Szpital w Pile szukał wolontariuszy do pracy przy chorych. Na apel zareagował poseł Marcin Porzuczek (PiS). Od trzech tygodni przychodzi rano do placówki i pomaga na oddziale z chorymi na koronawirusa.
Apel o pomoc szpital w Pile zamieścił miesiąc temu. Odzew był niewielki. Lekarze nie spodziewali się, że w tym wąskim gronie znajdzie się parlamentarzysta. - Uważam, że od osób publicznych można wymagać więcej, a osoby publiczne nie tylko mogą, ale powinny od siebie samych więcej wymagać. Dlatego się zgłosiłem - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Porzuczek.
"Kto ma pomagać, jak nie takie osoby jak ja"
W szpitalu usłyszał, że najbardziej by się przydał na oddziale covidowym. Jak mówi poseł, decyzji nie podjął od razu - najpierw skonsultował się z żoną. - Mamy trzyletnią córkę i zastanawialiśmy się nad tym. Ale mimo początkowych obaw żona wsparła mnie w podjęciu tej decyzji, mówiąc, że kto ma pomagać, jak nie takie osoby jak ja - młode i zdrowe - tłumaczy TVN24.
Poseł przeszedł test na koronawirusa, a gdy ten wykazał, że nie jest zakażony, odbył jeszcze niezbędne szkolenia. W szpitalu pojawia się od trzech tygodni, najczęściej rano. Sprząta sale, przygotowuje i wydaje posiłki, dezynfekuje klamki czy parapety, czyści toalety.
Jak dodaje, sama praca w szpitalu nie koliduje z obowiązkami posła. Stara się żyć normalnie, zachowując jednak odpowiednie środki bezpieczeństwa, co najtrudniej zrozumieć jego córce. - Trzylatce trudno wytłumaczyć, żeby nie przytulała się do taty - śmieje się poseł.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24