Do 12 lat więzienia grozi mieszkańcowi Pogorzeli (woj. wielkopolskie), który w sobotę wieczorem pijany jechał konno. Zwierzę dwa razy zrzuciło jeźdźca, po czym spłoszone zderzyło się z motocyklistką, a następnie z autem osobowym. Dwie osoby zostały ranne. Koń nie przeżył.
Prokurator rejonowy w Gostyniu Jacek Masztalerz przekazał, że 37-letni mieszkaniec Pogorzeli przyznał się do winy i wyraził skruchę.
- Wiedział, że będąc pod wpływem alkoholu, nie powinien jechać wierzchem. Wracał do domu, poruszając się drogą gruntową. Z jego wyjaśnień wynika, że sarny miały spłoszyć konia i dlatego został przez zwierzę zrzucony – powiedział.
Zderzenie z motocyklistką i samochodem
W sobotę ok. godz. 22.15 spłoszony koń zderzył się z motocyklistką. Kobieta nie odniosła poważnych obrażeń, zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję.
Kilka minut później, niespełna kilometr dalej, w okolicach miejscowości Elżbietków zwierzę zderzyło się z oplem astrą, którym jechały trzy osoby. Dwie z nich zostały ranne, w tym kierowca ciężko. 23-latek był zakleszczony we wraku auta, a po uwolnieniu reanimowany. Ranny został przewieziony śmigłowcem LPR do szpitala we Wrocławiu.
Po wypadku policja zatrzymała właściciela konia. Zwierzę nie przeżyło zderzenia z samochodem. W chwili zatrzymania jego właściciel miał 2,3 promila alkoholu we krwi. Po wytrzeźwieniu, w niedzielę wieczorem mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące doprowadzenia do zderzenia konia z samochodem osobowym.
- Nie dochował staranności związanej z jazdą wierzchem, czego następstwem w mojej ocenie jest wypadek komunikacyjny, w którym jedna osoba została ciężko, a druga średnio ranna - powiedział prokurator.
Dodał, że z zeznań świadków wynika, iż po zderzeniu spłoszonego konia z motocyklistką pijany 37-latek po raz kolejny dosiadł zwierzęcia, ale to po raz drugi go zrzuciło i spłoszone uciekło, po czym zderzyło się z oplem.
To nie był pierwszy problem z alkoholem
- Wiemy, że ten mężczyzna był wcześniej wielokrotnie karany za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwości, między innymi rowerów. Ma też już dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych – powiedział prok. Masztalerz.
Wobec podejrzanego zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, poręczenia majątkowego i prokuratorskiego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. 37-latkowi grozi od dwóch do 12 lat więzienia.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock