze szereg pytań prezydentowi, m.in. o podjęte kroki w celu wyłapania łowców organów, czy też udokumentowanych porwań na rozdział organów.
W piśmie radnego wkradł się błąd. W prawym górnym roku widnieje data 20.04.2015r. Oczywiście chodzi o rok 2016, co potwierdza urzędnicza pieczątka.
"To normalne działanie radnego"
Jak zapewnia radny PiS, interpelacja jest pisana zupełnie serio, w trosce o mieszkańców stolicy Wielkopolski.
- Do mnie zgłosiła się poznanianka, którą znam i nie mam podstaw, by jej nie wierzyć, że jej znajoma, która mieszka w Poznaniu, aktualnie boi się wychodzić z domu, ponieważ zdarzyła jej się sytuacja opisana w interpelacji. Ona została napadnięta na ulicy i uśpiona. Po wybudzeniu się znalazła ślad po igle na swoim ciele. Zgłosiła się na policję, i podobno policjanci opisali jej tę procedurę - mówi tvn24.pl Michał Boruczkowski.
Radny nie zwlekał i od razu postanowił wystosować formalne zapytanie do prezydenta w postaci interpelacji.
- To jest normalne działanie radnego. Dostajemy sygnały od mieszkańców i na nie reagujemy, to nie jest nic nadzwyczajnego. Słyszymy co jakiś czas o zaginięciach, jak ostatnio na przykład Ewy Tylman. Takie informacje niepokoją i nie powinny zostać bez reakcji - dodaje radny PiS.
"To nie jest kryptoreklama kabaretu"
Zupełnie inaczej traktuje tę interpelację Tomasz Lipiński, radny z PO. Na tweeterze zamieścił wpis, w którym wyśmiewa politycznego oponenta. - To nie jest kryptoreklama kabaretu Łowcy.B, tylko autentyczna interpelacja radnego PiS - pisze Lipiński.
To nie jest kryptoreklama kabaretu Łowcy.B tylko autentyczna interpelacja radnego @pisorgpl pic.twitter.com/D4DoJxxUuO— Tomasz Lipiński (@TDLipinski) 22 kwietnia 2016
To jednak nie zraża Boruczkowskiego. - Ja się nie boję krytyki. Funkcją radnego jest dbać o swoich mieszkańców - ucina radny.
"Daleko niepotwierdzone informacje"
Powstaje pytanie o zasadność interpelacji. Zarówno policja, jak i staż miejska przyznają, że nie odnotowały podobnych działań na przestrzeni lat.
- To są daleko niepotwierdzone informacje. Ja nic nie wiem o takich działaniach naszych policjantów. Prawdę mówiąc, nie słyszałem o tego typu porwaniach, nawet w skali kraju - przyznaje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
- Strażnicy miejscy, dzięki miejskiemu monitoringowi, uważnie przyglądają się dziwnym zachowaniom. Dotychczas nie odnotowali żadnej takiej sytuacji. Jeśli rzeczywiście coś takiego by się zdarzyło, to pewnie byśmy wiedzieli - mówi Anna Nowaczyk z poznańskiej straży miejskiej.
Autor: ib/i / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Miasta Poznania