Na dwa lata i sześć miesięcy więzienia skazał we wtorek poznański sąd Grzegorza L., który zdaniem sądu nieumyślnie doprowadził do śmierci swojego ojczyma w Lusówku (woj. wielkopolskie). Mężczyzna był oskarżony o zabójstwo. Zarzuty usłyszał po tym, jak po kilku latach od śmierci ojczyma policjanci dotarli do pamiętników, w których L. opisał całe zdarzenie. Śledczych próbował przekonywać, że to tylko fikcja literacka.
Sąd Okręgowy w Poznaniu we wtorek ogłosił wyrok w sprawie śmierci wędkarza, którego ciało znaleziono w 2015 roku. Uznał, że Grzegorz L. nieumyślnie spowodował śmierć ojczyma i skazał go na dwa lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.
Kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Do zdarzenia doszło w maju 2015 roku. Wówczas w wodach Jeziora Lusowskiego w Wielkopolsce odnaleziono ciało mężczyzny. Początkowo zakładano, że śmierć nastąpiła w wyniku utonięcia. Dopiero po latach udało się szczegółowo wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia między innymi dzięki pamiętnikom Grzegorza L.
Prokuratura oskarżała L. o zabójstwo jego ojczyma. Sąd zdecydował się jednak zmienić kwalifikację czynu.
Jak mówiła sędzia Karolina Siwierska, oskarżony postanowił "zasadzić się" na ojczyma, ale z jego zapisków nie wynika, by chciał go zabić. W miejscu, w którym zepchnął go z pomostu do wody, poziom wody wynosi metr. Zdaniem sądu, to przez zły stan zdrowia mężczyzny doszło do jego śmierci. Jak podkreśliła sędzia, Grzegorz L. od dłuższego czasu nie miał kontaktów z ojczymem i nie wiedział o jego chorobach.
Obrońca oskarżonego zapowiedział już, że na pewno złoży apelację. Odwołanie od wyroku, po zapoznaniu się z uzasadnieniem, rozważa także prokuratura.
Prokuratura chciała 25 lat więzienia za zabójstwo
W mowach końcowych prokuratura żądała dla oskarżonego kary 25 lat więzienia. Prokurator Przemysław Frąckowiak szczegółowo odniósł się w mowie końcowej do zebranego w sprawie materiału dowodowego, w tym zeznań świadków oraz wyników badania wariografem. Podkreślił również, że w jego ocenie pamiętnik oskarżonego nie jest żadnym utworem literackim, który oskarżony miał wydać. - Jest to swego rodzaju spowiedź za popełnione grzechy i chęć odkupienia win - przekonywał.
Dodał, że świadczy o tym wprost fragment, w którym oskarżony - zwracając się do konkretnej osoby - napisał, że "jeżeli to czyta, to on - czyli oskarżony - prawdopodobnie już nie żyje". - Ten pamiętnik nie miał ujrzeć światła dziennego za życia oskarżonego, ale stało się inaczej - powiedział prokurator.
Oskarżony: siedzę na ławie oskarżonych za fantazję, wnoszę o uniewinnienie
Obrońca oskarżonego adwokat Jędrzej Kubera wnosił o uniewinnienie. Sam oskarżony na ostatniej rozprawie przed sądem podkreślał, że "tego postępowania karnego w ogóle nie powinno być". Przekonywał, że śmierć ojczyma nastąpiła wskutek zawału przed jego wpadnięciem do wody i nie miał on z tym zdarzeniem nic wspólnego. - Jedynymi katalizatorami dla śledczych, dla wznowienia postępowania w sprawie tej smutnej, aczkolwiek jednoznacznej śmierci mojego ojczyma były zeznania osób, które miały świadomość, że miałem zamiar napisania książki, której tworzyłem zapiski - określone przez prokuratora pamiętnikiem - które w dużej mierze zawierały fikcję przeplatającą się z faktami - przekonywał.
I dodał: - Jeśli ja siedzę na ławie oskarżonych za fantazję, to gdzie powinien siedzieć dziś prokurator, który powinien oskarżać sprawców zabronionych czynów, a nie oskarżać ludzi o niestworzone czyny, które nie miały nigdy miejsca. Oskarżony zwrócił się do sądu "o sprawiedliwość, która jest poparta faktami, a nie chorą ambicją prokuratora". - Jeśli w ocenie sądu bez wątpliwości miała miejsce zbrodnia, którą miałem popełnić - bez wątpienia - to zasługuję na najsurowszy wymiar kary. A jeśli w ocenie sądu jest inaczej - wnoszę o uniewinnienie - powiedział Grzegorz L.
Podczas procesu Grzegorz L. starał się przekonać sąd, że już sam fakt, że nie przygotował sobie żadnego alibi, "stoi w oczywistym konflikcie z zarzutami".
Grzegorz L. wskazywał, że kiedy jego i Krystiana S. zatrzymano do innej, wspólnej sprawy, Krystian S. - pomawiając go i mówiąc prokuraturze, że L. dokonał zabójstwa - miał otrzymać łagodniejszy wyrok. Pisanie pamiętników polecić miał mu psycholog, kiedy przebywał w zakładzie karnym. - Oczywiście mogłem pisać o żyjących i o miłości czy też o biednych Syryjczykach w ogarniętym wojną kraju, a nawet próbować tworzyć nową sagę "Gwiezdnych wojen". Rzuciłem się w świat fantazji, a moje zapisy stały się dla mnie najczarniejszą z najczarniejszych reperkusji, które nigdy nie powinny zostać w ten sposób zinterpretowane - mówił.
Wpadł przy okazji napadu
O zarzutach przedstawionych Grzegorzowi L. prokuratura informowała pod koniec lipca 2020 roku. Sprawę śmierci mężczyzny w podpoznańskim Lusówku wyjaśnili śledczy z Prokuratury Rejonowej Poznań Grunwald i funkcjonariusze tzw. Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Jak przypominał Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, śledczy wpadli na trop łączący tę śmierć z Grzegorzem L. podczas analizowania innej sprawy.
W 2020 roku w Tarnowie Podgórnym doszło do napadu na jedną z restauracji. Po napadzie policjanci z miejscowego komisariatu wytypowali i zatrzymali trzech sprawców. Wszyscy trafili do aresztu. Okazało się wkrótce, że jednym z aresztowanych jest przybrany syn nieżyjącego wędkarza.
- Śledczy dotarli do notesów należących do Grzegorza L. W jednym z nich, w rozdziale zatytułowanym "Zemsta po latach", odkryli opis zabójstwa, jakiego miał on dokonać. Autor zapisków, stosując retrospekcję, opisał swoje życie od narodzin do śmierci swojej matki, w tym krzywdy, jakich doznał od swojego ojczyma w dzieciństwie - przekazywał prokurator.
Policjanci z "Archiwum X" zweryfikowali dowody, które powiązały Grzegorza L. z niewyjaśnioną śmiercią mężczyzny. - Wspomniany bowiem przez wymienionego w pamiętniku ojczym okazał się mężczyzną, którego znaleziono w jeziorze. Jak ustalono, zmarły utonął po tym, jak został zrzucony z pomostu do wody - zaznaczał Wawrzyniak. L. nie przyznawał się do zabójstwa ojczyma. W toku śledztwa przebadano go wariografem. - Wynik tego badania potwierdził sprawstwo Grzegorza L., dowodząc jednocześnie, że dokonał on zarzucanego mu czynu. Powyższe potwierdziły także wnioski biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie - podkreślał prokurator.
Grzegorzowi L. groziła kara od 12 lat pozbawienia wolności do dożywotniego więzienia.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24