W czwartek poznańscy urzędnicy przejęli od rosyjskich dyplomatów nieruchomość, w której od 1960 roku działał konsulat Związku Radzieckiego, a potem Rosji. Urzędniczka pytana o stan budynku, odpowiada: - Normalny, absolutnie niekojarzący się z przepychem.
Willę przy ulicy Bukowskiej 53A Rosjanie zajmowali od 1960 roku. Najpierw znajdował się tu konsulat Związku Radzieckiego, potem Rosji. Przeciętny Kowalski nie miał tu wstępu. Budynek był strzeżony.
22 października decyzję o likwidacji konsulatu podjął minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Argumentował, że Rosja prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie i wojnę hybrydową przeciwko Zachodowi, w tym przeciwko Polsce. Dodał, że jako minister spraw zagranicznych dysponuje informacjami, iż za próbami dywersji w Polsce i w krajach sojuszniczych stoi Rosja.
Rosjanie mieli czas do 30 listopada na opuszczenie nieruchomości. Oddali ją jednak wcześniej.
Oprowadzili ich po budynku, podpisali protokoły
W czwartek po południu konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Poznaniu Iwan Kosonogow oficjalnie przekazał go urzędnikom. - W przekazaniu pomieszczeń uczestniczył także wicekonsul oraz pracownik techniczny - mówi Magda Albińska, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami.
Pospisywano stan liczników i obejrzano nieruchomość. W sumie na terenie zajmowanej przez Rosjan działki znajdują się trzy budynki. W największym, o powierzchni 390 metrów kwadratowych, mieścił się konsulat. Drugi to parterowy budynek gospodarczy oraz stumetrowy garaż.
- Wszyscy przedstawiciele przeszli wspólnie przez wszystkie pomieszczenia, po czym nastąpiło przekazanie nieruchomości - tłumaczy.
Pytana o to, w jakiej atmosferze odbywało się przekazanie nieruchomości, odpowiada: - Atmosfera była spokojna.
CZYTAJ TEŻ: Krzyczeli: "Sowieci do domu!". Właśnie wyjechali
Niespodziewanie przyjechał ambasador
W delegacji urzędników z Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, którym Rosjanie przekazali klucze, była jego zastępczyni.
- Procedura przekazania budynku wyglądała tak, jak każda inna, czyli dokonaliśmy wizji wspólnie z drugą stroną budynku, jak i całej nieruchomości i spisaliśmy protokół przekazania - mówi Katarzyna Przybysz, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami.
Jak dodaje, cała procedura przejęcia nieruchomości odbywała się bez zakłóceń i w spokojnej atmosferze. - Porozumiewaliśmy się w języku polskim, ze strony rosyjskiej uczestniczył i przewodził temu przekazaniu konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Poznaniu. Natomiast na nieruchomości również przebywał ambasador (Siergiej Andriejew - dop. red.) - mówi Przybysz.
Bez przepychu
Zgodnie z zapisami umowy dyplomaci zobowiązani byli oddać budynek w stanie nie gorszym niż ten z momentu zawarcia umowy.
- Ostatnia umowa najmu była zawarta w 2002 roku z przeznaczeniem na placówkę dyplomatyczną i jej zapisy mówiły o tym, że najemca jest zobowiązany oddać budynek w stanie niepogorszonym i opróżnionym. I tak ten budynek przejęliśmy - mówi.
Co zostawili po sobie Rosjanie? Niewiele. - Pozostawili zabudowę kuchenną, szafy, które wymagały większego demontażu, kuchenki i lodówki - wymiania Przybysz.
Zapytana o to, w jakim stanie był wcześniej budynek i jakie znajdowało się wyposażenie, odpowiada dyplomatycznie: - Stan normalny, absolutnie niekojarzący się z przepychem.
Nasi rozmówcy, którzy mieli okazję wejść do budynku, kiedy jeszcze działał, porównywali wizytę w konsulacie rosyjskim do podróży do przeszłości. - Nie było w nim ani nowoczesnych mebli, ani antycznych. Konsul usiadł na tle tapety, która miała pewnie ze 40 lat i miejscami już odklejała się od ściany. Od razu pomyślałem, że przydałby się tu remont - mówił Błażej Wandtke, były dziennikarz Wielkopolskiej Telewizji Kablowej, który realizował tam przed laty materiał.
Urzędnicy odbierający klucze do konsulatu byli świadkami ceremonii zamknięcia placówki dyplomatycznej i opuszczenia flagi Rosji. - Wyjeżdżaliśmy stąd jako ostatni - mówi Przybysz.
Cała procedura zajęła około trzech godzin. Rosjanie opuścili budynek po godzinie 15.
Wyprowadzka od środy
Wyprowadzka Konsulatu Generalnego Federacji Rosyjskiej w Poznaniu rozpoczęła się w środę po południu. Przed budynek placówki podjechała ciężarówka z rejestracją korpusu dyplomatycznego, do której pakowano meble i część wyposażenia budynku.
Z konsulatu wyjechał też konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Poznaniu Iwan Kosonogow (jak się potem okazało, wrócił w czwartek, by zdać budynek). Chwilę później teren konsulatu opuściła ciężarówka z wyposażeniem.
W czwartek prace były kontynuowane. Z obiektu zdjęto m.in. tablice informacyjne oraz zdemontowano domofon. Wynoszone były kartony, sprzęt AGD i RTV. Na teren konsulatu wjechał autobus na dyplomatycznych tablicach rejestracyjnych, do którego zapakowano kolejne kartony i sprzęt. Po godzinie 14 jeden z pracowników ściągnął z masztu wiszącą nad nieruchomością flagę Federacji Rosyjskiej.
W piątek rzeczniczka Urzędu Miasta Poznania potwierdziła tvn24.pl, że Rosjanie po południu przekazali budynek urzędnikom z Wydziału Gospodarki Nieruchomościami.
Ukraińcy zastąpią Rosjan?
Choć budynek jest już pusty, zgodnie z umową do końca listopada formalnie w budynku działa placówka i pozostaje ona chroniona przez policję.
Na godzinę 18 zaplanowano antyrosyjski protest.
Na razie nie wiadomo, co znajdzie się w budynku opuszczonym przez rosyjskich dyplomatów. Niewykluczone, że znajdzie się tam konsulat Ukrainy.
Podczas spotkania z mieszkańcami Rokietnicy w województwie wielkopolskim 16 listopada szef MSZ Radosław Sikorski powiedział, że jeśli Ukraina złoży wniosek o wykorzystanie nieruchomości w Poznaniu opuszczonych przez Rosję i otwarcie własnego urzędu konsularnego w tym mieście, to rząd podejdzie do takiej prośby "z najwyższą sympatią".
W środę Ukraina zwróciła się do Polski o przekazanie jej dotychczasowej siedziby Konsulatu Generalnego Rosji w Poznaniu. - Jestem wdzięczny mojemu polskiemu koledze za tę sugestię. Wysłaliśmy już do strony polskiej oficjalną notę z odpowiednim wnioskiem i czekamy na szczegóły - przekazał Andrij Sybiha, minister spraw zagranicznych Ukrainy, w rozmowie z państwową agencją informacyjną Ukrinform.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jakub Kaczmarczyk