Ponad 140 maszyn z całej Europy pojawiło się w Wilkowicach koło Leszna (woj. wielkopolskie) na jedenastym "Ogólnopolskim Festiwalu Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego Samelczaka". Mała miejscowość zamieniła się w stolicę sprzętu rolniczego.
Stare i nowe. Na węgiel i te na gaz. Z Czech, Niemiec i wyprodukowane w Polsce. Wszystkie w Wilkowicach, które w ten weekend stały się rajem dla pasjonatów maszyn rolniczych.
Odpalane ogniem
- Festiwal jest dla wszystkich pasjonatów, przyjeżdżają całe rodziny, na początku było nas kilkunastu, ale ostatcznie udało się zebrać 200 osób. Są tu różnorodne maszyny - mówi Rafał Samelczak, prezes Klubu Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych "Traktor i Maszyna". Jak przyznaje, cieszą go nowe maszyny, ale to do tych starych ma dużo większy sentyment. - One zastępowały konie i dają mi dużo więcej radości - przyznaje.
W sumie w Wilkowicach pojawiło się prawie 150 maszyn, w tym specjalnie odrestaurowane na festiwal. Zobaczyć możemy zabytkowe traktory, które są całkowicie sprawne i w każdej chwili mogą wyjechać na pole. Są też i takie, które odpalane są żywym ogniem.
- Wszystkie pamiętamy z dzieciństwa. Miło zobaczyć je po takim czasie - przyznają starsi uczestnicy festiwalu.
Sterowane z kosmosu
Na drugim biegunie są najnowocześniejsze traktory. Jest między innymi ciągnik, który może sam jeździć, jego wnętrze, w porównaniu z popularnymi Ursusami, przypomina bardziej samolot. Zamiast kierownicy ma joystick, a cała kabina wyposażona jest w klimatyzację.
- Traktor może być prowadzony na podstawie nawigacji GPS. Wystarczy, że traktorzysta wprowadzi dane do komputera i może obserwować jak maszyna sama jeździ po polu. Wystarczy zrobić jeden przejazd, potem ciągnik poradzi już sobie sam - wyjaśnia właściciel maszyny.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Roltechnika