Poseł PiS Łukasz Mejza pozwał siedemnastoletniego wówczas licealistę o to, że naruszył w mediach społecznościowych jego dobre imię i naraził na utratę zaufania publicznego, gdy był wiceministrem sportu. W zeszłym roku sąd sprawę umorzył po 10 minutach. Po odwołaniu posła toczy się normalny proces, tyle że za zamkniętymi drzwiami.
Łukasz Mejza, były wiceminister sportu, obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości, swoje rządowe stanowisko stracił w 2021 roku w atmosferze skandalu dotyczącego zarabiania na namawianiu rodziców nieuleczalnie chorych dzieci na leczenie niesprawdzoną metodą. Wpisy na temat ujawnionych publikacji dotyczących Mejzy udostępniał wtedy między innymi siedemnastoletni wówczas licealista Jakub Wróblewski, dodając przy tym swoje komentarze. Polityk pozwał go o zniesławienie i żądał 50 tys. złotych nawiązki..
Błyskawiczny proces i odwołanie
W październiku 2023 roku poznański sąd zdecydował, że Wróblewski nie zniesławił Mejzy. Sędzia Robert Kubicki ogłosił decyzję po 10 minutach, że sprawa zostaje umorzona. Poseł tę decyzję zaskarżył do sądu okręgowego.
Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Poseł Mejza nie widzi powodu, żeby była jawna. Ma dosyć hejtu, który na niego spływa i tego, że media śledzą każdy jego ruch.
- Jeżeli ktoś kłamie, to nieważne ile ma lat, ważne jest to, że od tych wpisów zaczęła się olbrzymia fala hejtu, która od tego czasu wylewana, czyli już przez kilka lat, jest na moją osobę. Dlatego musiałem zainterweniować, bo gdybym nie zainterweniował, to byłoby jak przyznanie racji tym wszystkim kłamstwom - tłumaczył TVN24 Mejza.
Jak dodaje, jeżeli ktoś mu zarzuca, że skłamał w oświadczeniu majątkowym to "chce dać mu szansę przed sądem, aby to pokazał".
Mejza: wywołał największą falę hejtu w Polsce
Nie pozwolę na to, żeby w moją stronę ktoś rozpoczynał taką kawalkadę tylko dlatego, że coś sobie ubzdurał, a przypomnę, że ta największa fala hejtu w Polsce, bo zgodnie z wyliczeniami ekspertów od social mediów to był największy atak personalny, jaki pojawił się w historii polskiej polityki, był wywołany właśnie przez te wpisy - uważa Mejza.
Jakub Wróblewski zarzuty Mejzy nazywa naciąganymi. - Nie wiem czy są po to, żeby jakoś te sprawę po prostu ciągnąć czy coś innego - mówi. I dodaje: - To mnie już trochę męczy, bo poseł do niedawna się nie stawiał, dzisiaj o dziwo, pierwszy raz się stawił, więc fajnie, może coś się w końcu wyjaśni.
Pytany jak ocenia słowa Mejzy, który twierdzi, że jego wpisy doprowadził go do dymisji z funkcji wiceministra sportu, odpowiedział: - Pan poseł dużo rzeczy twierdzi.
Jak dodaje, "politycy powinni mieć tak zwaną grubą skórę". - Powinni mieć trochę wyższą te granice tolerancji właśnie na na tego typu rzeczy, bo tak to mógłby poseł Mejza pozywać każdego - ocenił.
Obrońca: sądzę, że sprawiedliwość da radę
Jego obrońca mec. Mateusz Bogacz liczy, że jego klient zostanie uniewinniony. - Mój klient zasadniczo oskarżony jest o to, że podawał dalej w mediach informacje wytworzone nie przez niego, tylko przez inne redakcje, które to zarzuty właśnie skutkują tym, że co do pana posła Mejzy prokurator generalny złożył wniosek uchylenie jego imunitetu - podkreśla.
Liczy na pomyślne zakończenie sprawy. - Sądzę, że sprawiedliwość da radę i wszelkie zarzuty będą oddalone - mówi. I dodaje: - Nie po to nasze pokolenia naszych rodziców czy dziadków walczyły o wolność słowa, aby teraz takimi działaniami tą wolność słowa tłumić.
Obrońca oskarżonego rozważa złożenie wniosku o zawieszenie sprawy do momentu ewentualnego wyroku w sprawie karnej dotyczącej zeznania podatkowego Łukasz Mejzy.
Mejza oferował niesprawdzoną metodę leczenia chorych dzieci
W listopadzie 2021 roku portal Wirtualna Polska napisał o firmie Łukasza Mejzy. Z ustaleń portalu wynikało, że obiecywała ona leczenie umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na alzheimera, parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Z publikacji wynikało również, że miał on osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Tymczasem metoda nie miała potwierdzenia medycznego. Sprawą zajęła się prokuratura.
Łukasz Mejza odniósł się do doniesień medialnych najpierw w oświadczeniu, a następnie na konferencji prasowej, twierdząc, że mamy do czynienia "z największym atakiem politycznym po '89 roku". 23 grudnia 2021 roku "w poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy" Mejza poinformował o "dobrowolnym" podaniu się do dymisji. "Odchodzę na swoich warunkach, z podniesionym czołem" - zapewnił w oświadczeniu.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24