Wywieźli pijanego mężczyznę do lasu zamiast do izby wytrzeźwień. Tam 36-latek zmarł. Sąd Okręgowy w Poznaniu miał we wtorek wydać wyrok w sprawie byłych już policjantów, uznał jednak, że sprawa wymaga ponownego rozpatrzenia.
Proces przeciwko Karolinie F. i Filipowi S. ruszył we wrześniu 2019 roku przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie. Jak wynikało z aktu oskarżenia, byli już funkcjonariusze - policjant i policjantka - mieli wywieźć do lasu pijanego 36-latka i tam go pozostawić. Mężczyzna zmarł. Śledczy zarzucali im niedopełnienie obowiązków służbowych, nieumyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz bezprawne pozbawienie wolności 36-latka. Groziło im za to nawet pięć lat więzienia.
W czerwcu 2021 roku sąd pierwszej instancji skazał dwójkę policjantów na kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 4-letni zakaz sprawowania funkcji w służbach mundurowych.
Wówczas sąd stwierdził, że nie ma dowodów na to, by 36-latek był uderzany przez policjanta. Nie stwierdził też, by funkcjonariusze spowodowali bezpośrednie zagrożenie utraty zdrowia lub życia mężczyzny.
Od wyroku odwołali się prokuratura i rodzina ofiary. Sąd apelacyjny przychylił się do ich argumentów. Sędzia Anna Judejko podkreśliła, że wywiezienie pokrzywdzonego do lasu przez policjantów było bezprawne i było to pozbawienie go wolności. Sąd nie wykazał, by odbyło się to za świadomą zgodą mężczyzny.
- Sąd nie podzielił stanowiska sądu pierwszej instancji. W związku z tym konieczne było uchylenie zasadzonego wyroku w całości i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania (...) Sąd odwoławczy nie może zmienić zasądzonego wyroku w sytuacji, w której oskarżony przez sąd pierwszej instancji został uniewinniony - tłumaczyła sędzia.
Policjant twierdził, że zatrzymany sam prosił o zostawienie w lesie
W trakcie śledztwa oskarżona policjantka przyznała się do popełnionego czynu i złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze. W sądzie podtrzymała swoje wyjaśnienia.
Jej partner z patrolu przyznał się w sądzie tylko do części stawianych zarzutów. Przekonywał, że nietrzeźwy miał ich prosić, by nie odstawiali go do domu, żeby matka nie widziała go w takim stanie.
Prokurator w trakcie śledztwa nie dał wiary tym wyjaśnieniom. Według wcześniejszych ustaleń, kiedy doszło do zdarzenia, policjantom miała się kończyć tego dnia służba. Najprawdopodobniej funkcjonariusze chcieli jak najszybciej wrócić do domu.
Zwłoki znaleziono nad jeziorem
Do zdarzenia doszło w połowie maja 2018 r. W podpoznańskich Pobiedziskach rodzina zgłosiła zaginięcie 36-latka. Mężczyzna miał wyjść z domu, nie było z nim kontaktu. Sprawę zaczęła badać policja. Dzień później zwłoki mężczyzny znaleziono przy drodze w kompleksie leśnym przy jeziorze Dobre. Śledczy ustalili, że w dniu, kiedy doszło do zdarzenia, funkcjonariusze Komisariatu Policji w Pobiedziskach, Karolina F. i Filip S., pełnili służbę patrolową. "Niedługo przed zakończeniem służby policjanci zostali wezwani na interwencję do nieprzytomnego mężczyzny, który leżał na poboczu przy drodze". - Policjant z trzyletnim stażem służby i policjantka z rokiem służby wzięli półprzytomnego mężczyznę, najprawdopodobniej mocno pijanego, i zamiast wezwać pogotowie czy odwieźć na izbę wytrzeźwień, zawieźli go do lasu i tam zostawili. Tam mężczyzna zmarł - tłumaczył wówczas młodszy inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
"Pomimo przybycia na miejsce funkcjonariusze nie podjęli żadnych działań mających na celu ustalenie w sposób pewny stanu zdrowia mężczyzny. Nie sprawdzili jego trzeźwości, nie zapewnili mu opieki medycznej oraz nie udokumentowali w notatniku służbowym faktycznego przebiegu przeprowadzonych czynności" - informowała wówczas Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
.Prokuratura, która badała tę sprawę, wskazała, że powołani w sprawie biegli z Zakładu Medycyny Sądowej "nie stwierdzili, by śmierć pokrzywdzonego nastąpiła w wyniku bezpośredniego działania oskarżonych funkcjonariuszy". Przyczyną śmierci miał być krwiak w mózgu.
Zaraz po zdarzeniu funkcjonariusze zostali formalnie wydaleni z policji.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24