Plebania w miejscowości Staw pod Słupcą (woj. wielkopolskie) stanęła przed groźbą zajęcia przez komornika i licytacji. Wszystko przez kosztowny remont, jaki przeprowadził w budynku urzędujący tam ksiądz. Kuria gnieźnieńska zapowiada, że nie zostawi duchownego z tym problemem i spłaci wykonawców remontu.
Na odnowienie plebanii ksiądz dostał od kurii z funduszu remontowego 180 tys. złotych. Nie była to jednak kwota wystarczająca, bowiem koszt remontu ksiądz administrator wycenił na nieco ponad 200 tys. złotych. Resztę parafia miała spłacać sukcesywnie z datków wiernych. W międzyczasie pojawiły się jednak dodatkowe wydatki związane z zamontowaniem ogrzewania w kościele, przez co nie udało się brakującej kwoty zdobyć. Rok po tych ustaleniach wykonawcy nadal nie zostali spłaceni, postanowili więc pójść z tą sprawą do sądu.
Kuria zapłaci
Kwota jakiej zabrakło na spłacenie remontu, to 75 tys. zł, która przez odsetki urosła już do 100 tys. zł. Po wysłaniu pisma do komornika plebania otrzymała już informację o zajęciu wierzytelności i wszczęciu postępowania egzekucyjnego. Przed parafią stanęło realne widmo licytacji budynku.
Sytuację chce uratować Kuria Metropolitarna, która zadeklarowała, że brakujące pieniądze wyłoży i spłaci wykonawców, bo nie chce dopuścić do licytacji majątku kościoła.
- Kuria Metropolitarna w Gnieźnie pragnie podjąć mediacje z wykonawcą robót na plebanii. Pragniemy dać mu wynagrodzenie za konkretną wykonaną pracę - mówi ks. Zbigniew Przybylski, rzecznik Kurii Metropolitarnej w Gnieźnie.
Kuria się rozliczy
Spłacenie wykonawców remontu to jednak nie koniec problemów księdza administratora, który będzie się teraz musiał rozliczyć z kurią.
- Po spłaceniu wykonawcy pozostaje uregulowanie spraw między kurią a samą parafią, bo to administrator parafii wraz z radą ekonomiczną podjęli decyzję o remoncie i w tej materii też muszą być podjęte decyzje ze strony Kurii Gnieźnieńskiej- mówi ks. Przybylski.
Jak ustalił reporter TVN24 Aleksander Przybylski, księdza administratora nie ominą konsekwencje. Biskup ma w tej materii szeroki wachlarz możliwości od zwykłej rozmowy, przez naganę, aż po usunięcie z parafii.
Opłakany stan
Mimo problemów, w jakich znalazła się parafia, mieszkańcy Stawu nie mają pretensji do księdza. Przyznają, że budynek był już w opłakanym stanie.
- Poprzedni ksiądz robił głównie kościół. Ten po prostu musiał już wziąć się za plebanię. Jak miał tam mieszkać, jak tam leciało na głowę i palety od sufitu odlatywały? - pyta retorycznie jeden z parafian.
Mieszkańcy przyznają, że ksiądz chciał dobrze, choć wyszło zupełnie inaczej. Księdza w obronę biorą również krewni.
- To nie było tak, że księdzu się zachciało luksusu. Nie raz zwierzęta w oborze mają lepiej, bo mają choć wybielone ściany. Ksiądz musiał zrobić remont, żeby mieszkać po ludzku, a nie rozstawiać po kątach miski i garnki - mówią krewni duchownego.
Mimo zażegnania groźby licytacji budynku, księdza administratora czeka teraz rozliczenie z kurią oraz konsekwencje jego decyzji, jakie przewidział dla niego biskup.
Plebania mieści się w miejscowości Staw pod Słupcą, w woj. wielkopolskim :
Autor: kk/kwoj / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań